[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rivermeadows, prawda? Zamieszkamy tu i spłodzimy spadkobierców fortuny i nazwiska
Donovanów zgodnie z życzeniem mamy - przekonywał żarliwie.
Ostatnie zdanie nasunęło Rachel podejrzenie, że to Pearl zasugerowała mu ją jako
kandydatkę na przyszłą matkę wymarzonych wnuków. Zaraz jednak odpędziła tę myśl.
Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie pozwoliłby sobą manipulować.
Ponieważ nadal milczała, Bryn z pomrukiem zniecierpliwienia przyciągnął ją do
siebie. Całował z wprawą, czułością i pasją, najpierw w usta, potem w szyję i ramię,
równocześnie zagłębiając dłoń w wycięciu dekoltu.
- Nie musisz rezygnować z kariery naukowej. Stać mnie na to, żeby zapewnić ci
wszelkie środki, byś mogła ją kontynuować. Zrobię wszystko, co zechcesz, tylko po-
wiedz: „tak". Wszystko - powtórzył po kolejnym pocałunku, ujmując jej twarz w dłonie.
Rachel chwyciła go za nadgarstki i odsunęła nieco od siebie. Nie potrafiła myśleć,
kiedy ją przytulał. Prawdę mówiąc, nie potrzebowała czasu na zastanowienie. Otrzymała
więcej, niż śmiałaby sobie wymarzyć. Lecz jeśli mylił sentyment z dawnych lat z miło-
ścią, czy nie czekał ją zawód w przyszłości?
Z drugiej strony, gdyby odrzuciła propozycję, straciłaby jedyną szansę na to, że
naprawdę ją pokocha, nie jak przyjaciółkę z dzieciństwa, lecz jak kobietę, jak żonę. Nie
wyobrażała sobie życia bez niego, z dala od Rivermeadows.
- Rachel? - ponaglił Bryn, nie kryjąc niepewności.
Rachel nie zwlekała dłużej. Nawet jeśli śniła, był to najpiękniejszy sen w jej życiu.
- Tak. Wyjdę za ciebie.
Stali jeszcze długo naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Później znów ujął jej
twarz w dłonie. Pocałował ją poważnie, niemal uroczyście, jakby przypieczętowywał de-
klarację zawarcia małżeństwa.
- Dziękuję. Przyrzekam, że zrobię wszystko, by uczynić cię szczęśliwą - obiecał na
koniec. - Czy możemy oznajmić mamie dobrą nowinę?
Pearl nie pozostawiła wątpliwości, że w pełni aprobuje wybór syna. Porwała przy-
szłą synową w objęcia, serdecznie uściskała i wycałowała. Kazała im zawiadomić siostrę
Bryna w Anglii i mamę Rachel. Ledwie wykręcili numer, przejęła słuchawkę, by omówić
z tą ostatnią plany uroczystości weselnych. Później poprosiła Bryna o otworzenie butelki
prawdziwego szampana. Gdy wypili wszystko, zostawiła ich samych i poszła spać.
Rachel szła po schodach na górę nieco chwiejnym krokiem.
- Chyba szampan uderzył ci do głowy - zauważył Bryn.
- Nie, to z nadmiaru wrażeń - odparła dość niepewnym tonem.
- Mam nadzieję, że pozytywnych. W każdym razie mnie uszczęśliwiłaś.
Przed drzwiami sypialni złożył na jej ustach krótki, serdeczny pocałunek, życzył
dobrej nocy, lekko popchnął ją do środka i zamknął za nią drzwi. Zaskoczona Rachel
usiłowała odgadnąć przyczynę jego wstrzemięźliwości.
W łóżku odtworzyła w pamięci wydarzenia minionego wieczoru. Bryn twierdził,
że kochał ją od dawna. Stąd wniosek, że nie uległ nagłej fascynacji. Przypuszczała, że
jego uczucia ewoluowały od sympatii dla małej dziewczynki przez młodzieńczą przyjaźń
do spokojnej, statecznej miłości, co dawało nadzieję na stworzenie trwałej więzi.
Z drugiej strony trochę żałowała, że los poskąpił jej nagłego olśnienia, opiewanego
w pieśniach, poematach i romansach.
Bryn podarował jej pierścionek, który otrzymywały narzeczone kolejnych pokoleń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]