[ Pobierz całość w formacie PDF ]
223
RS
w pokoju Isabelli. Choć mówił co innego, wciąż kochał zmarłą żonę.
A ona, Nicky, naruszyła jego prywatne sanktuarium.
A może nie chciał, żeby zobaczyła portret Isabelli i odkryła
wprost uderzające podobieństwo do tej kobiety?
Dlaczego ona sama zachowywała się tak dziwnie? Czemu nie
pamiętała ubiegłej nocy? Rano, gdy zeszła na śniadanie, zauważyła
paczkę papierosów na biurku w gabinecie. Zaciekawiona podeszła
bliżej. Nie widziała dotąd, żeby Carlo palił. Dostrzegła jednak ślad
szminki na filtrze papierosa, który został w szklanej popielnicy.
Tak wiele dziwnych rzeczy działo się ostatnio. Następnego dnia
po zakupach we Florencji, na które namówiła ją Annamaria, ze
zdziwieniem obejrzała nowe stroje. Nigdy przedtem nie widziała
ubrań, wiszących teraz w jej szafie. Dlaczego je wybrała? Dlaczego?
Gdy Carlo wrócił na taras, Nicky wciąż tam siedziała, wpatrując
się w ogród.
- Jestem pewien, że kiedy babcia odpocznie, poczuje się lepiej -
powiedział i usiadł obok niej. - A co z tobą, Nicky? Wszystko w
porządku?
- Ze mną? A tak, oczywiście.
- Kiedy zaczęłaś palić?
- Nie pamiętam.
Carlo popatrzył na nią, zaintrygowany. Dolał sobie kawy z
dzbanka.
- Byłem dziś rano w ogrodzie. Luigi powiedział mi, że po burzy
sprawdzałaś szkody.
Nicky zacisnęła dłonie na kolanach.
224
RS
- Powiedział, że byłaś w odległej części ogrodu, tam, gdzie jest
furtka do drugiej posiadłości.
- Tak, ja... - Nicky z trudem przełknęła ślinę. - Trafiłam na nią
przypadkiem i.... i zajrzałam na drugą stronę.
- I? - ponaglił.
- Wpadłam na signora Pontiego.
Carlo zmarszczył brwi. Postanowiła nic przed nim nie kryć.
- Wstąpiłam do niego na drinka.
Jej mąż zachmurzył się jeszcze bardziej.
- Jest naprawdę bardzo miły.
- Doprawdy?
- Nie wiem, o co wam poszło - powiedziała cicho Nicky.
- Stefano jest naszym sąsiadem.
- Stefano? - Carlo poderwał się i stanął na wprost żony.
- Co się z tobą dzieje? Dlaczego tak się zachowujesz?
- Jak? - spytała. - Nie wiem, o co ci chodzi.
- Po pierwsze: o fryzurę. Wiesz, że chciałem, żeby twoje włosy
odrosły. Poza tym palisz. Czy właśnie tego uczy cię Stefano? - spytał
z ironią i chwycił ją za ramiona. - Już się z nim więcej nie spotkasz -
powiedział ochryple. - Rozumiesz?
Zakręciło się jej w głowie. Potrząsnęła nią, by wrócić do
rzeczywistości.
- Tak! - krzyknęła. - Dobrze, rozumiem.
- Nagle nie wiem, kim jesteś. Ostatniej nocy... - Popatrzył na nią
i puścił jej ramiona. - Kim jesteś, Nicky? Kim naprawdę jesteś?
- A kim chcesz, żebym była?
225
RS
Popatrzył na nią. Potem bez słowa poszedł do domu. Po chwili
usłyszała trzaśniecie drzwiczek samochodu i dzwięk silnika. Opuściła
głowę.
- Carlo - wyszeptała. - Pomóż mi! Pomóż! Lecz on nie słyszał jej
próśb.
Po południu, po lunchu, Nicky wzięła książkę i poszła poczytać
na zalanym słońcem tarasie. Właśnie tu znalazł ją Stefano Ponti.
- Przyszedłem, żeby zwrócić ci kosz. Przyniosłem ci kilka dalii z
mojego ogrodu.
- Dziękuję - powiedziała trochę nerwowo. - Te kwiaty są piękne.
- Wspominałem, że Isabella też je uwielbiała?
- Tak - przyznała.
Nie chciała rozmawiać o Isabelli. Była zła, że Ponti przyszedł.
Wiedziała, że jeśli Carlo go zobaczy, będzie wściekły.
Odwiedziłam Stefana, a teraz on przyszedł, zwrócił mi kosz i
przyniósł świeże kwiaty, pomyślała. Nie wypada go wyprosić.
- Napijesz się może czegoś? - spytała, gdy usiadł.
- Byłoby miło. - Ponti posłał jej uroczy uśmiech. - Jeśli się do
mnie przyłączysz.
- Nie chcę robić zwyczaju z picia w ciągu dnia.
- Tylko jeden drink-kusił.
- No dobrze, tylko jeden. Może... - Nicky zawahała się.
Pomyślała, że to wszystko jedno, czy zaprosi Pontiego do domu, czy
zostaną na tarasie. Carlo i tak będzie na nią zły.
- Zechcesz wejść? - spytała.
226
RS
- Nie byłem u was od śmierci Isabelli. Chciałbym znów
zobaczyć znajome kąty - odparł.
- W takim razie przejdzmy do biblioteki. Po południu jest tam
nieco chłodniej. Proszę za mną.
Weszli do środka i skierowali się w stronę biblioteki.
- Na co masz ochotę? Na whisky z wodą?
- Na brandy, jeśli ją masz.
- Oczywiście. - Nalała brandy dla Stefana, zawahała się i po
chwili napełniła szklankę także dla siebie.
- Twoje zdrowie - powiedział gość.
- I twoje. - Nicky wypiła łyk alkoholu i poczuła, jak przyjemne
ciepło rozchodzi się po jej ciele.
Wypiła kolejny łyk i zaczęła się odprężać. Naprawdę nie mogła
zrozumieć niechęci Carla do Pontiego. To taki czarujący mężczyzna. I
do tego przystojny.
- Zapalisz? - spytał.
Nicky skinęła głową. Z kieszeni na piersi wyciągnął płaską,
złotą papierośnicę. Wyjął z niej dwa papierosy. Włożył obydwa
do ust, przypalił jedną zapałką i patrząc Nicky głęboko w oczy,
wsunął papierosa w jej rozchylone usta.
Widziała kiedyś podobną scenę na filmie. Uznała ją wtedy za
bardzo romantyczną. Teraz też tak czuła.
Zapach dymu z papierosów rozszedł się po pokoju. Pojawił się
także zapach perfum Isabelli. Nicky uznała nagle, że jest on
przyjemny, egzotyczny i bardzo kobiecy.
Przeciągnęła się i uśmiechnęła do Stefana.
227
RS
- Opowiedz mi o sobie - poprosiła. - Byłeś kiedyś żonaty?
- Nie miałem tej przyjemności - odparł i potrząsnął głową.
- A zakochany?
- Tylko raz.
- Co się stało?
- Straciłem ją - powiedział smutno i popatrzył na żarzący się
czubek papierosa.
- Przykro mi.
- Tak to już jest - powiedział i spojrzał na Nicky. - Chciałabyś,
żebym pokazał ci tunel łączący nasze domy?
-Tunel?
- Pamiętasz? Mówiłem ci o nim.
- Tak, rzeczywiście. - Zgasiła papierosa. - Bardzo bym chciała.
W którym pokoju jest wejście?
- W tym.
- Przecież tu nie ma żadnych drzwi - powiedziała Nicky,
rozglądając się dookoła.
- Do tajemnych przejść nie prowadzą drzwi, cara - roześmiał się
Ponti. - Wejście kryje się za ruchomym panelem albo regałem z
książkami. Albo... - Przeszedł przez pokój i zatrzymał się pod
[ Pobierz całość w formacie PDF ]