[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dodaje odwagi. Uniosła kieliszek w stronę Liama i przystąpiła do dzie-
ła - musiała się więcej dowiedzieć o przeszłości księdza oraz z czego
żyje.
- Czy dom na Jomfruland należy do ciebie, Liam? - spytała, czując,
że się zaczerwieniła. - To znaczy, czy go kupiłeś i osiadłeś na stałe?
Milczał przez chwilę, a potem uśmiechnął się blado.
- Tak, dom jest mój, zresztą to jedyne, co posiadam. Jest wiele
rzeczy, o których ci nie mówiłem, Pauline. Zastanawiasz się pewnie,
kim właściwie jestem.
Nie odpowiedziała, w obawie, że go zniechęci.
- Właściwie miałem przejąć rodzinny majątek. Jestem najstarszym
synem, dziedzicem. Ale poczułem powołanie do służby Kościołowi... -
Zamilkł, a jego wzrok wydał się jakby nieobecny. - Mój młodszy o dwa
łata brat zostawił mi wybór. Przejął ziemię i dom, potem sprzedał część
majątku, a pieniądze przeznaczył dla mnie. Powiedział, bym został
księdzem i żył z odsetek z oszczędności. Tak, to były jego. słowa. -
Pokręcił głową. - Czułem się, jakby mówił: Baw się w księdza, a mnie
pozwól zająć się rzeczywistością i rodzinnym dziedzictwem." Mój oj-
ciec nie mógł mi darować, że wybrałem stan duchowny. Dopiero na
łożu śmierci wybaczył mi i poprosił, bym się za niego modlił. Matka
natomiast cieszyła się z mojej decyzji. To ona dodawała mi wiary.
- A więc uczyłeś się na księdza?
- Tak, skończyłem studia i otrzymałem święcenia kapłańskie.
Serce jej podskoczyło. Miała nadzieję, że nie zaszedł jeszcze tak
daleko, że tylko nazywał siebie księdzem.
- Ale co cię skłoniło do wyjazdu do Norwegii?
- To długa historia. Czy możemy do niej wrócić innym razem?
Skinęła głową, zdawało jej się, że dostrzegła cień smutku w jego
pięknych oczach, zielonych jak morze. Zapragnęła, by mogła ów ból
wymazać pieszczotami, szepcząc, że również ksiądz potrzebuje miłości
i bliskości kobiety i że Bóg z pewnością to rozumie.
R
L
Na dworze padało, deszcz szemrał i pluskał. Bergen to miasto, w
którym dużo pada, napisała jej ciotka w swoim liście. Ale deszcz ma
też swoisty urok, pomyślała Pauline. Jest jak srebro. Niczym mieniąca
się srebrem wstążka i łagodna pieśń.
Emily siedziała w pokoju, wsłuchując się w ciszę. Chyba jeszcze
nigdy nie przeżyła czegoś podobnego. W nocy nie docierał tu żaden
dzwięk i panowała gęsta, nieprzenikniona ciemność. Sierpniowa ciem-
ność. Emily denerwowała się, wiedziała, że nie zaśnie. Otworzyła
drzwi przeszklonej werandy i wyszła do zarośniętego ogrodu. Nad jej
głową rozciągało się rozgwieżdżone niebo. Stanęła pod kaskadą świe-
cących punkcików i przez moment poczuła się szczęśliwa. Jednak po
chwili niepokój i tęsknota powróciły. Czy Gerhard przyjechał już do
Kragerø? Może bÄ™dzie jÄ… chciaÅ‚ dziÅ› odwiedzić? Może już dostaÅ‚ jej
list. W takim razie wie, że między nimi wszystko skończone, ponieważ
ona mimo wszystko ni^ chce się wiązać z pasierbem Rebekki.
Zapewne Gerhard zorientuje się, że właściwy powód zerwania jest
inny, że ktoś Emily powiedział o Dinie i ich synach oraz o tym, że po-
jechał do Kristianii razem z nimi bez słowa wyjaśnienia - poza kłam-
stwami o interesach i dawnych przyjaciołach potrzebujących pomocy.
Emily odchyliła głowę do tyłu i w jednej chwili przemknęło jej
przez myśl, że gwiazdy są odległe i zimne? Noc była pełna samotności.
Gdyby tu chociaż był ojciec Liam! Ten człowiek miał w sobie coś, co
skłaniało do zwierzeń. Mogłaby mu opowiedzieć o sobie, a on po-
mógłby jej nabrać sił do dalszej drogi. Pomógłby jej się wzmocnić, by
zdołała wyjść na spotkanie Gerhardowi gdy znowu pojawi się w hotelu.
Ta ucieczka do ukrytego w lesie, położonego na odludziu domu panny
Selmer nie była niczym innym, jak tylko odroczeniem. Prędzej czy
pózniej Emily będzie musiała stanąć przed Gerhardem i powtórzyć to,
co napisała w liście. Wtedy będą musieli zmierzyć swe siły, co im się
już przedtem niejeden raz zdarzało.
Dom Dorothei był ciemny i cichy, poza słabymi nieznanymi
dzwiękami, które wydaje każdy dom, jeśliś się dobrze wsłuchać. Może
R
L
przekazywał opowieści o ludziach, którzy tu mieszkali w ciągu wielu
lat. Emily'' zamknęła drzwi i spojrzała na ciemny korytarz. Jak mogła
być aż do tego stopnia naiwna? Dlaczego Gerhar Lindemann miałby
stracić dla niej głowę? Interesowały go tylko - połowa jej udziału w
przedsiÄ™biorstwie handlu lodem, Egerhøi i hotel. Spadek, który do tej
pory ani trochę jej nie uszczęśliwił.
Zapaliła jeszcze jedną świecę i odkręciła knot lampy naftowej. To
nieprawda. Spadek po ojcu dał jej wiele radości. Odzyskała brata - i
matkę. W każdym razie częściowo. Zarówno Erling, jak i Agnes nale-
żeli do ludzi, których nigdy do końca nie udaje się poznać, pomyślała
ponuro. Wiedli własne, nieodgadnione życie i postępowali według
swoich zasad. Oboje ją kochali, wiedziała o tym, ale jednocześnie mieli
jeszcze coś, co było dla nich ważne, a oprócz tego potrzebowali wolno-
ści i samotności.
Róże... Chciała myśleć o różach i spróbować sobie coś przypo-
mnieć. Agnes, która wstawiła do wazonu piękną różę na górze w po-
koju na poddaszu i malowała ją. Agnes, która ubrała się w aksamitną
suknię z koronką i zniknęła w drzwiach razem z ojcem. Perfumy i głos.
Poczucie bezpieczeństwa, które nie było trwałe.
Może Gerhard przyjąłby z ulgą jej decyzję? Może zdążył już poża-
łować, że dał jej pierścionek matki i rozmawiał z Emily o wspólnej
przyszłości. Pewnie dlatego wyjechał tak szybko i zniknął na tyle dni.
Miał dosyć pieniędzy. Jeżeli pragnął jej spadku, to znaczy, że jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]