do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tobą lepiej niż najlepsza niańka. I budiet korriektirowka.,Myślisz, że jeśli uratowałeś
Wojtyłę i ostrzegłeś Amerykańców, to coś zmieni? %7łe jakiś wynajęty Turek czy
Palestyńczyk nie potrafi strzelić na placu Zwiętego Piotra? A eagan i Brzeziński, i
cała reszta mogą spać spokojnie? Nie, nie robaczku! Wszystko stanie się tak, jak miało
się stać. A ty nam nie przeszkodzisz.
 A może jednak się nie stanie?  zabrzmiał bliziutko nich głos Colemana.
 Ręce do góry!  wtórował mu Larry O Connor.
Kretyńscy Jankesi. Mając Aunienkę o dwa kroki, nie powinni się byli odzywać,
tylko strzelać od razu. Tak jak to zresztą zrobił  cyngiel Andropowa.
Mówiąc:  Choroszo i wypuszczając broń ze swojej zdrowej ręki, wypalił
równocześnie z pistoletu ukrytego w temblaku. Dwa stłumione strzały. Trafiony
Coleman zawył, a generał bez słowa zwalił się twarzą na ziemię. Z ust Aunienki
wydobyło się ni to przekleństwo, ni to okrzyk zadowolenia. Pochylił się po
upuszczone uzi i wtedy Lebiediew uderzył go bykiem. Cios był słaby, jednak Wasyl
nie dosięgnął broni. Przeturlali się po trawie. Siły nie były równe i Piotr znowu
znalazł się na dole. Morderca skierował na niego temblak. Jeszcze jeden stłumiony
strzał!
Krew i mózg  cyngla chlapnęły na twarz Lebiediewa Aunienko runął na
ziemię. Z zarośli wysunęła się Joanna
 Skąd ona tutaj, co to znaczy?  galop myśli w głowie Piotra osiągnął granicę
bólu.
 Pomóżcie mi  cicho skowyczał Coleman.  Pomóż mi, Joanno, ten bydlak
paskudnie mnie trafił.
Jabłońska podniosła broń Aunienki, zrobiła dwa kroki. Coleman przerażony i
osłupiały zamilkł.
 Muszę być wolna  powiedziała strzelając między piękne oczy zastępcy radcy
handlowego& Potem wcisnęła broń w łapę Wasyla.
Działała bardzo szybko. Zerwała plaster z ust Lebie-diewa i otworzyła mu
kajdanki. Ten chwycił z rowu swoją teczkę i zataczając się wybiegł na szosę. Ale już
ucichł hałas jadącej ciężarówki. Daleko w połowie drogi majaczyła sylwetka
samotnego mężczyzny. Czyżby niczego nie słyszał? No tak, nasyp, las, tłumiki zrobiły
swoje.
Rosjanin przyłożył dłonie do ust. Nie liczyło się już, czjl Joanna pozna nazwisko
mężczyzny.
 Panie Lechu, panie Wałęsa  krzyknął. Ten nawet się nie obejrzał. W oddali
rozbłysnęły reflektory powracającego kamaza.
 Strzelajmy  krzyknęła Joanna odkręcając tłumik.
Wypalili oboje. Ale czy maszerujący, lekko zawiany mężczyzna mógł ich
usłyszeć? Ciężarówka znajdowała się o parę kroków. Wszystko zagłuszył ryk silnika
pracującego na przyspieszonych obrotach. Kamaz pędził środkiem szosy. W ostatnim
momencie piechur zorientował się, że coś jest nie tak i przystanął przysłaniając twarz
rękami. Kierowca nadjeżdżającej wywrotki wykonał raptowny
skręt kierownicą, zderzak uderzył mężczyznę. Ten wystrzelił w górę, bez krzyku
przeleciał kilkanaście metrów i rąbnął w betonowy słup trakcji elektrycznej.
Chrupnięcie kręgosłupa&
Marczak wyprowadził wóz z poślizgu i zaśmiał się w duchu.
 Jakie to proste! Dobrze zarobiłem na swoją stawkę!
Na drodze, paręset metrów przed sobą, zobaczył sylwetkę wysokiego
mężczyzny. Dobrze jest, zleceniodawca cze-ka z zapłatą. Brawo dla kasjera  pomyślał
i zahamował.
Ale gość nie zamierzał wsiadać. I co gorsza, nie był to wcale jednooki Rusek.
Zamiast pogratulować i otworzyć drzwiczki wrzucił przez okno coś, co wyglądało jak
dwa duże indycze jajka. Marczak zdążył nawet zarejestrować ich karbowaną
skorupkę. Lebiediew padł twarzą w rów.
Dwie detonacje w jednej. Burza ognia i powracające od lasu echo.
 Po wszystkim  powiedziała cicho Joanna.
 Tak, po wszystkim.
Wrzawa dobiegająca z podwórka, pulsujące światła radiowozu, okrzyki, płacz
kobiet, obudziły zagrzebanego w sianie biesiadnika. Usiłował przypomnieć sobie,
gdzie jest i co robi tutaj, na stryszku stodółki?
W powietrzu czuł jeszcze niepokojącą woń perfum tajemniczej dziewczyny,
która prosiła go o chwilę rozmowy, pózniej pocałowała, zaprowadziła na stryszek, a
potem& Nie pamiętał.
Danka mnie zabije!  pomyślał ze zgrozą.  A gdzie moja wiatrówka? Piękna
nowa wiatrówka z NRD.
 I to jest wszystko  skończyła swoją opowieść Joanna.  Cała prawda, Piotrze.
Dopóki Coleman żył, nie miałam żadnych szans stać się niezależna. A teraz? Z tego, co
wiem o Bobie, to nie przekazywał wszystkiego, co o nas wiedział do, Centrali. Mam
więc szansę odczepić się od przeszłości. Wyjedzmy stąd gdzieś, do Kanady, Australii&
A kiedy Polska będzie wolna, wrócimy.
Słuchał jej w milczeniu, paląc papierosa.
 Zrozum  mówiła, a głos jej drżał. Czuła, że cokolwiek powie, cokolwiek
zrobi, Lebiediew nigdy nie będzie mógł mieć do niej zaufania.  Zrozum, nie miałam
wyboru jak tylko przyjąć pomysł Boba& znaczy Colemana. Ułatwiając ci ucieczkę,
miałam ci pomagać, być razem z tobą i jednocześnie informować o twojej akcji.
Czuwać nad tobą. Jak widzisz, spisałam się dobrze. Gdybym nie uśpiła Wałęsy w
stodółce i nie namówiła wąsatego sąsiada na nocny spacer, to czyje ciało zbieraliby
teraz z drogi?
 Tak  powiedział krótko i starannie zgasił papierosa.  Musiałaś&
Leżeli na suchym, aromatycznym sianie rozgrzebanego stogu, gdzieś w środku
wielkich, płaskich %7łuław. Z pobU-skiego kanału dolatywał rechot żab. Milczało za to
gwiazdziste niebo rozpięte od krańca do krańca.
 Naprawdę kocham cię, Piotrze  zabrzmiało cicho nieśmiało,
przepraszająco&
 I ja ciebie też kocham, Joanno.
A potem rzeczywiście się kochali. I była to chyba nąjl piękniejsza miłość świata,
doskonale skomponowany utwór muzyczny. Rozpoczynało go allegro wzajemnych
pieszczot, gwałtownych pocałunków, przyspieszające, zbliżające, rozpalające& Potem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta