[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więc czynić przygotowania w ciemności. Przede wszystkim zasypaliśmy otwór na
tyle, ile starczyło materia-łu; ukryłem w nim sztucer i podścieliłem na nim
derkę żołnierza, którą następnie przysypałem resztą miału. W ten sposób dziurę i
broń ukryliśmy przed oczami Sefira. Nóż i rewolwer nie sterczały mi, oczywiście,
za pasem, lecz były schowane w zanadrzu. Teraz musiałem Persa ponownie związać;
nie potrzebuję dodawać, że nie chciał na to pozwolić. Gdy spokojne perswazje nie
pomogły dałem mu szturchafica w bok, które natychmiast przekonało go 0
konieczności mojej metody. Został dokładnie związany, jak przed-tem. Potem
usiadłem, owinąłem się sznurami, nie tak mocno, oczy-wiście, jak wtedy, jednakże
tak, aby, przy pobieżnym sprawdzeniu nie można było zauważyć żadnej zmiany.
Nareszcie poczułem się uspo-kojony. Mój cel był osiągnięty jeszcze przed
przybyciem Sefira. Teraz może wejść!
Nastrój ochmistrza nie był podobnie niefrasobliwy, mimo, że uwa-żał się za
odważnego wojownika. Słyszałem ustawicznie tłumione ach i och , do których
dochodziło jękliwe Allah, Allah . Był w strachu, kiedy po pewnym czasie doszły
nas kroki, odblaski światła mignęły między prętami kraty, zwrócił się do mnie,
drżąc z przeraże-nia:
307
- Effe-fendi, nad-chodzą! Ja Samaja, ja hajaja, o, niebo, o, życie moje! Teraz przyszła nasza kreska!
O, gdybym się nie dał zwieść! Gdybym nie wlazł tutaj!
- Milcz, - rzuciłem - słyszę, że idą wpierw do Halefa, musimy nasłuchiwać!
Kroki skierowały się do numeru czwartego, słyszałem rozmowę między Sefirem a
Halefem, ale nie mogłem rozróżni~ słów. Gdy pierwszy wychodził, Halef podniósł
głos, pochwyciłem więc słowa:
- Będę się śmiał ostatni! Znam swego effendiego. Przyjdzie, na pewno przyjdzie i mnie wybawi.
Wtedy porachujemy się z tobą.
- A więc oznajmiam ci, że już przyszedł - odrzekł Sefir. - Leży już od dłuższego czasu tu obok,
mocniej związany, niż ty!
- To kłamstwo!
- To prawda!
-Ajeżeli prawda, to po prostu bawił się z tobą, żartował, to jego ulubiona gra! Będzie wolny i mnie
uwolni, zanim się opamiętasz!
-Tylko dusza jego będzie wolna, bo kijami wypędzimyją, zarów-no jak i twoją, z waszych
przeklętych ciał!
- Kije są dla ciebie, a nie dla nas. Przysięgam ci na Allaha i proroka, że wkrótce poczujesz bat,
który mi zabraliście, znęcając się nade mną! Wtedy twoja dusza wyskoczy ci z obrzydliwej
skóry wprost do piekła!
Sefir odpowiedział pogardliwym śmiechem, po czym kroki zbliżyły się do naszej
celi. Słyszałem wyraznie kroki dwóch tylko osób. Odsu-nięto rygle i uchylono
kratę; Sefir wkroczył wraz z tym małym człe-czyną, ktbry zwiódł mnie przebraniem
Hadżiego Halefa, a który teraz miał małą migotliwą lampkę.
Herszt obrzucił izbę ostrym badawczym spojrzeniem, przystąpił do ochmistrza,
który był najbliżej, schylił się i sprawdził sznury.
- W porządku! - rzekł, wyprostowując się - z tobą pomówię pózniej. Kolej jest na chrześcijanina z
którym właściwie jeszcze nie mówiłem.
308
Stanął nade mną i kazał małemu przybliżyć lampkę, aby lepiej mi się przyjrzeć.
Nie uważał za konieczne sprawdzenie moich więzów, bo ochmistrz był w porządku ,
a moje skulone kształty świadczyły po-zornie, że moja pozycja jest równie
bolesna, jak poprzednio.
- Słyszałeś na pewno, co twój zatxacony karzeł wyszczekał przed chwilą - zapytał.
- Tak - odrzekłem.
- Ten wstrętny, plugawy kret jest obłąkany, pomylony!
- Nie!
- Nie? Zgadzasz się z nim?
- Tak!
- To i ty jesteś pomylony ze strachu.
- Bynajmniej! Mój rozum jest na pewno jaśniejszy i zdrowszy od twego.
Wybuchnął tym samym, co i poprzednio, śmiechem i zawołał:
- Chce być wolny, chce uwolnić Halefa! Ja będę zbity batem! To potwierdza ten goś~ i mówi przy
tym o swoim rozumie!
- Ba, mój Hadżi zwykł dotrzymywać słowa. Skoro ci przyrzekł obicie batem, stanie się to,
jakkolwiekbyś się bronił!
- Psie! Jeżeli nie jesteś szalony, możesz więc mieć zamiar obraże-nia mnie! Nie zdajesz sobie
sprawy, co cię czeka!
- Czy chcesz mnie rozśmieszyć! Jeżeli ktoś z nas nie wie, co go czeka, to ty nim właśnie jesteś!
Przepowiedziałem ci, co się stanie. Poczekaj do świtu!
- Tak, przypominam sobie - kiwnął ironicznie głową - sąd nade mną rozpocznie się wieczorem; to,
czy coś w tym rodzaju, śmiałeś powiedzieć! Ale to byłoby dla mnie za mało, bardzo mało! Dla
ciebie przygotowałem coś lepszego. Będziesz miał nie jeden tylko krótki dzień; dłużej, o wiele
dłużej będziesz zażywał przyjemności, jaką cię obdarzę! Twe sztuki tam nad Tygrysem ...
- Ach, wobec Peder-i-Baharata - wtrąciłem.
Cofnął się strapiony, o krok w tył i zapytał szybko:
309
- Peder-i-Baharat? Co wiesz o nim? Skąd znasz jego imię? Kto ci powiedział? Już ta okolicznoś~,
że ty, obcy i chrześcijanin, znasz to imię, decyduje o twojej śmierci!
- Powtarzam ci, że ciągle mieszasz mnie ze sobą. Nie moja, lecz twoja śmierć jest zdecydowaną.
Jesteś zdradzony, wiadomo, że jesteś Sefirem, o którym ...
- Sefirem! - przerwał - człowieku, oto jeszcze jeden powód do twojej śmierci. Gdybym już nie
wydał wyroku, byłbym teraz postano-wił, że opuścisz to miejsce tylko jako trup!
- Nie łudz się! Nie masz żadnej władzy nade mną. Opuszczę Birs Nimrud wolny i nie tknięty, a
ciebie, jako mego więznia, zawiozę do Hilleh, aby cię kazać wtrącić do celi, gdzie Peder i jego
dwaj poplecz-nicy leżą już w kajdanach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]