[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Masz paranoję! Przecież John do niedawna słu
żył w wojsku, mieszkał w Kalifornii, nie miał nic
wspólnego z eksploracją wraków.
- Ale interesuje się tymi sprawami. Chce założyć
jakiÅ› biznes zwiÄ…zany z oceanem.
- I co z tego?
- Nic. Tylko to, że nic o nim nie wiem.
- Może pozwolisz, że sama wyrobię sobie zdanie
na jego temat?
- Widziałaś na plaży zwłoki czy nie?
Uciekła przed jego spojrzeniem.
Heather Graham 125
- Tak - powiedziała cicho, życząc mu wszyst
kiego, co najgorsze.
- I wierzysz, że Seth Granger tak po prostu wstał
od stolika, wyszedł z baru, wpadł do wody i utonął?
- Nie wierzę - powiedziała po chwili milczenia.
- Ale najprawdopodobniej tak właśnie się stało.
- Najprawdopodobniej, czyli nie na pewno - za
uważył sucho. - Natomiast ja nie mam żadnych
wątpliwości, że martwa kobieta na plaży to była
Alicia.
- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytała zirytowana,
lecz błyskawicznie sama znalazła odpowiedz. Dane
Whitelaw! Oczywiście! To jeden z najbliższych kole
gów Davida. Mieszka w Key Largo, ma firmę ob
sługującą nurków, a przy okazji prowadzi prywatne
śledztwa. - Nie musisz nic mówić. Poprosiłeś Dane'a,
żeby trochę powęszył.
- Zgadza się. Czy teraz już rozumiesz, dlaczego
przez jakiś czas musisz być pod moimi skrzydłami?
- Pod twoimi skrzydłami? - oburzyła się.
- Strasznie jesteś drażliwa. Było nie było, wciąż
jesteśmy małżeństwem.
- Tylko na papierze.
- Nie szkodzi. Nawet gdybyś nie była moją żoną
i tak nikomu nie pozwoliłbym cię skrzywdzić.
- John Seymore nie zamierza tego robić - odparła
z przekonaniem. - Chyba że sama będę chciała - doda
Å‚a przekornie.
Spojrzał jej twardo w oczy.
- Nie traktujesz poważnie tego, co mówię?
- stwierdził z wyrzutem.
KSI%7Å‚YCOWA ZATOKA
126
- A skąd mogę mieć pewność czy ty sam, owład
nięty żądzą dokonania niezwykłego odkrycia, nie
zacząłeś mordować?
- Proszę cię, Alex, przestań ze mną wojować. Nie
mam ochoty spędzić dzisiejszej nocy na werandzie.
Niewyspany będę nie do życia, co odbije się na
naszych relacjach. A jak mnie naprawdÄ™ wkurzysz, nie
pójdę z tobą do adwokata. Najpierw dowiem się, co tu
się dzieje, a potem zniknę na długo. I będziesz miała
związane ręce.
- Nie zrobisz tego! - zawołała oburzona.
- To nie ja wniosłem sprawę o rozwód. - Wzruszył
ramionami. - Za chwilę będziemy na miejscu. Idę
przygotować się do cumowania.
Alex była wściekła. I to nie na Davida, a na siebie.
Za bardzo się nim przejmowała. Chce idiota spać na
sofie w saloniku, to niech śpi, skoro taka jego wola. Jej
sytuacja osobista tak się skomplikowała, że na razie
nie będzie myśleć o nowym związku. A jeśli Johnowi
naprawdę na niej zależy, zaczeka, aż wszystko się
wyjaśni.
I z pokorą przyjmie do wiadomości, że jej były-
-niebyły mąż znowu z nią mieszka?
- Naprawdę musimy porozmawiać-szepnął jej do
ucha David, gdy schodzili na brzeg.
- Naprawdę to ja muszę nakarmić delfiny - oznaj
miła i szybko poszła przodem, kierując się w stronę
basenów. Modliła się, żeby wreszcie dali jej święty
spokój. Wszyscy.
- WstÄ…pisz ze mnÄ… na chwilÄ™ do Tiki Hut? - za-
Heather Graham 127
pytał Jay, patrząc wyczekująco na Davida. Starał
się mówić spokojnie, ale ton głosu zdradzał, że jest
spięty.
Szacowanie strat, pomyślał David.
- Muszę wziąć prysznic - odparł.
- Po tym, co się stało, chyba nikt nie ma ochoty na
drinka - zauważył Hank.
- A co tam! Ja mogę wstąpić na jednego - zdecy
dował się John.
- Wobec tego idziemy! - David nie chciał tracić go
z oczu. Sam do końca nie wiedział, czemu mu nie ufa.
Może dlatego, że facet jakoś nie pasuje do tego
miejsca, a może dlatego, że interesuje się Alex?
Interesuje siÄ™? Dobre sobie! Nie dalej jak wczoraj tak
ją całował, że mało jej nie udusił!
- Szeryf chyba nie wierzy, że Seth sam wpadł do
wody - rzucił Hank, gdy szli do baru.
- Dlaczego tak myślisz? - Jay zareagował trochę
zbyt nerwowo.
- Był bardzo dociekliwy.
- Za to mu płacą - stwierdził Jay. - Szeryf jak to
szeryf, musi się wykazać. Zresztą kto by tam dybał na
życie Setha Grangera? I dlaczego?
Zapadła wymowna cisza.
- Na przykład dlatego, że był prymitywnym, zadu
fanym w sobie, hałaśliwym bufonem - odparł chłodno
Hank.
Kiedy weszli do Tiki Hut, natychmiast zapanowało
poruszenie. Pracownicy otoczyli Jaya, wypytujÄ…c go
o szczegóły tragicznego zajścia. David podziwiał
determinację, z jaką Jay odpowiadał na pytania; widać
KSI%7Å‚YCOWA ZATOKA
128
było, że czuje się odpowiedzialny i nie zamierza robić
uników.
Gdy usiedli przy stoliku, stojÄ…ca przy barze Ally
Conroy, matka Zacha, chwiejnie ruszyła w ich stronę.
- To prawda, że on tak po prostu wyszedł i się
utopił...? - zapytała, opierając się ciężko o brzeg
stolika. Jej bełkotliwy ton zdradzał, że trochę za dużo
wypiła.
- Rzeczywiście, policja przyjęła taką hipotezę
- odparł cierpliwie Jay.
- Nie wierzę w to! Ledwie go znałam, ale i tak nie
wierzę. Przecież z nim byliście. I nikt nic nie zauwa
żył? - pytała napastliwie. - Dlaczego? Pytam was!
Dlaczego?
- Pewnie dlatego, że nikt się nie spodziewał, iż
może wydarzyć się nieszczęście - powiedział David.
- Pani Conroy, widzę, że jest pani zdenerwowana i...
zmęczona. Może odprowadzę panią do pokoju?
- A co, boisz się, że wpadnę do wody i się utopię?
- natarła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]