[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niż dotychczasowe i miałam problemy ze scenami miłos-
nymi. Wiem, że muszę je opisać i to opisać dobrze, ale
ilekroć siadałam do komputera, miałam pustkę w głowie.
Helene uznała, że potrzebuję nieco bardziej konkretnej
inspiracji. Oględnie mówiąc.
Załatwiła ci faceta na jedną noc? zaryzykowała
Becka.
Niezupełnie. Ryan przełknęła z trudem. Załat-
wiła mi żigolaka.
Sekretny kochanek 75
Co?! Becka stanęła na środku ścieżki jak wmuro-
wana i patrzyła na przyjaciółkę oczami okrągłymi jak
gogle.
Ryan skuliła się.
Wtedy wydawało mi się, że to całkiem niezły
pomysł dodała słabym głosem.
Dobry? Moim zdaniem to cudowny pomysł! Bec-
ka poklepała przyjaciółkę po plecach. Rewelacja, dałaś
się zaciągnąć do łóżka! To ci tylko na zdrowie wyjdzie.
Popchnęła Ryan, żeby podjęła bieg. Opowiadaj
dokładnie.
Ryan poczuła, że mimo woli kąciki jej ust unoszą się
w uśmiechu i zaczęła opowiadać, rozgrzewając się w mia-
rę rozwoju akcji. I czy to ze względu na endorfiny
i miarowy tupot stóp, czy na skutek ulgi, że może
podzielić się z kimś tą historią, wyraznie poprawił jej się
humor. Opowiadając, jak spotkała Cade a, jak dotykał jej
ciała pierwszej nocy, ponownie to przeżywała. Potem
przeszła do czwartkowego poranka i chwili, w której
wszystko uległo zmianie.
No więc siedziałam w swoim biurze, uszczęśliwio-
na, cała w skowronkach i miałam właśnie do niego
zadzwonić, tak jak się umawialiśmy, kiedy skontak-
towała się ze mną Helene. Powiedziała, że odebrała
telefon z agencji z zapytaniem, dlaczego się nie pojawi-
łam, i z żądaniem opłaty.
Co to znaczy, że się nie pojawiłaś? Przecież byłaś
tam.
To właśnie jej powiedziałam. Ale oni twierdzili, że
nie przyszłam.
Becka spojrzała na Ryan i w miarę jak docierała do niej
prawda, oczy jej się coraz bardziej rozszerzały.
O Boże...
Twoje: ,,O, Boże jest w pełni uzasadnione wy-
76 Kristin Hardy
sapała zdyszana Ryan. Koniec biegu, Becko, przejdzmy
na krok spacerowy, bo padnę.
Chciałaś powiedzieć, że on...
Jest zakłamanym gadem? Otóż to. Nie był żadnym
żigolakiem, tylko zwykłym facetem, który siedział w ba-
rze i machnął ręką na kelnerkę. To ja się pomyliłam. Ale
on nie zrobił nic, żeby wyprowadzić mnie z błędu.
Celowo mnie oszukał. Ryan znów poczuła przypływ
wściekłości. Boże, do furii doprowadza mnie myśl, że
tak się dałam podejść. Przez kilka minut szły w mil-
czeniu, zanim dostrzegły na horyzoncie swoje samo-
chody.
No, ale jak było? Dobrze się bawiłaś?
Zabawa to nie jest właściwe określenie. To było
zadziwiające. Zarumieniła się. Nie mam wystar-
czającego doświadczenia, żeby być obiektywnym sędzią,
ale to zostawiło daleko w tyle moje dotychczasowe
doświadczenia.
Becka zatrzymała się i zaczęła się gimnastykować.
Pochyliła się i dotknęła czołem kolan.
Biorąc to wszystko pod uwagę, powiedziałabym, że
całkiem niezle trafiłaś.
Niezle?! krzyknęła Ryan, wpatrując się w przyja-
ciółkę. On mnie okłamał. Wyprowadził mnie w pole. To
był podstęp. W głębi duszy musiała jednak przyznać, że
nadal pragnęła Cade a.
Cóż stwierdziła Becka w zamyśleniu a czy nie
jest oszustem facet, który poszedłby z tobą do łóżka dla
pieniędzy? I pieprzyłby się z tobą tak, jakby sprawiało mu
to przyjemność? Ten facet przynajmniej zrobił to, bo
pragnął ciebie, a nie twoich pieniędzy. Rozciągała
mięśnie czwórgłowe ud, wyrzucając do tyłu nogi wysoko
jak baletnica. Kiedy ciężko dyszał, mogłaś przynajmniej
mieć pewność, że naprawdę jest podniecony, a nie udaje.
Sekretny kochanek 77
A poza tym, to daje pewne nadzieje na przyszłość.
Oczywiście, może się skończyć na tej jednej nocy, ale jest
szansa, że przerodzi się w prawdziwą miłość, na co nie
byłoby widoków po nocy z żigolakiem, wbrew temu, co
widziałyśmy na filmie z Richardem Gere. Becka po-
chyliła się, zrobiła głęboki wydech i wyprostowała się.
Chodz, pójdziemy na festyn. Postawię ci śniadanie.
Kolorowo ubrany tłum wędrował od stoiska do stoiska,
ponad szum rozmów wzbijał się utwór Boba Marleya.
Becka skierowała się w stronę warkotu mikserów, pracu-
jących w stoisku ze zdrową żywnością, i wzięła dwa
koktajle proteinowe.
Czy nie możesz choć raz zamówić kanapki z jaj-
kiem, jak wszyscy normalni ludzie? zapytała poirytowa-
na Ryan.
Zapchasz sobie cholesterolem arterie, jeśli będziesz
jadła takie rzeczy. To trucizna.
Jasne, moje ciało to świątynia...
Becka spojrzała na nią z ukosa.
Jeśli będziesz się odżywiała tak jak do tej pory,
będzie raczej przypominało Fenway Park po zakończeniu
rozgrywek.
Ryan pociągnęła łyk pienistego płynu brzoskwiniowej
barwy. Z niechęcią przyznała, że był całkiem smaczny.
Snuły się bez celu pomiędzy rzędami straganów,
oferujących wszystko, od kryształów w stylu New Age
poczynając, a na płytach CD kończąc.
I co teraz? Mówiłaś, że chciał się jeszcze z tobą
spotkać.
No, tak.
I masz zamiar?
Mam zamiar co?
Becka prychnęła ze zniecierpliwieniem.
Spotkać się z nim.
78 Kristin Hardy
A, o to chodzi. Już to zrobiłam. O dziwo, Ryan była
z siebie zadowolona. Jej uwagę przyciągnęło stoisko
z bajecznie kolorowymi okularami przeciwsłonecznymi
i zatrzymała się przy nim. Spotkaliśmy się w hotelu
Beacon Hill w czwartek wieczorem.
Wszystko za pół ceny zachwalała sprzedawczyni.
Wszystkie mają filtry UV i są odporne na zarysowania.
Hotel Beacon Hill, ni mniej, ni więcej. Czyżbyś
wiodła tak luksusowe życie? Becka włożyła wysadzane
kryształkami czarne okulary w kształcie kocich oczu
i wzięła lusterko, żeby się przejrzeć. Słyszałam, że
tamtejsze pokoje są umeblowane prawdziwymi anty-
kami.
Owszem, są nawet łoża z baldachimem, nader
poręczne, jeśli się chce przeprowadzić z kimś poważną
rozmowę stwierdziła Ryan z satysfakcją.
Aoża z balda... Becka wybuchnęła śmiechem.
Dziewczyno, co ty zrobiłaś z tym nieszczęsnym face-
tem?
Chciałam tylko mieć pewność, że mnie uważnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]