[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaza cichutko westchnęła.
Tak tu cudownie. Czy musimy się już rozstać?
Decyzja należy do ciebie odrzekł.
Chciałabym zostać, ale może jutro czułbyś się zanadto zmęczony.
Nie to miałem na myśli odrzekł. Zresztą nieważne. Porozmawiamy
o tym gdzie indziej.
Spojrzała na niego zakłopotana. Nie bardzo wiedziała, o czym chciał z nią
mówić.
Pierre uregulował rachunek, po czym opuścili Jardin de Paris". W pobliżu
stał powóz i Zaza słyszała, jaki Pierre wydaje woznicy jakieś dyspozycje.
Kiedy zająj:; przy niej miejsce, objął ją i przyciągnął do siebie.
Dziękuję ci szepnęła Zaza. Dziękuję, ze zabrałeś mnie do tego
uroczego miejsca. Uwielbiam z tobą. tańczyć i cieszę się, że właśnie tu mnie
przywiozłeś.
A czego się spodziewałaś? zapytał Pierre. %7łe cię zabiorę do
Moulin-Rouge"?
Zaza wiedziała, że to było miejsce chętnie odwiedzane przez mężczyzn
szukających w Paryżu rozrywki, nawet przez takich jak jej ojciec. Podsłuchała
kiedyś, co jej ojciec mówił do swojego przyjaciela o kankanie i tancerkach z
Moulin-Rouge". Słyszała, jak opowiadał o jednej z nich o przezwisku La
Goulue, której taniec był wyjątkowo nieprzyzwoity i którą powszechnie
nazywano krwiożerczą Mesaliną.
Zaza była przekonana, że Pierre nigdy by jej nie zabrał do lokalu, w którym
występowały takie kobiety. Jednocześnie miała uczucie, że w pewnym sensie
Pierre ogranicza jej wolność, tak jak to robiła hrabina Glucksburg.
O czym myślisz? zapytał Pierre. Zaza odpowiedziała mu zupełnie
szczerze.
Myślałam o tym, że chcę być wolna. Oczywiście, nie chodzi mi o taką
wolność, o jaką walczy Emile Pouget. Marzę o wolności, o jakiej mówią
prawdziwi symboliści: wolności, która pozwoli mi być sobą.
A kiedy już będziesz sobą czego wtedy zapragniesz? zapytał głębokim
głosem, po czym objął ją, czując, jak drży w jego ramionach.
Chciałabym unieść się wysoko w górę, po czym skoczyć w dół w
morskągłębinę. Chciałabym czuć... że nie obowiązują mnie żadne ograniczenia,
i że mogę być znowu taka szczęśliwa jak... wtedy, gdy mnie... całowałeś.
Mówiła ledwie dosłyszalnym szeptem, ale do uszu Pierre'a dotarło każde jej
słowo.
Ja także tego pragnę, ukochana. Ale czy ty jesteś pewna, że naprawdę
tego chcesz? zapytał z dziwną powagą.
Naturalnie, że chcę! odpowiedziała bez zastanowienia. Po to
właśnie wybrałam się do Paryża. To dlatego dziś wieczorem uświadomiłam
sobie, jak bardzo jestem... szczęśliwa, że los postawił ciebie... na mojej drodze.
Tak bardzo chciała, aby ją pocałował. Ale on nagle umilkł, jakby chciał
uporządkować myśli. Po chwili wstał i zwracając się do woznicy powiedział:
Hotel des Champs", proszę.
Zaza zastanawiała się, co robił wcześniej tego dnia. Jednak o nic go nie
zapytała i tylko kiedy powóz zatrzymał się przed hotelem, poczuła smutek, że
ten piękny wieczór już się zakończył. Nie mogę być taka zaborcza, powiedziała
sobie. Mamy jeszcze przed sobą tyle wieczorów. Przecież jutro znowu go
zobaczę.
W hallu siedział zaspany nocny stróż, który ziewając wręczył im klucze.
Kiedy weszli na trzecie piętro, Zaza zapytała:
Jak myślisz, czy stryj już śpi?
O tej porze śpi już z pewnością odrzekł Pierre. Ale żeby cię
uspokoić, zaraz do niego zajrzę.
Zatrzymali się przy drzwiach profesora i Pierre ostrożnie nacisnął klamkę.
W pokoju było ciemno, ale wyraznie słyszeli chrapliwy oddech dochodzący od
strony łóżka. Pierre zamknął drzwi i uśmiechnął się do Zazy.
Twojego stryja położono spać, tak jak poleciłem rzekł. Wziął z ręki
Zazy klucz i otworzył drzwi prowadzące do jej sypialni. Kiedy weszli do
środka, nie zapalił lampy gazowej, tylko stojącą przy łóżku świecę.
Nie wydaje mi się, aby to światło było wystarczające.
Więcej nam nie potrzeba zauważył Pierre. Następnie zamknął za sobą
drzwi, zdjął płaszcz i rzucił go na podłogę. Po czym Zaza znalazła się w jego
ramionach.
Dobranoc, kochany. To był wspaniały... cudowny.. . dzień. Nigdy nie
czułam się taka szczęśliwa.
Kochasz mnie? zapytał.
Wiesz dobrze, że tak. O wiele bardziej, niż jestem w stanie to wyrazić.
Chcę, abyś była moja!
Jestem twoja... cała twoja ze wzruszeniem wyszeptała Zaza. Każda
najmniejsza nawet cząstka mego ciała... należy do... ciebie.
Niezupełnie rzekł.
Coraz mocniej tulił ją w ramionach, w milczeniu obserwując jej twarz i Zaza
odniosła wrażenie, że chce ją o coś zapytać. Po chwili, ponieważ słowa nie były
już im potrzebne, zaczął ją całować. Delikatne, po czym coraz bardziej
zmysłowe pocałunki zdawały się unosić ją wysoko ku gwiazdom, gdzie byli już
tylko oni i ich miłość.
Zaza zupełnie straciła poczucie rzeczywistości i nawet nie zauważyła, że
Pierre, wciąż trzymając jej usta w uwięzi pocałunków, zaczaj się powoli
przesuwać w stronę łóżka. Dopiero kiedy ją na nie przewrócił, dziewczyna
cicho krzyknęła.
W pierwszej chwili była zbyt zaskoczona, aby protestować. Tymczasem
Pierre podniósł jej stopy do góry i ułożył na kapie łóżka, po czym osunął się tuż
obok niej. Jego wargi odnalazły drogę do jej ust i kiedy znowu ją zaczął
całować dziko i pożądliwie, przez cienki jedwab sukni poczuła dotyk jego dłoni
na piersiach.
I wtedy zaczęła się bronić.
Nie, Pierre... nie! krzyczała bezwiednie.
Co mówisz? zapytał, jakby jej nie zrozumiał.
Musisz... iść powiedziała z wysiłkiem Zaza. To nie w porządku... że
jesteś w mojej... sypialni.
Pierre uniósł głowę i chwilę patrzył na nią w milczeniu.
Zaza zauważyła dziwny wyraz jego oczu. Nagle uświadomiła sobie, że leży
na łóżku, a on tuż obok. Czuła, że stało się coś złego, bardzo złego, i nagle
upojenie wywołane jego pocałunkami gdzieś zniknęło. Pozostało jedynie
poczucie winy i jakiś nieokreślony lęk.
Pierre jakby wyczuwając jej niepokój, powiedział:
Moja najdroższa, nie chciałem cię przerazić. Ale przecież wiesz, że tak
bardzo pragnę, abyś była moja. Ty również powtarzałaś, że chcesz być wolna.
Czyżbyś... uważał... zaczęła Zaza z niedowierzaniem, po czym
natychmiast dodała: Nie powinniśmy robić czegoś, co jest... złe.
Czyżbyś naprawdę uważała, że nasza miłość może być zła albo grzeszna?
Zapewniam cię, że jest czysta i szlachetna.
Miłość... fizyczna jest... grzechem... jeśli dochodzi do niej przed ślubem.
Widziała, że Pierre nagle jakby zesztywniał. W pokoju zapanowała taka
cisza, iż Zazie się zdawało, że słyszy bicie własnego serca.
Powiedziałem ci rzekł Pierre że oprócz miłości nie mogę ci nic
zaofiarować, a ty mnie wtedy zapewniłaś, iż niczego więcej nie pragniesz.
To... cudowne... nadzwyczajne i niewyobrażalne... ekscytujące uczucie...
że mnie pokochałeś odparła Zaza. Ale jestem przekonana, że nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]