[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łuk i znikały we wzgórzach, tworząc niezwykłą pętlę. W czasie, kiedy je
wybudowano, kluczyły po całym Sutherland, aby dotrzeć pod każdy dom i
każdy domek myśliwski należący do bogaczy. Nagle cały widok zatarł się,
jako że słońce zaszło, a śnieżyca uderzyła ponownie.
Jak większość ludzi w Sutherland, Hamish nigdy nie trudził się zamy-
kaniem drzwi, gdy wychodził. Kiedy brnął przez zaspy do podjazdu poste-
runku policji, który znów był gęsto zasypany śniegiem, mógł usłyszeć gło-
sy dobiegające z kuchni.
Otworzył drzwi. Diarmuid Sinclair i Jenny siedzieli w środku, popija-
jąc kawę. Wielkie pudło stało na podłodze.
O, Hamish powiedziała Jenny musisz nam pomóc. Pan Sinc-
lair kupił kolejkę dla młodego Senna. i chciałby, żebyś ją najpierw złożył,
żeby zobaczyć, czy działa. Za nic nie może zrozumieć instrukcji, a ja rów-
nież nie jestem dobra w te klocki.
Nie powinienem marnować czasu powiedział Hamish z poczu-
ciem winy. Było kolejne morderstwo.
Wiemy. Dzwoniła pani MacNeill, żeby dowiedzieć się, czemu jesz-
cze jej nie aresztowałeś. Spytałem, kogo miała na myśli, mówiąc jej", ale
ona nie chciała powiedzieć.
Uważa, że to zrobiła żona pastora powiedział Hamish, przyklęka-
jąc na podłodze i zaczynając otwierać pudło.
Oczywiście, mogła to zrobić przyznała Jenny.
Ma słabość do pana Struthersa. Nawet kiedy jej mąż jeszcze żył a
było to zaledwie cztery lata temu
uganiała się za pastorem. To zaczyna być naprawdę przerażające.
Ktokolwiek zabił Sandyego i Williama musi być szaleńcem.
LR
T
Hamish pomyślał, że ułoży tylko kilka elementów, a potem zostawi im
do złożenia resztę. W końcu był policjantem i jakkolwiek jego zwierzch-
nik mógł stwarzać problemy, to on, Hamish Macbeth, powinien być w
pracy.
Ale to było kojące i pasjonujące zajęcie, obserwować, jak miniaturowy
krajobraz złożony z małych drzewek i niewielkich stacji kolejowych wy-
chodzi spod jego rąk.
W końcu kolejka była gotowa. Jenny i Diarmuid usiedli oczarowani na
podłodze i obserwowali, jak pociągi pogwizdywały wciąż i wciąż.
Hamish wstał.
Zrobię nam jeszcze kawę i zaraz potem ruszam w drogę.
Uśmiechnął się pobłażliwie do Jenny i Diarmuida, którzy byli podeks-
cytowani jak dzieci. A potem spojrzał na miniaturowy krajobraz i zastygł z
dzbankiem kawy w jednej ręce i głupio rozdziawioną buzią.
Pobiegł do szafki kuchennej, wyjął pudełko proszku do prania, otwo-
rzył je i wysypał granulki niczym śnieg na kolejkę.
Ty fujaro! ryknął Diarmuid. Co ty wyprawiasz?
Hamish, przestań! krzyknęła Jenny. Psujesz prezent Diarmu-
ida.
Hamish rzucił opakowanie po proszku i przywdział swoją przeciw-
deszczową pelerynę.
Przekażcie Blairowi, że mnie trochę nie będzie powiedział.
Diarmuid i Jenny gapili się na siebie zdumieni, kiedy Hamih wystrzelił
z kuchennych drzwi jak z procy. Anderson oddał mu land rovera. Usłysze-
li ryk, kiedy ruszył i zaczął ślizgać się w dół drogi.
Niech się pan nie martwi, panie Sinclair powiedziała Jenny.
Wezmę odkurzacz, zdejmę końcówkę i wciągnę cały ten proszek. Nic nie
powiem Blairowi. Tylko by na mnie nawrzeszczał i stwierdził, że Hamish
jest szalony, a ja nie mogłabym się z nim nie zgodzić!
LR
T
Pociąg, który przywiózł Diarmuida Sinclaira do Cnothan, dostarczył
również codzienne wydanie prasy. Być może dlatego, że nie mógł wpaść
na wybór określonego stylu ani kwiecistej prozy, Ian Gibb z dziennikarza
amatora momentalnie przerodził się w profesjonalistę. W Daily Recor-
der" artykuł o nowym morderstwie wydrukowano na pierwszej stronie, a
kawałek napisany przez lana pod tytułem Przykrywka szkockiej policji z
gór" znajdował się na środku rozkładówki.
Wciekłość Blaira nie znała granic. Odebrał kilka bardzo przykrych te-
lefonów od swoich zwierzchników. Próbował nakłonić patologa do kłam-
stwa, że Sandy zginął w wyniku samobójstwa, a patolog skrupulatnie od-
notował to w swoim raporcie.
Naczelny inspektor widział, że jego posada wisiała na włosku. Poszedł
na posterunek policji, by zrzucić swój strach i gniew na Macbetha, wpadł
więc w prawdziwy szał, kiedy nie znalazł tam Hamisha, ale rolnika oraz
artystkę zabawiających się kolejką na kuchennej podłodze.
Gdy dzień powoli mijał, a wciąż próżno było wypatrywać śladu po
Hamishu, Blair usiadł, by napisać raport. Jeśli miał mieć jakąkolwiek sa-
tysfakcję z tego całego bałaganu, niech będzie to satysfakcja pozbawienia
Hamisha Macbetha pracy.
Minęły dwa dni. Znieżyca ustała, drogi były przejezdne, a dziennikarze
krążyli wokół jak sępy. Naczelny nadinspektor w Strathbane, szef Blaira,
przeczytał raport na temat nikczemności Hamisha Macbetha. Zapytał swe-
go kolegę, o co w tym wszystkim chodzi, a ów lakonicznie odpowiedział,
że wedle plotek to ten wiejski glina rozwiązał dwie poprzednie
sprawy morderstw w Sutherland, choć zasługi przypisał sobie Blair. Za-
pewne więc raport napisany był na złość Hamishowi.
Naczelny nadinspektor zadzwonił do Blaira i powiedział mu cierpko,
by nie marnował czasu na pisanie bezsensownych bzdur o miejscowym
policjancie, a zabrał się do rozwiązania sprawy.
Ale co z homarami? zawodził Blair.
Powiedziano mu, że kwestią homarów zajmą się, kiedy i jeśli w
ogóle Blair schwyta mordercę.
LR
T
Inspektor wiercił się i przewracał z boku na bok przez całą noc. Ha-
mish nie uciekł dla zabawy stwierdził wreszcie. Hamish Macbeth naj-
wyrazniej znalazł ważną wskazówkę i nie podzielił się nią. Jeśli rozwiąże
tę sprawę, to nie będzie szans, by Blair przypisał sobie jego zasługi. Ha-
mish miał w zwyczaju wchodzić w buty oficera policji. Prawdopodobnie
opętała go żądza władzy. Ale Hamish w przeszłości nie wykazywał oznak
szczególnego talentu do detektywistycznej pracy pomyślał Blair, kiedy
blady świt zawitał do sypialni hotelu. To wszystko było kwestią szczęścia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]