[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ustami po mojej szyi. Wzdrygam się z obrzydzenia i strachu, czując ten dotyk
na całym ciele. Zaczynam się szarpać, próbuję walczyć, ale wtedy on jeszcze
mocniej mnie przytrzymuje, pomagając sobie wolną ręką. Ze zdenerwowania
tracę kontrolę nad temperaturą ciała, co nie ma prawa zdarzyć się
w żadnym z miejsc, gdzie znajdują się obcy ludzie. Takie są gwiezdne zasady
i nie zamierzam ich łamać ze względu na ziemskiego dupka. Szarpię się
z nim, ile sił w rękach. Zamyka mi usta, naciskając na nie swoimi, nie mogę
krzyczeć. Sytuacja jest beznadziejna. Zbierając w sobie wszystkie siły, kopię
go w krocze, więc z okrzykiem bólu spada na podłogę. Wybiegam z pokoju,
płacząc i wycierając dłonią usta. Mijam korytarze, szukając Ariesa. Wreszcie
dostrzegam go, gdy z uśmiechem pokazuje grupie turystów Drogę Mleczną.
On też mnie zauważa i nagle jego wyraz twarzy zupełnie się zmienia.
Co się stało, Millie!? krzyczy z przerażeniem w oczach.
Mo.& możemy na osobności? Zerkam w stronę grupki zwiedzających
przepraszającym wzrokiem.
Chodz szybko i powiedz, co się stało. Odciąga mnie na bok. Ktoś
zrobił ci krzywdę?
On& On próbował& ze mną& Ja się broniłam& Udało mi się uciec&
Azy zamazują mi obraz i szlocham już na dobre.
Co?! Wzburzenie w głosie Goldena sprawia, że się trzęsę i już
kompletnie się rozklejam.
George& On chciał ze mną& Szarpał mnie& Przyciskał do ściany&
Nie mogłam krzyczeć, bo zamykał mi usta& całował mnie& dusiłam się&
tłumaczę wyrywkowo, mając nadzieję, że składa się to w logiczną całość.
Zabiję sukinsyna! wybucha Aries i zrywa się w stronę korytarza,
gdzie znajduje się biuro Dickensa.
Biegnę za nim, nie mogąc dotrzymać mu kroku. Czuję, że ludzie
podążają za nami zaintrygowani tym, co się wydarzyło, ale nie odwracam
się, jest mi wszystko jedno, kim oni są i czego mogą się o nas dowiedzieć.
Aries wpada do gabinetu i na dzień dobry wymierza cios George owi, który
wcale nie jest zdziwiony takim przebiegiem sytuacji. Nawet nie specjalnie
się broni.
Ty szmaciarzu! Aries rzuca się na niego. Dobierałeś się do mojej
dziewczyny?!
Z nosa Dickensa zaczyna sączyć się krew, plamiąc jego idealnie biały
dywan.
Załatwię ci piekło na Ziemi& Zapomniałeś, do kogo startujesz? Jeśli
tak, to ci przypomnę to jest córka najbardziej wpływowego człowieka
w USA, Charliego Johnsona, on postara się, żebyś odsiedział swoje
w więzieniu, a ja postaram się o to, by kara zabolała cię dostatecznie mocno
syczy Aries w stronę Dickensa ocierającego z twarzy krew.
Czy to prawda? wtrąca się drugi mężczyzna, który stoi teraz w kącie
pokoju, bojąc się podejść do nas bliżej. Widocznie był tu, gdy Aries wparował
do pokoju, ale nikt z nas go wcześniej nie zauważył. Patrzę na
George a wściekła.
Ona sobie to wszystko& Nie kończy, bo Aries wymierza kolejny cios,
łamiąc mu chyba szczękę.
No mów! Wymyśliła sobie czy nie?! Wiem, że Aries traci panowanie
nad sobą, i przestaje mi się podobać, w jakim kierunku rozwija się sytuacja,
ale jestem zbyt sparaliżowana ostatnimi wydarzeniami, żeby zareagować.
Dickens uparcie milczy, tym samym przyznając się do winy. Aries powoli
zwalnia uścisk i ze wstrętem odpycha od siebie obolałego Dickensa, po czym
bierze mnie za rękę.
Chyba nie będziesz potrzebował pisemnych wypowiedzeń? rzuca
szyderczo w stronę Dickensa.
Wychodzimy z gabinetu odprowadzani wzrokiem zszokowanego
i zbulwersowanego tłumu, zaalarmowanego ostrą wymianą zdań. Teraz
robią nam przejście, pozwalając spokojnie wyjść na zewnątrz, ale zaraz za
nami przejście się zamyka. Nikt nie rusza się z miejsca, za to wszyscy
przyglądają się oskarżycielskim wzrokiem Dickensowi, który kurczy się
w sobie pod ich siłą. Nie obchodzi mnie, co z nim zrobią. Chcę stąd tylko jak
najszybciej uciec. Po wyjściu Aries dzwoni do mojego taty, informując go
krótko o wszystkim, co się wydarzyło. Wie, że nie chcę teraz o tym
rozmawiać ani z tatą, ani z nikim innym, więc nie oddaje mi słuchawki.
Szybko kończy rozmowę, chroniąc mnie tym samym przed powtarzaniem
wyjaśnień i odtwarzaniem niemiłych wspomnień.
Twój tata wszystkim się zajmie, Millie. Nie martw się. Aries przytula
mnie mocno. Wszystko będzie dobrze, ze mną jesteś bezpieczna.
Kiwam głową, nic nie mówiąc, całą sobą wtulam się w niego.
Rozdział trzydziesty
W domu czeka na nas roztrzęsiona mama, którą tata zdążył już powiadomić
o tym, co się stało. Nie cieszy mnie bardzo taki obrót rzeczy, gdyż nasze
przeniesienie na prom nastąpi za niecałe trzy tygodnie, więc wolałabym
oszczędzić rodzicom niepotrzebnych stresów. Aries widząc, w jakim mama
jest stanie, próbuje ją uspokoić. Tłumaczy zajście, unikając najmniej
przyjemnych fragmentów. Celowo nie pozwala mi wtrącić ani słowa, żeby
nie pogorszać stanu mamy szczegółami, o których nie musi wiedzieć. Poza
tym widzi, że jestem roztrzęsiona i moja relacja tylko pogorszyłaby sytuację.
Wreszcie możemy się z Ariesem zamknąć w mojej sypialni i spokojnie
wszystko przemyśleć. Zostawiamy rodziców w salonie, nadal są bardzo
zdenerwowani, ale powoli zaczynają wracać do siebie.
Siedzę na pościeli przytulona do Ariesa. Czuję się bezpiecznie, wiem, że
nikt inny nigdy nie stworzy dla mnie tak dobrego miejsca, jak on. Nie
odzywamy się, napawając wzajemną bliskością, która koi zdenerwowanie
i stres.
Lepiej się już czujesz? szepcze mi do ucha Aries.
Tak. Wtulam się w niego jeszcze bardziej.
Nigdy więcej nie dopuszczę do czegoś takiego, obiecuję.
To nie twoja wina, Aries zaprzeczam, lecz on mnie nie słucha.
Moja, Millie. Spuściłem cię z oczu, chcąc utrzymać to głupie
stanowisko. Nie powinienem był się zgadzać na jego warunki i pozwolić na
to, by nas rozdzielił i wprowadził w życie swój plan. Nie powinienem był
pozwolić na to, by cię skrzywdził. Słyszę drżenie w jego głosie i wiem, że
jest bliski załamania.
To nie jest twoja wina zaprzeczam stanowczo. Nie miałeś na to
wpływu. Nikt nie miał.
To nie zmienia faktu, że jako twój chłopak powinienem cię chronić.
Twój tata na pewno nie będzie ze mnie dumny& Wreszcie dotarło do mnie,
co dręczy mojego chłopaka.
Nie stracisz szacunku mojego taty przez obrót wydarzeń, jeśli tego się
boisz. Nie pozwolę na to, by obarczył cię jakimikolwiek konsekwencjami za
czyny tego& tego& Nie potrafię znalezć słów na określenie Dickensa,
żadne nie wydaję mi się odpowiednio dobre.
Spokojnie, Millie. Aries czaruje głosem, ale ja nie daję się zwieść.
Jak mam być spokojna, kiedy osoba, którą kocham, czuje się winna.
Przepraszam, Millie. Już nie będę.
Siedzimy dalej, zapatrzeni w zachód słońca malujący się za oknem.
Każdy malarz lub fotograf powinien być gotowy do pracy w tej chwili,
nieczęsto zdarza się taki widok.
Myślę o tym, jak pokrętne są moje ścieżki. Nie mam łatwego życia, choć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]