do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego to zrobił? Kiedy wyjeżdżał, opowiadał jej, jak wielkie plany wiąże ze
studiami w Harvardzie, upajał się perspektywami, jakie się przed nim otworzą.
Miał zamiar wspinać się coraz wyżej, a potem założyć własną firmę. Chciał
poznawać świat, zmieniać miejsca zamieszkania, odrzucić wszystko, co wiązało go
z małomiasteczkowym życiem.
 Ale ja ciebie kocham  łkając, powtarzała Holly.
Popatrzył na nią długo, w milczeniu. Dopiero wtedy zaczęło coś do niej
docierać.
 Przecież też mówiłeś, że mnie kochasz  wyszeptała przez łzy, kiedy on
ciągle milczał.  Powiedziałeś, że mnie kochasz...
 Tak  potwierdził cicho.  Ale musisz zrozumieć... Mam jeszcze inne
potrzeby, inne plany.
Te straszne, okrutne słowa.
Zaniosła się płaczem; przełykała gorące, gorzkie łzy. Czuła się oszukana,
zdradzona i opuszczona. Modliła się, by cofnął to, co powiedział, jeszcze
zaprzeczył, ale nie zrobił tego.
 Holly, masz dopiero osiemnaście lat, całe życie przed tobą. Przecież jesteś
inteligentną dziewczyną. Chyba nie chcesz już teraz związać sobie rąk, obarczyć
się rodziną... Pomyśl, co by nas czekało, gdybyśmy teraz się pobrali. Musielibyśmy
klepać biedę...
Zranił ją do żywego i w jakimś sensie czuła, że sama jest temu winna; że to
kara za jej własną głupotę; za to, że tak bezkrytycznie mu uwierzyła, kiedy
zapewniał ją o swojej miłości. A w gruncie rzeczy była dla niego tylko przelotną
przygodą, miłym urozmaiceniem ciągnących się wakacji, ostatnich przed
wyjazdem na studia i rozpoczęciem prawdziwego życia.
Wzdrygnęła się na samo wspomnienie, jaka była, nim powiedział jej o
wyjezdzie; z jaką ufnością i otwartością przyjmowała jego miłość; jak radośnie,
bez najmniejszych wahań i zastrzeżeń oddawała mu siebie, jak szczerze otwierała
przed nim duszę.
Potem przysięgła sobie, że już nigdy więcej tego nie powtórzy.
 Holly, dobrze się czujesz?
Słowa Johna przywołały ją do rzeczywistości. Rozejrzała się wokół siebie.
Występ już się zakończył i powoli sala zaczęła pustoszeć. Trzask podnoszonych
siedzeń foteli wydał się jej przykry. Niespodziewanie miała wrażenie, jakby jej
nerwy nagle stały się bardziej wrażliwe.
Najchętniej powiedziałaby mu teraz, że nie zostanie na kolacji, że nie czuje się
na siłach, ale duma nie pozwoliła jej na to. Co by sobie pomyślano, gdyby teraz
wyszła? Ile z obecnych tu osób pójdzie po rozum do głowy i od razu domyśli się
prawdziwych powodów... ?
 Nic mi nie jest  skłamała.  To tylko ból głowy.
Podniosła się z miejsca. Komuś, kto patrzył z zewnątrz na tę atrakcyjną,
zrównoważoną blondynkę, nawet przez myśl by nie przeszło, ile kłębiło się w niej
sprzecznych uczuć. Zresztą i ona sama była zupełnie nieświadoma zainteresowania,
jakie wzbudzała.
Za to jej towarzysz doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zdumiewała go i
intrygowała. Ile by dał, by zburzyć to jej chłodne opanowanie, by znalezć sposób
dotarcia do niej. Nie odpowiadała mu rola jedynie dobrego znajomego, chciał, żeby
dostrzegła w nim mężczyznę. Skąd brał się ten dziwny smutek w jej oczach, jakieś
ukryte, ledwie wyczuwalne przygnębienie? Fascynowała go i nie potrafił się temu
przeciwstawić. Bez względu na sytuację zawsze zachowywała się w wyważony
sposób, nigdy nie ulegała emocjom. Prowokował go ten jej spokój i wyrafinowana
uprzejmość. Chciałby zobaczyć ją inaczej: z ustami nabrzmiałymi od pocałunków,
bezładnie splątanymi włosami; usłyszeć jej przyśpieszony oddech; zatopić się w
nieprzytomnym spojrzeniu jej oczu. Chwilami jedynie najwyższym wysiłkiem woli
tłumił w sobie pragnienie, by chwycić ją w ramiona i przyciągnąć do siebie.
Instynktownie wiedział, że spotkałoby się to z chłodnym przyjęciem. Nie
potrzebowała go i nie chciała.
Wprawdzie słyszał, że bywają kobiety i mężczyzni absolutnie pozbawieni
takich potrzeb, ale podświadomie wyczuwał, że Holly nie należała do nich. Jej
chłód tylko ją zdradzał. Czasami nie mógł oprzeć się myśli, że jest jak
przestraszone dziecko, które boi się ognia, bo już kiedyś się sparzyło.
Grupka ludzi zbliżała się w ich stronę. John lekko dotknął ramienia Holly, by
zwrócić jej uwagę.
Odwróciła głowę i w tej samej chwili poczuła, jak napinają się jej wszystkie
mięśnie. Prosto ku nim szła posłanka, uśmiechając się do nich serdecznie. Tuż za
nią, razem z jeszcze innymi ludzmi, nadchodził Robert. Oczywiście Angela deptała
mu po piętach.
 Ach, tu jesteś, Holly! Mam nadzieję, że pamiętasz Roberta? No z pewnością!
Przyjaznili się przecież z Paulem, prawda? Chyba słyszałaś, że Robert kupił nasz
dwór?  Nie czekając na odpowiedz, ciągnęła:  Próbuję go namówić na
urządzenie tam wieczorku naszych madrygalistów. Galeria jest miejscem wprost do
tego wymarzonym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta