[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i pomóc mu się z nimi uporać.
– Po narodzinach Amiry matka przestała wstawać z łóżka – kontynuował,
zagubiony między mrocznymi wspomnieniami a jej ciepłym dotykiem. – Kilka lat
później zmarła. Lekarze orzekli, że jej organizm wyniszczała choroba, chociaż
nie potrafili jej nazwać. Ale ona twierdziła, że za wszystko winę ponosił mój
ojciec, ponieważ wolał swój kraj od żony.
Cleo westchnęła cicho.
– Miała rację?
– Jak mam ci na
to odpowiedzieć? – Słowa przechodziły mu przez gardło
z dużym trudem. – Ojciec nie miał wyboru. Był sułtanem i musiał władać
Dżuratem. Nie mógł zapomnieć o swoich poddanych i spełniać wszystkie
zachcianki żony. W jakim by go to stawiało świetle?
– Istnieje coś takiego jak kompromis.
Żadne z nich nie miało wątpliwości, że ta rozmowa nie dotyczyła wyłącznie
odległej przeszłości.
– Czym twoim zdaniem jest kompromis? – zapytał gniewnie. – Ucieczką
w środku nocy? Przywiązaniem mnie do łóżka? Zmuszeniem do opowiedzenia
swojej historii?
– Wygląda na to, że twoja matka chorowała – odezwała się cicho Cleo,
ignorując jego słowa. W jej oczach błysnęły łzy.
– Bez wątpienia. Ale ja widziałem tylko rodziców wykorzystujących miłość
jako broń przeciwko sobie nawzajem. Żadne z nich nie potrafiło tego zakończyć.
deluca
z piersi.
– Więc tego nauczyła cię ta historia? – zapytała nagle.
– To nie historia – skwitował krótko. – To moje życie.
– Uznałeś, że miłość twoich rodziców była błędem – dodała ze smutkiem.
Widział, że ze wszystkich sił starała się go zrozumieć. Chociaż w pierwszym
odruchu chciał jej powiedzieć, żeby nie zawracała sobie głowy takimi bzdurami,
ostatecznie jednak uznał, że było mu z tym dobrze.
– Postanowiłem, że oszczędzę swojej żonie losu matki – odezwał się znacznie
łagodniej, niż zamierzał. – Zależało mi na postawieniu sprawy jasno. Jestem
sułtanem Dżuratu, czy mi się to podoba, czy nie.
I na koniec potrafili się już tylko nienawidzić.
Przez dłuższy czas milczała. W sypialni panowała taka cisza, że Khaled mógł
niemal usłyszeć dudnienie swojego serca, które lada chwila mogło się wyrwać
Wzdrygnęła się, marszcząc czoło.
– Jeśli dobrze rozumiem, próbujesz powiedzieć, że dobro kraju jest dla ciebie
najważniejsze?
– To nie takie proste. – Byłoby znacznie łatwiej, gdyby potrafił ją okłamać. –
Ale to prawda, nie ma dla mnie nic ważniejszego od Dżuratu. Tak musi być,
Cleo. A mimo to leżę tutaj, przywiązany do żelaznej ramy łóżka, chociaż
powinienem się zajmować czymś zupełnie innym w odległym rejonie świata. Być
może więc nic nie jest takie czarno-białe, jak chciałbyś wierzyć.
– Zapominasz o istotnym szczególe. – Wyglądała tak bezbronnie i pięknie, że
zapragnął wziąć ją w ramiona. – Kazałeś mi przestrzegać bardzo surowych
zasad. Oczekiwałeś, że zrobię wszystko, co mi każesz.
– Próbowałem cię chronić – warknął, zaciskając pięści. – Moja matka przez
całe życie czuła się porzucona i samotna. Nigdy nie podzieliłabyś jej losu, gdybyś
niczego ode mnie nie oczekiwała.
Spojrzała na niego zdumiona.
– Chcesz mi powiedzieć, że zachowywałeś się w ten sposób dla mojego dobra?
Chyba nie mówisz poważnie.
– Pragnąłem cię chronić.
– Upokarzając mnie, kiedy klęczałam przed tobą naga? – Nigdy wcześniej nie
zwracała się do niego tak kąśliwym tonem. – Unikając mnie za dnia
i przychodząc do mnie nocą? Jakbym była jakimś wstydliwym sekretem?
Khaled wykrzywił twarz w grymasie.
– Zależało mi wyłącznie na twoim bezpieczeństwie.
– Dlaczego więc tak bardzo starałeś się mnie w sobie rozkochać? – Pokręciła
głową, kiedy otworzył usta, żeby zaprotestować. – Wiesz, że tak było. Dlaczego
spędziłeś ze mną tamten tydzień w oazie? Jak mogłeś się spodziewać, że to nie
rozbudzi moich oczekiwań?
– Bo przy tobie nic nie idzie zgodnie z planem, Cleo.
Po tych słowach uznał, że najwyższy czas zakończyć tę grę. Szarpnął mocno
i wyzwolił się z pęt.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Cleo nie zdążyła zareagować. Khaled przyciągnął ją do siebie. Szybkim
ruchem przewrócił ją na plecy i nakrył swoim potężnym ciałem. Potem uniósł się
na łokciach i przyjrzał się uważnie jej oszołomionej twarzy.
– Obiecałeś – szepnęła.
– Jestem okropnym człowiekiem – odparł, świdrując ją wzrokiem. –
Samolubnym potworem. Właśnie tego chciałaś dowieść?
Zadrżała.
– Tylko udawałeś! Mogłeś się wyzwolić w dowolnym momencie!
– Może więc powinnaś zadać sobie pytanie, dlaczego tego nie zrobiłem.
Nie czekając na jej reakcję, pochylił głowę i pocałował ją tak, jak nigdy dotąd.
Chociaż wyrażał znajome, odurzające pożądanie, smakował zdumiewająco
słodko. Był idealny.
Cleo przylgnęła do niego, czując się dziwnie uspokojona i rozdarta
jednocześnie. Rozkoszowała się bliskością swojego zdumiewającego męża, jego
ciepłem i piżmowym zapachem. Pogłaskała jego nagie ramiona, a potem wsunęła
palce w ciemne włosy.
Całowali się długo i namiętnie, rozkoszując się tą cudowną chwilą. Poruszali
się jednym rytmem, smakowali, dotykali. Dlatego, kiedy Khaled nagle się od niej
odsunął,
dzwonek do drzwi.
poczuła się zagubiona. Chciała o coś zapytać, ale wtedy rozległ się
– Spodziewasz się gości? – zapytał z irytacją.
Cleo zamrugała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]