[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przede wszystkim obce i antypatyczne dla niego środowisko, którego
pierze ruda ma wcią\ na sobie przylepione, pierze czyniące ją dla
niego obcą i sprawiające, \e ciągle nie jest całkowicie i bez
resztyjego; a ten brat, to te\ nie był tylko brat, ale przede
wszystkim mę\czyzna, który widywał ją z bliska przez całych
osiemnaście lat, który zna dziesiątki jej drobnych intymności,
mę\czyzna. który korzystał z tej samej ubikacji (ile te\ razy
zapomniała się zamknąć!, mę\czyzna, który był świadkiem okresu, kiedy
zmieniała się w kobietę, mę\czyzna, który z pewnością wiele razy widział
ją nagą... Musisz być moja i umrzeć chocia\by w męczarniach,jeśli tego
zechcę, pisał chory, zazdrosny Keats do swojej Fanny, a Jaromil, który
jest ju\ znowu w domu, w swym dziecięcym pokoju, pisze wiersze, \eby
się uspokoić. Myśli o śmierci, o tych wielkich objęciach, w których
wszystko cichnie; myśli o śmierci twardych mę\czyzn, wielkich
rewolucjonistów i przychodzi mu na myśl, \e chciałby uło\yć tekst
marsza \ałobnego, który śpiewano by na pogrzebach komunistów.
Zmierć; nale\ała wówczas, w tych czasach obowiązkowej radości, do
tematów niemal zakazanych, ale Jaromilowi zaświtała w głowie myśl, \e
on (pisał przecie\ ju\ wcześniej piękne wiersze o śmierci, był na swój
sposób specjalistą od piękna śmierci) jest w stanie odkryć ów
szczególny punkt widzenia, z którego śmierć straci zwykłą
chorobliwość; czuł, \e potrafi napisać socjalistyczne wiersze o
śmierci; myśli o śmierci wielkiego rewolucjonisty: jak słońce, które
zapada za górę, umiera bojownik.. i pisze wiersz, który nazywa
Epitafium: Ach,jeśli umrzeć, to z tobą moja miłości, i tylko w
płomieniach, zmieniony w blask i \ar...
5
Liryka jest obszarem, na którym jakiekolwiek twierdzenie staje
się prawdą. Liryk wczoraj powiedział: \yciejest daremne jak płacz, a
dziś powiedział: \ycie jest wesołe jak śmiech, i za ka\dym razem miał
Strona 88
Kundera Milan - śycie jest gdzieindziej
rację. Dzisiaj powie: wszystko się kończy i zapada w ciszę, ajutro
powie: nic się nie kończy i wszystko wiecznie brzmi, i oba
stwierdzenia obowiązują. Liryk nie musi nic udawadniać; jedynym
dowodem jest patos prze\ycia. Geniusz liryki to geniusz
niedoświadczenia. Poeta mało wie o świecie, ale wychodzące z niego
słowa układają się w piękne konfiguracje, mające idealną strukturę
kryształu; poeta jest niedojrzały, a mimo to jego wers ma w sobie
definitywność przepowiedni, przed którą równie\ on sam stoi w
osłupieniu.
Ach, moja wodna miłości, czytała mama kiedyś pierwszy wiersz
Jaromila i myślała sobie (niemal ze wstydem), \e jej syn wie o miłości
więcej ni\ ona; nie wiedziała nic o Magdzie podglądanej przez dziurkę
od klucza, wodna miłość była dla niej określeniem czegoś znacznie
bardziej ogólnego, jakąś tajemniczą kategorią miłości, poniekąd
niezrozumiałą, której znaczenia mogła się tylko domyślać, tak jak
domyślamy się sensu słów Sybilli.
Mo\emy sobie kpić z niedojrzałości poety, ale musimy się tak\e
zdumieć: w jego słowach więznie kropla spływająca z serca i obdarza
wiersz blaskiem piękna. Jednak\e tej kropli wcale nie musiało wycisnąć
z serca prawdziwe \yciowe prze\ycie, wydaje nam się raczej, \e poeta
gniecie sobie czasem serce, mniej więcej tak, jak kucharka wygniata
nad sałatą rozkrojoną cytrynę. Jaromil, szczerze mówiąc, nie zawracał
sobie zbytnio głowy strajkującymi robotnikami w Marsylii, lecz kiedy
pisał wiersz o miłości, jaką do nich czuje, wzruszali go oni naprawdę
i polewał tym wzruszeniem obficie swoje słowa, które w ten sposób
stawały się krwawą prawdą.
Liryk maluje wierszami swój autoportret; poniewa\ jednak \aden
portret nie jest wierny, mo\emy równie dobrze powiedzieć, \e sobie
wierszami przemalowuje twarz.
Przemalowuje? Tak, czyni ją wyrazistszą, bowiem dręczy go
nieokreśloność własnych rysów; sam sobie wydaje się rozmazany,
niewyrazny, nijaki; tęskni za kształtem samego siebie; pragnie, by
fotograficzny wywoływacz wierszy dał jego rysom trwałość.
I czyni ją bardziej znaczącą, prze\ywa bowiem \ycie ubogie w
wydarzenia. Zmaterializowany w wersach świat jego uczuć i snów posiada
często burzliwą postać i zastępuje dramatyczność czynów, której on sam
jest pozbawiony.
śeby jednak mógł przyodziać się w swój portret i wejść pod jego
postacią w świat, portret musi być wystawiony a wiersz opublikowany.
W "Rudym pravie" wydrukowali ju\ wprawdzie Jaromilowi kilka
wierszy, ale on mimo to był niezadowolony. W listach, które
towarzyszyły wysłanym wierszom, zwracał się poufałym tonem do
nieznajomego redaktora, gdy\ chciał go skłonić do odpowiedzi i
zaznajomić się z nim, jednak\e (było to niemal obrazliwe!), chocia\ mu
wiersze drukowali, nikomu nie zale\ało na tym, by poznać go jako \ywą
istotę i zaprosić go do siebie; redaktor nigdy mu na jego listy nie
odpowiedział. Tak\e oddzwięk jego wierszy wśród kolegów był inny ni\
oczekiwał. Mo\e gdyby nale\ał do elity współczesnych poetów, którzy
pojawiali się na estradach i których zdjęcia błyszczały w
ilustrowanych tygodnikach, mo\e w takim wypadku stałby się atrakcją
dla roku, na którym studiował. Jednak\e tych kilka wierszy zagubionych
na stronach dziennika przykuło uwagę ledwie na parę minut i uczyniło
z Jaromila w oczach kolegów, mających przed sobą polityczną lub
dyplomatyczną karierę, istotę raczej nieciekawie dziwną ni\ dziwnie
ciekawą.
A Jaromil tak szalenie pragnął sławy! Pragnął jej jak wszyscy
poeci: O sławo, ty mocne bóstwo, niechaj mnie twe wielkie imię
inspiruje i niech cię me wiersze zdobędą, modlił się do niej Viktor
Hugo jestem poetą, jestem wielkim poetą i kiedyś będzie mnie kochał
cały świat, powinienem to sobie mówić, powinienem tak się modlić do
swej nie usypanej mogiły, pocieszał się nią Jerzy Orten.
Opętańcze pragnienie podziwu nie jest jedynie słabostką dodaną do
talentu poety (jak byśmy ją traktowali, powiedzmy, u matematyka czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]