do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dokąd poszedł?
- Tego nikt nie wie.
- On nie wychodziłby w dniu wyborów.
- Niech pani posłucha. Jest tu teraz dom wariatów, zwłaszcza odkąd się upłynnił, więc
niech się pani zdecyduje, czy chce zostawić wiadomość, czy nie.
- Nie - powiedziała z rezerwą. - Nie zostawię wiadomości.
Czując się zupełnie opuszczona, odłożyła słuchawkę i poszła do pokoju, w którym wszyscy
się zebrali. Jej oczy automatycznie odszukały Tate a. Rozmawiał z Nelsonem. Zee
przysłuchiwała się w milczeniu.
Jack i Eddy pilnowali prac w sali balowej na dole, słuchając jednocześnie sprawozdań. Do
zamknięcia urn zostało jeszcze kilka godzin, ale wstępne obliczenia wskazywały, że Tate
szedł ramię w ramię z Dekkerem. Nawet jeżeli nie wysunie się naprzód, to i tak warto
świętować dobre wyniki.
Dorota skarżyła się na ból głowy i poszła do swojego pokoju, aby położyć się na chwilę.
Fancy siedziała na podłodze z Mandy. Kolorowały obrazki.
Avery, tknięta nagłą myślą, zawołała dziewczynę:
- Czy mogłabyś przyjść tu na chwilę, proszę?
- Po co?
- Ja... Chciałabym, byś poszła coś dla mnie załatwić.
- Babcia powiedziała, żebym zajęła czymś dzieciaka.
- Ja to zrobię. W końcu Mandy i tak zaraz pójdzie spać. Proszę. To ważne.
Fancy podniosła się niechętnie i poszła za Avery do sypialni. Od tamtego incydentu kilka
nocy wcześniej dziewczyna stała się znacznie przyjemniejsza dla otoczenia.
Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, wcisnęła jej do ręki maleńki kluczyk.
- Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła.
- Tym kluczykiem?
- To kluczyk do skrzynki pocztowej. Musisz tam pojechać i zobaczyć, czy coś jest w środku.
Jeżeli będzie, przywiez mi. Tylko pamiętaj: nie możesz dać tego nikomu innemu.
- Co się dzieje, u diabła?
- Nie mogę teraz wyjść.
- Nie zamierzam w nic się pakować...
- Proszę, Fancy. To bardzo ważne.
- W takim razie dlaczego prosisz mnie? Ja z reguły dostaję wszystko, co najgorsze.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Pomogliśmy ci tamtej nocy. Jesteś nam winna
przysługę.
Fancy zastanawiała się przez chwilę, a potem podrzuciła kilkakrotnie kluczyk w dłoni.
- Gdzie to jest? - Przeczytała adres oddziału poczty. - Miliony mil stąd!
- Pół godziny temu skarżyłaś się, że jesteś zmęczona siedzeniem w hotelu. Zrobisz to dla
mnie?
Słowa te musiały brzmieć przekonywająco, gdyż w końcu wzruszyła ramionami i
powiedziała:
- W porządku.
- Dziękuję. - Avery uścisnęła ją. W drzwiach sypialni zatrzymała się na moment. - Nie rób
dużego zamieszania, gdy będziesz wychodziła. Jeżeli ktoś zapyta, gdzie jesteś, wytłumaczę
cię.
- Dlaczego tak  cicho sza ? Co to za wielka tajemnica? Przecież nie sypiasz z listonoszem,
prawda?
- Zaufaj mi. To bardzo ważne dla Tate a, dla nas wszystkich. I proszę cię, wracaj jak
najszybciej.
Fancy wzięła torebkę z kredensu w salonie i podeszła do podwójnych drzwi apartamentu.
- Zaraz wracam - rzuciła przez ramię.
Nikt nawet na nią nie spojrzał.
ROZDZIAA 48
Fancy usiadła na wysokim stołku i położyła małą, prostokątną paczuszkę na drewnianym
blacie baru. Barman, muskularny młody mężczyzna, podszedł do niej.
Obdarzyła go niebiańskim uśmiechem.
- Dżin z tonikiem poproszę.
- Ile masz lat? - Popatrzył na nią sceptycznie.
- Wystarczająco dużo.
- Proszę zrobić dwa drinki. - Obok niej usiadł na taborecie mężczyzna. - Ja stawiam.
Barman wzruszył ramionami.
- Dla mnie to nie ma znaczenia.
Zmierzyła wzrokiem młodego człowieka. Prawdopodobnie pracował na jakimś
kierowniczym stanowisku. W ubezpieczalniach albo przy komputerach. Zbliżał się do trzy-
dziestki. Przypuszczalnie był żonaty. Musiał niezle zarabiać, sądząc po znakomicie
skrojonym ubraniu i zegarku.
To miejsce, wypełnione bezwartościowymi antykami i kwiatami, przyciągało zarówno
kawalerów, jak i żonatych. Przy barze kręciło się mnóstwo osób - przeważnie yuppies,
którzy zatrzymywali swoje BMW i porsche po drodze z wyborów. Kiedy go obserwowała, on
też na nią patrzył. Błysk w jego oczach wskazywał, że spodobała mu się.
- Dziękuję za drinka.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Jesteś wystarczająco dorosła, by pić, prawda?
- Oczywiście, jestem wystarczająco dorosła, by pić. Tylko nie dość dorosła, by kupować. -
Roześmiali się i wznieśli toast.
- Jestem John.
- Fancy.
- Fancy?
- Francine, jeśli wolisz.
- Fancy.
Rozpoczęła się gra wstępna. Rozpoznała ją. Znała jej reguły. Do diabła, wymyśliła
większość z nich. Za dwie godziny, a może wcześniej, znajdą się w łóżku.
Eddy ją zawiódł. Przeklinała mężczyzn. Wszyscy byli draniami. Chcieli od niej tylko jednej
rzeczy. Tego, co mogli kupić od najtańszej dziwki.
Mama mówiła, że pewnego dnia spotka mężczyznę, który naprawdę będzie o nią dbał i
któremu będzie na niej zależało. Fancy jednak nie bardzo w to wierzyła. Czy miała czekać
na księcia z bajki do póznej starości?
Nie, do diabła! Była grzeczna już przez trzy dni. Musiała się trochę zabawić. Ten Jim czy
Joe, czy John, czy jak tam, jest tak samo dobry jak każdy inny.
Jak zapalona harcerka biegła załatwić sprawę Carole, ale nie miała ochoty wracać do hotelu
i gapić się w telewizor. Pójdzie tam w końcu, najpierw jednak trochę się rozerwie.
Nie można było znalezć miejsca na zaparkowanie samochodu w pobliżu hotelu. Irish stanął
wreszcie kilka bloków dalej. Zanim dotarł do hallu, porządnie się spocił. Jeżeli będzie
musiał zapłacić za dostęp do prywatnego apartamentu Rutledge ów, zrobi to. Musi
zobaczyć Avery. Może razem dowiedzą się, gdzie jest Van.
A może niepotrzebnie się niepokoił. Może są gdzieś razem. Oby tak było!
Z trudem przepychał się przez tłumek azjatyckich turystów, którzy stali w kolejce przed
recepcją. Irish nigdy nie należał do cierpliwych. Poczuł podwyższające się ciśnienie.
Wycieczkowicze rozprawiali o czymś wesoło.
W tym zamieszaniu ktoś dotknął go i powiedział:
- Cześć.
- O, cześć. - Ucieszył się, rozpoznając twarz.
- Jest pan Irishem McCabe em? Przyjacielem Avery?
- To prawda.
- Szukała cię. Chodz ze mną.
Przeszli przez zatłoczony korytarz w kierunku windy dla służby. Szare drzwi zamknęły się.
- Dzięki - odetchnął, wycierając spocone czoło. - Czy Avery... - W połowie pytania
uświadomił sobie, że użył jej prawdziwego imienia. Rozejrzał się po dużej kabinie. - Wiesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta