[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyroku. Potworne!
- Zatrzymałem się w hotelu. - Flint pocałował ją w szyję. -
Pojedziemy do mnie?
Mimo wszystko postanowiła pojechać. Tylko ten jeden jedyny raz!
Tak bardzo go pragnęła, że nie umiała sobie tego odmówić. Miało to być jej
ostatnie spotkanie z Flintem. Tak sobie postanowiła. Zaplanowała, że jutro
zerwie ten związek na zawsze. Tym razem nieodwołalnie.
Teraz była pewna, że nie może powiedzieć Flintowi o dziecku.
Przecież oświadczył, że nie chce potomstwa Ashlin nie mogła sobie
pozwolić na to, żeby ją znienawidził. Nie chciała łapać go na dziecko i nie
mogła rujnować mu życia.
Ale dlaczego miałaby odmówić sobie Flinta? Tak bardzo go pragnęła.
Przez całe sześć tygodni była sama. Przez sześć tygodni śniła o nim po
nocach, marzyła na jawie. W końcu nie było nic złego w tym, że chciała się
z nim kochać.
- Pojedziemy - odparła i pogłaskała go po policzku.
Lało jak z cebra. Ashlin i Flint stali w holu biurowca i patrzyli na
przemokniętą ulicę.
- Jak nie przestanie padać, będziemy musieli zbudować arkę -
mruknął Flint. - Chyba istnieje jakiś związek pomiędzy nami i deszczem.
Pamiętasz tamten pierwszy wieczór w górach?
- Niedaleko stąd jest przystanek autobusowy. - Ashlin wolała nie
wracać do wspomnień.
- Autobus? Nigdy w życiu! Pojedziemy taksówką.
113
RS
- A skąd ty wezmiesz taksówkę w taką pogodę? W tym mieście jest
za mało taksówek, żeby sprostać zapotrzebowaniu w czasie deszczu.
- Wobec tego ty od razu rezygnujesz i masz zamiar czekać Bóg wie
jak długo na zatłoczony autobus.
Chwilę pózniej Flint wypatrzył na jezdni taksówkę, wyłuskał ją z
korka i wyprzedził kilku innych chętnych. Jak rodowity nowojorczyk.
Ashlin nie mogła wyjść z podziwu.
- Zaskoczyłeś mnie - powiedziała. - Nie wiedziałam, że tak dobrze
radzisz sobie w mieście.
Siedzieli w przytulnym wnętrzu taksówki. Było ciepło i nie padało na
głowę.
- Już zapomniałaś, że jestem przedstawicielem Paradise Outdoors?
Dbanie o ciebie to mój obowiązek. Chociaż powinienem raczej powiedzieć,
że dbanie o ciebie to przyjemność - dodał i objął ją ramieniem.
Zesztywniała. Nie przywykła do tego, żeby ktokolwiek się o nią
troszczył. Nawet Flint.
- Daj spokój - poprosił, poczuwszy, że znów dzieje się z nią coś
niedobrego.
Od razu się uspokoiła. Oparła głowę na ramieniu Flinta.
- Koniecznie muszę cię pocałować - szepnął. - Nawet nie wiesz, ile
mnie kosztowało wyprowadzenie cię z biura, a potem z budynku.
Pocałował ją delikatnie. Z początku nie reagowała, ale już po chwili
przytuliła się do niego.
Zdawało jej się, że nigdy nie było tamtych sześciu tygodni bólu,
strachu, że dopiero co wyszli z jeziora, gdzie było im razem dobrze i gdzie
ich ciała oraz dusze tak ściśle się połączyły.
114
RS
Przestali się całować dopiero wtedy, gdy taksówka zatrzymała się
przed hotelem. Zdawało im się, że minęła chwila, choć ruch na ulicach był
duży i samochód z pewnością jechał bardzo wolno.
Dopiero w windzie Flint przypomniał sobie o Camryn, choć przecież
przyjechał do Nowego Jorku tylko po to, żeby odnalezć tę małą diablicę i
odwiezć ją z powrotem do szkoły. Ale odkąd ujrzał Ashlin, zupełnie
zapomniał o swojej przyrodniej siostrze. Zapomniał o całym świecie.
Zresztą szczerze wątpił, by Camryn przyjechała do Nowego Jorku.
Było prawie niemożliwością, by przypadkiem trafił do redakcji, w której
pracowała Ashlin. Wyglądało to bardziej na intrygę uknutą przez
siostrzyczki z piekła rodem.
Po raz pierwszy w życiu Flint nie tylko pochwalał, ale nawet był
wdzięczny za to, co te diablice zrobiły. I to niezależnie od tego, jakie
intencje nimi kierowały.
Najważniejsze, że znów miał przy sobie Ashlin i mógł jej dotykać,
całować ją, kochać się z nią.
Kochali się przez cały dzień, aż na dworze zrobiło się ciemno. Pewnie
nawet by tego nie zauważyli, gdyby nie to, że żadne z nich od rana nic nie
jadło.
Była dziewiąta wieczorem, gdy Flint zadzwonił do restauracji z
prośbą o podanie kolacji do pokoju.
- Tak się cieszę, że mamy już za sobą tę wstępną fazę, kiedy trzeba
tak bardzo uważać na słowa - powiedział, odłożywszy słuchawkę. - Tak
bardzo bym chciał, żeby nie było już między nami żadnych nieporozumień,
żeby wszystko było jasne, żebyśmy mogli sobie o wszystkim mówić. Te
sześć tygodni to było istne piekło.
115
RS
Ashlin nie mogła się z nim nie zgodzić. Zresztą do tej pory wyjaśnili
sobie wszystkie nieporozumienia. Tylko o jednym nie rozmawiali. O tym,
że tamtej nocy nad jeziorem kochali się bez zabezpieczenia. %7ładne z nich
nie poruszyło tego tematu. Nawet wtedy, gdy Flint przed każdym
zbliżeniem starannie nakładał prezerwatywę.
Ashlin nawet pomyślała o tym, żeby wyrzucić te bezużyteczne gumki
i powiedzieć, żeby nie tracił czasu na bzdury. Nie przeszło jej to przez
gardło. Myślała tylko o miłości i o tym, że teraz już zawsze będą razem.
Ona, Flint i ich dziecko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]