[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejscu, Maddy spojrzała na nią zaskoczona. To nie był brązowy jedwab,
który sobie wybrała. Ta suknia była jasna - w kolorze kości słoniowej. O
co tutaj chodzi? Poczuła, jak Kate zapina suwak na jej plecach, poprawia
suknię w ramionach i w talii. Mruczała przy tym pod nosem, że
przydałaby się halka, ale i tak nie wygląda zle.
- Teraz możesz się przejrzeć - oznajmiła Kate lekko drżącym głosem.
- Ed! Chodz tutaj.
Kiedy Ed przyszedł z kuchni, Maddy wlepiała osłupiały wzrok w
swoje odbicie w lustrze. To nie była suknia, którą zamówiła i
przymierzała. Miała na sobie suknię z surowego jedwabiu w kolorze kości
słoniowej. Fason był ten sam, który wybrała dla brązowej kreacji, więc i ta
świetnie się układała, ale... wzbudziła o wiele większy zachwyt Maddy.
Tyle że nie była to suknia wieczorowa, a raczej...
- To suknia ślubna! - zawołała.
- No cóż, zgadza się - odparła Kate. - Dziwne. - Wymieniła
spojrzenia z Edem.
Maddy poczuła... Co takiego poczuła? To była najprawdziwsza burza
emocji.
- Zaplanowaliście to! - krzyknęła. - Uszyliście mi suknię ślubną,
chociaż wcale o nią nie prosiłam.
167
RS
- To ja, Kate nie ma z tym nic wspólnego - przyznał cicho Ed. - To
moja wina. Kate miała wątpliwości, ja miałem tylko nadzieję.
- Podstępem kupiłeś mi suknię ślubną!
- To prawda. Podoba ci się?
Nie wiedziała, co myśleć. W końcu, po długim milczeniu, odparła
szczerze:
- Nie mogłabym sobie wyobrazić piękniejszej sukni. Gdybym
wychodziła za mąż, rzecz jasna.
- Aha - rzekł Ed. - No to teraz odbędziemy małą pogawędkę.
Maddy była zbyt oszołomiona, by protestować. Zza pleców usłyszała
głos Kate:
- Bardzo chciałabym zostać i posłuchać, ale niestety muszę lecieć.
Ed, odwiez ją potem. Maddy, zadzwoń do mnie jeszcze dzisiaj, dobrze?
- A kto pomoże mi zdjąć tę suknię? - spytała Maddy, choć był to
najmniejszy z jej problemów.
- Ja - zaoferował się Ed. - Zawsze o tym marzyłem.
- O nie - wtrąciła Kate. - To zadanie dla kobiety. Wracaj na chwilę
do kuchni. - Kiedy rozpinała suknię na plecach, powiedziała: - Z surowego
jedwabiu jest równie piękna jak z innego materiału, prawda? Wiem, że
lubisz ten kolor, sama o tym wspomniałaś, jak Rowenna wychodziła za
mąż.
- A co z brązową suknią?
- Dostaniesz ją. Na następny bal.
To może dziwne, ale Maddy niechętnie zamieniła zachwycającą
suknię w kolorze kości słoniowej na swoją codzienną niebieską. Chciała
168
RS
jednak poczuć się zwyczajnie. Dla odmiany. Patrząc ze smutkiem na Kate,
która ostrożnie pakowała suknię do fioletowej torby, wyznała:
- Kate, nie daję sobie z tym wszystkim rady. Jestem w kropce, nie
wiem, co robić, czy mam się wściekać, czy płakać ze szczęścia.
- To twój kłopot. Ja już się do tego nie mieszam. - Kate pocałowała
ją w policzek. - Dam ci tylko jedną radę. %7łycie mnie tego nauczyło. Kiedy
znajdziesz tego jedynego mężczyznę, trzymaj się go. I nie zapomnij do
mnie zadzwonić. Na razie.
Ed przyniósł dwa parujące kubki.
- Zaparzyłem herbatę - oznajmił. - Nie wiedziałem, co ze sobą
zrobić, trochę się... denerwowałem.
- Powinieneś się denerwować, Ed. Jak mogłeś? Dlaczego? To suknia
ślubna. Po co mi suknia ślubna?
- To mój pomysł. Kiedy rozmawiałem z Kate przez telefon,
opowiedziała mi o tej wieczorowej sukni.Pomyślałem, że skoro szyją ci
jedną suknię, czemu od razu nie uszyć dwóch? Kate mówiła, jak bardzo ci
się spodobał surowy jedwab w kolorze kości słoniowej. I że tak dobrze
wyglądasz w tym fasonie. Nie była entuzjastką mojego pomysłu, ale jakoś
ją przekonałem. Zamówiłem drugą suknię, ślubną.
- Na wszelki wypadek?
- Na wszelki wypadek. Obawiam się, że to nie wszystko.
- Nie wszystko? Co jeszcze wymyśliłeś?
- Po kolei. Mówiłaś, że mnie kochasz, tak?
Maddy czuła, że daje się w coś wciągnąć, ale już przestała się tym
przejmować. Co też wymyślił ten jej Ed? Odpowiedziała mu zgodnie z
prawdą:
169
RS
- Tak, mówiłam, że cię kocham. Ale pamiętaj, że byłam o krok od
śmierci. To robi wielką różnicę. - Po krótkiej walce ze sobą wyznała mu
całą prawdę: - Nadal cię kocham.
- To dobrze. A ja ci odpowiedziałem, że też cię kocham i chcę się z
tobą ożenić. Na co ty wyraziłaś obawę, że mógłbym jeszcze zmienić
zdanie. %7łe powiedziałem to w chwili emocji, bez namysłu. %7łe
wpakowałem się w pułapkę. Tak?
Tak, tak mniej więcej myślała.
- Uważałam, że z czasem stwierdzisz, że wpakowałeś się w tarapaty -
przyznała.
Ed uśmiechnął się i pocałował ją. Potem ujął jej dłonie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]