[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ona sądzi na pański temat. Rozmyślnie wspomniałam, że jest pan zarozumiały,
obojętny i jeszcze parę takich zarzutów. Szkoda, że pan nie słyszał, jak się na mnie
rzuciła! Z takim przejęciem przekonywała mnie, że się mylę, że jest pan miły,
uczynny, rozmowny i tak zdecydowany, jak mało który ze znanych jej młodych
ludzi. Radziła też, żeby pana lepiej poznać, a wtedy na pewno zmienię zdanie. Być
może nie powinnam panu tego mówić, ale chcę uświadomić panu, że ona także
żywi do pana głębsze uczucie. Wierzę w pańskie poważne zamiary i uważam, że
nie powinien ich pan ukrywać. I to jest ta moja rada.
LR
T
Bardzo pani dziękuję zawołał Fredi całując dłoń Ruth. Dodała mi
pani odwagi. A wdzięczność okażę już niebawem, gdy załatwię bezbłędnie sprawę
transakcji pani siostry.
Cieszę się, panie Fiebelkorn. I proszę jeszcze powiedzieć ojcu, że pan von
Rautenau powinien otrzymać, jako zarządca tak dużego majątku, możliwie naj-
wyższe wynagrodzenie.
Omówię to z ojcem i przekażę pani jego propozycje natychmiast i oso-
biście.
I domyślam się, że w godzinach, gdy jest u mnie panna Hell?
Chyba pani w to nie wątpiła?
Gdzież by! Tak lubię tę małą Zuzannę, że zrobię wszystko, by pomóc jej
szczęściu.
Fredi zdążył jeszcze raz pocałować Ruth w rękę, gdy ta dzwoniła już na lo-
kaja, by zawołał pannę Hell.
Ruth podeszła do zaczerwienionej Zuzanny i położyła jej rękę na ramieniu:
Droga Zuzanno, rzekła muszę teraz omówić z siostrą parę spraw
niecierpiących zwłoki i chciałabym panią prosić o dotrzymanie towarzystwa panu
Fiebelkornowi do czasu, gdy wszyscy zasiądziemy do stołu.
Zuzanna spojrzała kątem oka na Frediego.
Chętnie, panno Ruth, o ile pan Fiebelkorn nie ma nic przeciwko temu.
Powinienem się pogniewać na panią za to, że pani w to wątpi rzekł
Fredi patrząc na nią oczyma pełnymi zachwytu.
Ruth wyszła niezauważenie, zostawiając oboje zakochanych samych. W
pokoju Nory zastała panią von Werner i siostrę, wertujące żurnale mody. Część
zeszytów leżała już z boku, co oznaczało, że panie dokonały już wyboru kreacji.
A więc Noro, już zdecydowałam się na kupno tej posiadłości, o której ci
mówiłam. Młodszy pan Fiebelkorn zajmie się przeprowadzeniem tej transakcji.
Ponieważ oficjalnie zakup nastąpi w twoim imieniu, chciałabym, żebyś przy
obiedzie, na którym będzie on i panna Hell, potwierdziła głośno ten zamiar, i że
zgadzasz się na wszystkie moje ustalenia w tej sprawie. Dalsze kroki podejmie już
LR
T
on. a my wcale nie będziemy musiały spotykać się z panem von Rautenau. Sądzę,
że wszystko odbędzie się zgodnie z planem.
Dobrze, Ruth zgodziła się Nora. Zagram jeszcze raz bogatą damę,
która rozrzuca pieniądze na lewo i prawo. A tak mimochodem: ile to Rautenau ma
kosztować, abym nie palnęła jakiejś gafy?
Cena zakupu wyniesie prawdopodobnie około miliona.
No to rzucę tak, lekką ręką, cały milion, jak od niechcenia! Zresztą
zawsze to robiłam z twoimi pieniędzmi, które mi hojnie dawałaś. Ale zobacz le-
piej, jakie suknie wybrałyśmy, chciałabym usłyszeć twą opinię o nich.
Ruth by zostawić Zuzannie i Frediemu jak najwięcej czasu, przysiadła się do
obu pań i znowu zaczęło się przeglądanie żurnali. Przerwał je dopiero gong
wzywajÄ…cy na obiad.
Fredi rozpoczął rozmowę z Zuzanną dość nieśmiało, spoglądając jej od czasu
do czasu w oczy. Peszyła się, ale jakby coraz mniej. Pytał o wrażenia z przyjęcia w
domu ojca, na co ona z właściwym sobie entuzjazmem opowiadała, jakie to było
dla niej cudowne przeżycie, jakby na chwilę przeniosła się w krainę baśni. Pózniej
Fredi chciał, by opowiedziała mu o swojej rodzinie, rodzeństwie, rodzicach. Nie
miał wątpliwości, że była to bardzo kochająca się rodzina, gdzie mimo kłopotów i
trosk wszyscy wzajemnie się szanowali i wspierali. Zuzanna marzyła, by zdobyć
w przyszłości jakąś dobrze płatną posadę i jak najprędzej zwrócić ojcu wszystkie
koszty, jakie ponosił w związku z jej nauką. Za te pieniądze będzie można kupić
młodszemu bratu stolarnię, gdzie mógłby pracować na siebie, gdy skończy naukę,
a potem wspomagać pozostałych, zwłaszcza siostry. Matce chciałaby Zuzanna
kupić czarną, jedwabną suknię i tak piękny zimowy płaszcz, jaki sama dostała.
Ojcu sprawiłaby wreszcie cygara, by nie musiał palić tej dymiącej fajki, która mu
wcale nie służy.
Fredi słuchał uważnie i zastanawiał się, jak mógłby ułatwić życie swojej
ukochanej i jej najbliższym. Ich potrzeby wydawały mu się naprawdę niewielkie.
Zapatrzył się w jej piękną, drobną twarzyczkę. Przytyła nieznacznie. Był to bez
wątpienia skutek otrzymywania od Ruth pieniędzy za korepetycje i dokarmiania
jej w czasie obiadów, jak ten dzisiejszy.
Nagle Zuzanna zamilkła.
LR
T
Och, panna Ruth byłaby na mnie zła, że zanudzam pana swoimi, mało
ważnymi sprawami. Proszę mi wybaczyć, ale gdy ktoś wspomni moich najbliż-
szych zawsze robi mi się smutno, że w niczym nie mogę im pomóc.
Sięgnął poprzez stół po jej rękę.
Zapewniam, że wszystko, co pani mówi jest dla mnie ważne. Dla Pani
wieczór w naszym domu wydał się czymś niezwykłym; ja zaś słuchałem pani słów
jak opowieÅ›ci z innego Å›wiata. Nie wyobrażaÅ‚em s°bie, że żyjÄ…c w tak trudnych
warunkach ludzie potrafią się tak szanować i kochać. To wzruszające, jak pani
własnymi siłami chce się wybić po to, by pomóc najbliższym. A nie pomyślała
pani nigdy, żeby w przyszłości część tych trosk scedować na męża?
Zuzanna nagle wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
Biedne dziewczyny nie wychodzą za mąż, panie Fiebelkorn! Zwłaszcza,
gdy są tak mało atrakcyjne jak ja.
Nieatrakcyjne? oburzył się Fredi. Przecież pani grzeszy, tak mó-
wiÄ…c!
Oj, nie sądzę rzekła wyraznie zdziwiona.
A jednak. Z takimi oczami, taką figurą, zgrabnymi dłońmi, i pięknymi
włosami jak można uważać się za nieatrakcyjną?
Jej twarz zrobiła się purpurowa. Zuzanna spojrzała jednak na Frediego i rzekła
cichutko:
Nie powinien pan tego mówić, panie Fiebelkorn. Gdybym uwierzyła w
pańskie słowa, mógłby mnie spotkać wielki zawód.
Mówię prawdę, panno Zuzanno. Nigdy jeszcze nie spotkałem dziew-
czyny, która tak by mi się podobała, jak pani.
Zuzanna wstała i rozglądnęła się z niepokojem.
Panna Ruth tak długo nie wraca.
Tak bardzo się pani ze mną nudzi? spytał zasmucony.
Przeraziła się, widząc smutek w jego oczach. Wyciągnęła ręce, jakby
chciała gwałtownie zaprotestować.
LR
T
Ależ skąd! Co też panu przyszło do głowy? A wracając do poprzedniej
pana wypowiedzi, sądzę, że mówi pan to tylko po to, by dodać mi odwagi, a tej mi
nie brakuje. Pomówmy raczej o czymś innym.
Dobrze. Niech pani opowie mi o uczelni, na której studiujecie obie z panną
Rupertus.
Zaczęła, ale wkrótce chyba niezamierzenie rozgadała się o miłości
Henryka II i Diany z Poitiers. Zasłuchany Fredi wykorzystał moment, gdy prze-
rwała, zreflektowawszy się o czym mówi, i rzekł:
Ma pani niesamowicie dużo wiadomości i jaki dar opowiadania! Naj-
chętniej sam zapisałbym się na wykłady z historii sztuki, ale pani chyba nie mo-
głaby przyjąć jeszcze jednego ucznia?
Westchnęła głęboko i rzekła bardzo poważnie:
1
Niestety nie. Nie poradziłabym sobie wtedy z moimi studiami. Już i tak
muszę odrabiać czas, jaki poświęcam pannie Ruth. Chcę pozaliczać jak najwięcej
wykładów w możliwie najkrótszym terminie, bo dłuższych studiów mój ojciec już
nie byłby w stanie opłacić.
Zatem, nie nalegam, ale muszę przyznać że historia sztuki zain-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]