do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Trevelyanowi twarz i szyję. Odsunęła koce i rozpięła pas przytrzymujący kilt. Z dużym
szacunkiem rozpięła klamrę naczelnika klanu, która przytrzymywała koniec pledu na
ramieniu, i położyła, ją na stoliku przy łożu.
Miała wrażenie, że w tej chwili Trevelyana nie zbudziłaby armatnia salwa. Nawet się nie
poruszył, gdy go przesunęła, żeby wyciągnąć spod niego tartan. Lnianą koszulę miał
przesiąkniętą potem. Częściowo ją rozpięła i gorącą, wilgotną szmatką przetarła mu skórę, na
której zaschły krople potu.
Przy kołnierzyku natknęła się na jeszcze jedną bliznę. Niej rozumiała, czemu ją to
zaskoczyło, skoro nawet twarz Trevelyana nie pozostała nietknięta. Niżej znalazła dwie
kolejne blizny. Pchana coraz silniejszą ciekawością, rozpięła resztę koszuli.
Tors miał smukły, lecz mimo to silnie umięśniony. Z pewnością poświęcał wiele czasu
ćwiczeniom sprawnościowym. Najbardziej jednak zainteresowały ją liczne pobielałe blizny
na zebrach. Były krótkie, miały mniej więcej od trzech do pięciu centymetrów długości. Nie
wyglądały na pozostałości głębokich ran zagrażających życiu, ale było ich bardzo duża.
Przez chwilę próbowała się domyślić, dlaczego jest ich aż tyle. Słyszała o sadystycznym
traktowaniu angielskich chłopców w szkołach z internatami, ale nie o czymś takim. Nagle
postanowiła ściągnąć z niego tę koszule i sprawdzić, jakich jeszcze uszkodzeń doznało jego
ciało. Zawołała Omana.
 Pomóż mi go rozebrać  powiedziała, unikając jego wzroku. Niech myśli, że dla
amerykańskich panien taki widok to chleb powszedni.
Trevelyan jęknął, gdy Oman z pomocą Claire zdołał zdjąć mu koszulę. Na plecach
również miał blizny, cztery, ciągnące się równolegle od kręgosłupa ku lewej łopatce i wyżej.
Wyglądały jak ślad po pazurach drapieżnika. Claire i dla nich nie widziała wyjaśnienia.
Owszem, jej ojciec uwielbiał polować i często przywoził z Dzikiego Zachodu wstrząsające
opowieści o ludziach, którzy podeszli za blisko do niedzwiedzia albo pumy. Ale przecież
wcześniej nie dostrzegła żadnych oznak tego. że Trevelyan lubi polować. W komnatach nie
miał zwierzęcych skór, choć jej ojcu towarzyszyły one wszędzie, dokądkolwiek jezdził.
Ojciec uwielbiał wspominać wszystkie zabite przez siebie zwierzęta i często o tym opowiadał.
Odesłała Omana i omyła tors oraz plecy chorego, potem z kutra przy oknie wyjęła dlań
nową koszulę. Była dziwna, uszyta z przedniej bawełny, ozdobiona brązowymi i białymi
rysuneczkami, które zapewne wyobrażały ludzi. Gdy Trevelyan był już odziany, nagle
wstrząsnęła nim nowa fala dreszczy. Niewiele myśląc, Claire wspięła się na łoże i znowu go
objęła, szepcząc kojące słowa.
Trevelyan budził się powoli. Miał kłopot ze skupieniem uwagi i przypomnieniem sobie,
gdzie się znajduje. Przez chwilę zdawało mu się, że znów jest w Peshy, a baldachim, który
widzi, znajduje się nad łożem Nyssy.
Gdy jednak odwrócił głowę i ujrzał kamienne ściany oraz masywną, dębową ramę łoża
bez złoceń, przypomniał sobie wszystko. Co zaś najważniejsze zorientował się, że ma pod
głową jędrną, kobiecą pierś. Odwrócił się i zobaczył, że Claire tuli go do swych obfitych
wdzięków. Spała, ale gdy poczuła, że się poruszył, otworzyła oczy i uśmiechnęła się.
On zaś całkiem odruchowo położył jej rękę na piersi i pocałował ją w szyję.
Claire na chwilę zamknęła oczy. Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, pomogła
Trevelyanowi przetoczyć się na nią. Poczuła jego stwardniałą męskość.
Przesunął wargami po jej ciele i ujął nimi płatek ucha. Claire odchyliła głowę do tyłu.
Pieszczota piersi sprawiała jej dużą przyjemność.
Po chwili ręka powędrowała niżej i dotarła aż na udo, niespodziewanie jednak cofnęła się
i ujęła ją pod brodę. Claire odniosła takie wrażenie, jakby Trevelyan domagał się od niej, by
zobaczyła w nim nie przyjaciela, lecz mężczyznę.
Nie była przygotowana na takie wyzwanie. Nie spodobało jej się też to, co zobaczyła w
jego oczach. Odwróciła głowę.
 Nie  szepnęła.
Trevelyan bez słowa zsunął się z jej ciała, a Claire wstała z loża. Muszę stąd wyjść,
pomyślała. Mimo dreszczy przebiegających po jej ciele, chwiejnym krokiem ruszyła do
drzwi.
 Jak długo pani tu jest?  spytał, przystanęła przy nogach łoża.
 Dwie noce i jeden dzień  odpowiedziała, choć wciąż jeszcze nie mogła zapanować nad
drżeniem ciała.
 I sama się mną pani zajmowała?
 Pomagał mi Oman.  Dla uspokojenia głęboko zaczerpnęła tchu.
 A co powiedziano w domu na pani nieobecność? Harry na pewno się zaniepokoił.
Wiedziała, jaki cel przyświeca Trevelyanowi. Chciał ją zająć rozmową o codziennych
sprawach, żeby nie odeszła.
 Nikt nie wie, że od dłuższego czasu nie ma mnie w pokoju. Siostra powiedziała
wszystkim, że jestem bardzo chora i nie można mi przeszkadzać. Pewnie wymyśliła jakieś
wyjątkowo zarazliwe skrzyżowanie cholery i ospy.  Pierwszy raz na niego spojrzała.
Pierwszy raz zauważyła, jakie ma gęste rzęsy. Uśmiechnął się do niej.
 Pani doprawdy jest osobą godną podziwu, no i ma pani kochającą siostrę.
 Ona nie robi tego za darmo. W zamian pożyczyła szmaragd Omana na trzy dni i
przekazała mi przez niego, że mam jej podarować rubinową bransoletkę.
 I zrobiła to pani?
 Naturalnie. Ale prawdę mówiąc, nie miałam nic przeciwko temu. Rubiny kojarzą mi się
z krwią. Wolę szmaragdy. Są jak zieleń lasu.
Zamknął oczy i znów oparł się o poduszki.
 Dziękuję.
Wbrew głosowi rozsądku, znowu na niego spojrzała. Wciąż i czuła dotyk jego warg na
szyi.
 Myślę, ze wkrótce całkiem pan ozdrowieje, Oman twierdzi, że te ataki kończą się tak
szybko, jak się pojawiają. A ja muszę i już iść.
Otworzył oczy.
 Proszę, niech pani jeszcze nie odchodzi.
Była przekonana, że słowa  proszę nie używał od bardzo dawna.
 Nie mogę zostać.
Na wargach zaigrał mu uśmieszek domyślnego człowieka.
 Czy dlatego, że panią całowałem?
 To nie było właściwe  powiedziała cicho.  Nie powinniśmy& nie wolno nam&
 To był prawie sen. Chyba nie jest pani na mnie za to zła?
 Nie jestem zła, tylko&
 Och, już rozumiem. Chodzi o Harry ego. Niepokoi panią, że moje pocałunki podobały
się jej bardziej niż jego. Tylko czy Harry w ogóle panią całuje? O ile pamiętam, woli konie od
kobiet, a z kobiet najbardziej lubi doświadczone, a nie dziewice.
Ze złości aż się wyprostowała.
 Wprawdzie to nie pańska sprawa, ale niech pan wie, że uwielbiam pocałunki Harry ego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta