do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sto, że wojownicy nie mogli zamachnąć się należycie mieczami. Przez kilka chwil
Elryk i Oone wymykali się ciosom, aż w końcu ostrze zahaczyło o ramię albinosa,
a napastnik wchłonął utoczoną krew.
Książę Melniboné wiedziaÅ‚, że Å›mierć ich obojga jest tylko kwestiÄ… czasu, gdy
nagle poczuł, jak stalagmit, o który oparł się plecami, ustępuje nieco pod naporem.
Z jakiegoś powodu skały w jaskini musiały być bardzo kruche. Elryk zaparł się
z całej siły i stalagmit ustąpił. Albinos szybko ujął go w dłonie, oparł na ramieniu
i wycelowawszy w najbliższego nieprzyjaciela, zaatakował.
Czubek kamiennego ostrza wniknął głęboko w pierś zakapturzonego mężczy-
100
zny. Czarownik krzyknął krótko w agonii, a oręż pokrył się dziwną, nienaturalną
krwią, która zaraz wsiąkać zaczęła w kości napastnika, jakby przez nie wchła-
niana. Pomimo następnego zbrojnego nacierającego od tyłu, Elryk podskoczył
i wyrwał z rąk pokonanego szablę i sztylet. Od razu przypomniał sobie całą swą
sztukę walki, którą posiadł na długo przedtem, nim stał się właścicielem Zwia-
stuna Burzy. Nauczył się wówczas posługiwać mieczem, nożem, łukiem i lancą,
nie potrzebował teraz zatem magicznego oręża, by szybko uporać się z drugim
Czarownikiem, potem z trzecim. Krzyknął do Oone, by zaopatrzyła się w broń,
przeskakiwał od skały do skały, za każdym razem dopadając kolejnego wroga.
Wojownicy stracili pewność siebie, poruszali się jeszcze bardziej niezgrabnie, ale
nie uciekali.
Oone dołączyła do niego wykazując się równie wysokim kunsztem walki jak
Elryk. Podziwiał finezję jej techniki, pewność, z jaką przechodziła z obrony do
wypadu i celność, za sprawą której była równie skuteczna i oszczędna w ruchach
jak kot, który wdarł się do szczurzego gniazda.
Elryk znalazł chwilę, by uśmiechnąć się do niej przez ramię.
 Zwietnie władasz ostrzem, pani, szczególnie jak na kogoś, kto nie tak daw-
no dowodził wyższości oręża słów nad orężem stalowym!
 Dobrze jest poznać obie te sztuki, zanim dokona się wyboru!  odkrzyk-
nęła, rozplątując następnego zabójcę.  Przyznaje zresztą, że w szczególnych
okolicznościach odpowiedni kawałek stali ma niejaką przewagę nad najwspanial-
szÄ… nawet frazÄ…!
Walczyli ramię w ramię niczym starzy przyjaciele. Ich techniki były porów-
nywalne, ale nie identyczne. Oboje sprawiali się jak wyćwiczeni żołnierze, nie
wykazując się ani okrucieństwem, ani nie znajdując przyjemności w zabijaniu,
pragnąc jedynie wygrać walkę jak najszybciej, przyczyniając równocześnie jak
najmniej cierpienia wrogowi.
Wróg zdawał się niewrażliwy na ból, choć każdy umierający wydawał przej-
mujący okrzyk i broczył obficie dziwną krwią.
W końcu Oone i Elryk przystanęli, oparci na pożyczonych ostrzach, i dyszeli
ciężko, starając się opanować częste po bitwie mdłości.
Elryk zauważył, jak porozrzucane wkoło ciała znikają raptownie, zostawiając
po sobie jedynie porozrzucaną broń. Podobnie wyparowały ślady krwi, i po chwili
nic niemal nie świadczyło, że w jaskini rozegrała się przed chwilą zajadła walka.
 Gdzie oni zniknęli?
Oone podniosła pochwę i schowała do niej swą nową szablę. Pomimo deklara-
cji wyraznie nie miała ochoty postępować dalej bez broni. Dwa sztylety zatknęła
za pas.
 Zniknęli? Aha.  Zawahała się.  W jakimś zbiorniku ektoplazmy, z któ-
rego zresztą przybyli.  Potrząsnęła głową.  Oni byli prawie zjawami, książę,
101
chociaż niezupełnie. Dokładnie rzecz biorąc, byli pozostałościami po Czarowni-
kach, Poszukiwaczach Przygód.
 Chcesz powiedzieć, że tylko część każdego z nich wróciła do naszego świa-
ta, podobnie jak to było z Alnakiem?
 Dokładnie.  Wciągnęła powietrze, jakby chciała powiedzieć coś jeszcze.
 No to czemu nie spotkaliśmy tu dotąd żywego Alnaca?
 Bo go nie szukaliśmy  powiedziała pewnym głosem i dość już spokojna,
by ośmielić Elryka do dalszego zgłębiania tematu.
 A poza tym i tak nie znalezlibyśmy go w tej akurat krainie  powiedział
cicho albinos.
 Prawda.
Elryk objął Złodziejkę i stali tak przez kilka chwil, aż uznali, że gotowi są do
dalszej drogi ku Bramie Celadoru. Dalsze słowa nie były potrzebne.
Pózniej, gdy Elryk pomagał jej przejść po naturalnym moście rozpiętym ponad
rzeką toczącą jakąś matową, brunatną substancję, Oone jednak się odezwała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta