[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Porozmawiamy o tym na osobności odparł.
Bry, co mam z nim zrobić? odezwał się szeryf.
Potarła skroń, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Czuła się zraniona, a
zarazem znużona, wyzuta z sił. Rafael pojął, że jeśli nie zapanuje nad
sytuacją, to pewnie wyląduje w jakiejś nędznej celi miejscowego aresztu.
Podszedł do Bryony, ujął ją za łokieć i delikatnie odciągnął od babki.
67
R
L
T
Porozmawiajmy w środku rzekł cicho.
Spojrzała na niego, jakby szukała w jego twarzy śladu szczerości... a
może kłamstwa. Potem popatrzyła na obydwu mężczyzn.
On zostanie tutaj, Silasie. Dziękuję ci za troskę.
A co z tą budową? rzucił z irytacją burmistrz.
Co mam powiedzieć ludziom? To nie ja sprzedałem tę ziemię
obcemu, ale stało się to za mojej kadencji. Jeśli wyspę szlag trafi, nie
wybiorą mnie ponownie.
Zamknij się, Rupert odezwała się ostro babka. Moja wnuczka
jest wystarczająco zdenerwowana i bez twojego biadolenia.
Chodz, jutro będzie mnóstwo czasu, żeby rozwiązać tę sprawę
poparł ją szeryf i pogonił burmistrza w kierunku samochodu. Na odchodnym
uchylił kapelusza przed Bryony. Daj mi znać, młoda damo, jeśli będziesz
czegoś potrzebowała.
Bryony podziękowała mu skinieniem głowy. Kiedy obydwaj
mężczyzni odjechali, babka uściskała wnuczkę.
Cieszę się, że wróciłaś. Niepokoję się zawsze, kiedy gdzieś
podróżujesz.
Jeśli Rafael spodziewał się z jej strony napaści, całkowicie się pomylił.
Zamiast tego objęła go łagodnie i poklepała po policzku.
Witam ponownie, młody człowieku. Dobrze, że odnalazłeś drogę
powrotną.
Powiedziawszy to, oddaliła się wąską kamienistą ścieżką w stronę
przyległego podwórza.
Czy ona da sobie radę? zapytał z troską Rafael. Może
powinniśmy ją odprowadzić?
Babcia mieszka w sąsiednim domu, kilka kroków stąd.
68
R
L
T
Ach, tak?
Tak. Wiem, że tego nie pamiętasz.
Tym razem w głosie Bryony zabrakło dotychczasowej cierpliwości i
wyrozumiałości. Pobrzmiewał w nim ból, który wzbudził w Rafaelu
poczucie winy. Do diabła! Dotąd zawsze uważał, że w interesach nie ma
miejsca na moralność ani wyrzuty sumienia. Lecz teraz...
Wejdz do środka powiedział. Ja wyjmę bagaże i zaraz do ciebie
dołączę.
Wzruszyła ramionami i usłuchała. Kiedy znikła za drzwiami, Rafael
rozejrzał się uważnie. A więc to tutaj jego życie uległo takiej drastycznej
zmianie. Lecz nie napłynęły żadne wspomnienia. Czuł się tylko zakłopotany
i zdezorientowany.
Wniósł bagaże na ganek, a potem wtaszczył je do salonu. Uznał, że to
pomieszczenie doskonale odzwierciedla charakter Bryony. Było słoneczne,
pogodne, przytulne i trochę zagracone, jakby ciągle nazbyt się śpieszyła, by
móc je posprzątać. W niczym nie przypominało jego sterylnego
apartamentu, który sprzątaczka codziennie utrzymywała w nieskazitelnym
porządku, bez względu na to, czy w nim mieszkał.
Bryony stała tyłem do niego i wyglądała przez drzwi prowadzące na
taras. Kiedy się odwróciła, niemal fizycznie wyczuł barierę, jaką wokół
siebie wzniosła.
Wiedziałeś o budowie? Czy wydałeś polecenie jej rozpoczęcia?
Nie będę cię okłamywał. Westchnął. Tak, poleciłem rozpocząć
budowę hotelu, która i tak znacznie się opózniła z powodu mojego
wypadku. Inwestorzy są zaniepokojeni i chcą ujrzeć postęp prac, na które
wyłożyli pieniądze.
Obiecałeś wykrztusiła.
69
R
L
T
Wiesz, że tego nie pamiętam odparł. O ile mi wiadomo,
transakcja kupna została sfinalizowana, a w umowie nie ma żadnej klauzuli
ograniczającej sposób wykorzystania przeze mnie tego terenu. W
przeciwnym razie nie podpisałbym jej. Ta ziemia przedstawia dla mnie
wartość wyłącznie jako działka budowlana.
Wciąż zawodziła go pamięć, ale był pewien, że nie uczyniłby takiej
obietnicy. Po co miałby kupować tę ziemię i przyrzekać, że niczego na niej
nie wybuduje? To sprzeczne z logiką.
Podszedł bliżej i położył dłoń na ramieniu Bryony, lecz ją strąciła.
Odwróciła się do niego, powstrzymując łzy.
Od początku postawiłam sprawę jasno: nie sprzedam ci tego terenu,
jeśli nie przyrzekniesz, że nie dokonasz tam żadnej wielkiej inwestycji
budowlanej, która zakłóciłaby życie miejscowej społeczności. Spojrzałeś mi
wtedy w oczy i zapewniłeś, że niczego takiego nie planujesz. To było jawne
kłamstwo, ponieważ niewątpliwie miałeś już pozyskanych inwestorów oraz
przygotowane projekty i harmonogram robót. Sam przed chwilą przyznałeś,
że twój wypadek jedynie opóznił rozpoczęcie prac.
Rafael zaklął, gdyż najwyrazniej któreś z nich dwojga kłamie, a
wolałby, żeby tak nie było.
Do licha, nie mam zamiaru czuć się winnym czegoś, czego nie
pamiętam!
Odłóżmy tę rozmowę do jutra rzekła Bryony ze znużeniem.
Teraz powinniśmy się przespać. Oboje padamy ze zmęczenia, a ja w
dodatku jestem zdenerwowana. Zaprowadzę cię do pokoju gościnnego.
Znajdziesz tam wszystko, czego możesz potrzebować.
A więc po prostu go spławiła. Znów ma do czynienia z tą zimną
gniewną kobietą, która naskoczyła na niego tamtego pierwszego wieczoru w
70
R
L
T
Nowym Jorku.
Wziął głęboki oddech. Czuł się jak głupiec z powodu tego, co
zamierzał teraz powiedzieć ale jednak powiedział to, zanim zdążył podać
w wątpliwość swój zdrowy rozsądek i zmienić zdanie.
Jutro rano wydam polecenie tymczasowego przerwania prac
budowlanych, do czasu aż odzyskam pamięć i uporządkujemy sprawy
między nami.
Zamrugała zaskoczona. Najwyrazniej to była ostatnia rzecz, jaką
spodziewała się od niego usłyszeć, i to sprawiło mu satysfakcję. Potem z
kolei ona go zaskoczyła. Rzuciła mu się w ramiona i uściskała go mocno.
Ile razy myślę, że już na zawsze straciłam tego Rafaela, którego
pokochałam, robisz coś, co mi uświadamia, że on wciąż tutaj jest i muszę go
tylko ponownie odnalezć.
Nie był pewien, czy ta uwaga mu się podoba. Zabrzmiało to, jakby był
jakimś doktorem Jekyllem i misterem Hyde em.
Do licha, może naprawdę popadł w obłęd? Większość mężczyzn
przechodzących kryzys wieku średniego kupuje sobie szpanerskie sportowe
wozy albo podrywa dziewczyny, które dopiero co skończyły szkołę.
Widocznie on robi dziwaczniejsze rzeczy: zakochuje się i odrzuca dla
wybranki wielomilionowy kontrakt.
Ryan, Dev i Cam go zabiją!
71
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Co zrobiłeś?!
Rafael skrzywił się i odsunął słuchawkę od ucha.
Przyjadę do ciebie. Wszyscy trzej przyjedziemy mówił dalej
Devon. Właśnie tego się obawiałem: że pojedziesz tam, a ona owinie sobie
ciebie wokół palca. Możesz mnie nazwać draniem, mam to gdzieś, ale
budowa ma rozpocząć się natychmiast. I tak już mamy kilkumiesięczne
opóznienie.
Rafael przechadzał się po łagodnej nadmorskiej skarpie, podczas gdy
Bryony czekała w samochodzie. Nie zamierzał informować Deva, że nie
tylko polecił wstrzymać prace, lecz także zapewnił członków ekipy
budowlanej, iż podczas tej przerwy będą otrzymywali pełne wynagrodzenie.
Devon niewątpliwie wpadłby w szał, gdyby się dowiedział, że Rafael płaci
robotnikom za byczenie się na plaży.
Nie ruszajcie tyłków z Nowego Jorku rzekł Rafael. Nie
potrzebuję tutaj ciebie, Cama ani Ryana, żebyście mnie niańczyli. Podjąłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]