[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lid.
Szafir nie chciał się przyznać, że emocje, których doświadczył tego ranka, spowo-
dowały, że postanowił wyjechać z pałacu, zanim zrobiłby coś, czego pózniej bardzo by
R
L
T
żałował. Jak na przykład złapanie Megan w ramiona i pocałowanie jej w taki sposób, by
ogarnęło ją takie samo pożądanie jak to, które teraz paliło jego serce.
- No wiesz, jak to jest z kobietami...
- Więc wreszcie spostrzegłeś, że ona jest kobietą - skomentował jego słowa roman-
tyczny Rafik, który właśnie wrócił z wieczornej audiencji dla obywateli.
- Musiałbym być ślepy, żeby tego nie zauważyć. %7ładen mężczyzna nie ma takich
krągłości i tak długich włosów.
- Przecież mówiłem, że powinieneś ją uwieść... żeby zapomniała o Jacques'u.
Gdyby tylko Rafik wiedział, że to właśnie ona próbował go uwieść dziś rano...
- Nie powinieneś tu za długo siedzieć. Musisz cały czas utrzymywać ciśnienie, jeśli
chcesz, żeby uwodzenie przyniosło jakiś skutek - doradził Khalid.
- A może właśnie to dobrze, że wyjechał na jakiś czas - odezwał się król z fotela. -
Tęsknota wzmacnia uczucia.
Szafir niemalże się nie roześmiał. Ona nie będzie za nim tęsknić - to była poronio-
na myśl. Megan go nienawidziła. I nawet nie mógł mieć jej tego za złe. Była jego więz-
niem. I zrobił wszystko, żeby jej ucieczka z pałacu była niemożliwa.
- Mówiąc o tęsknocie, to nie miałem możliwości spotkać się z Zarą. A jak przygo-
towania do ślubu? - Szafir zmienił temat.
- Nie ma z tym problemów. Zara jest zakochana po uszy. - Rafik uśmiechnął się.
- I nie ma pojęcia, że ta kobieta chciała narobić nam kłopotów swoim przyjazdem
do Dżahary - dodał Khalid.
- I niech tak pozostanie, Szafirze - odezwał się król.
- Oczywiście.
Szafir skinął głową i zwrócił się do Rafika:
- A co u pana młodego?
- U Jacques'a?
- Czy też nie może doczekać się ślubu?
- A czemuż by nie?
- Od tylu lat wiedzie życie zamożnego i niezwiązanego kawalera... No wiesz, może
żałować utraty swej wolności. Może ma jakieś niewinne flirty przed poważnym związ-
R
L
T
kiem. A może myśli, że znajomość z Megan Saxon da mu możliwość wyplątania się z
zobowiązań?
- O, nie! - Rafik pokręcił głową. - Powiedział mi, że kamień spadł mu z serca, gdy
ty zająłeś się tą kobietą. %7łe ucieszył się, że nic nie zagrozi jego ślubowi. On wspaniale
zatroszczy się o Zarę.
- Hm... - Szafir miał chęć zadania Jacques'owi kilku dręczących go pytań...
Ale ta chęć przeszła mu tego ranka, bo zrozumiał prawdziwe intencje Megan. Tym
razem zapuściła sieci nie na Garniera, tylko na niego, a to wzmocniło w nim jego prze-
konanie, że jest kobietą, która chce dobrze się zabawić u boku bogatego mężczyzny.
Szafir był prawie przekonany, że jego ojciec i bracia zle oceniali Megan Saxon.
A dlaczego? Bo ona miała w sobie spontaniczność, szczerość i mówiła zawsze to,
co myślała.
I potrafiła uśpić jego instynkt obronny, czego skutkiem było obiecanie jej, że bę-
dzie bezpieczna... nawet od niego.
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
Pierwszą reakcją Megan na wieść o tym, że Szafir wyruszył do Kataru, była eufo-
ria. Nie miała zamiaru być tu jeszcze, gdy on wróci, a jej wstępny plan przewidywał od-
jechanie stąd jednym z samochodów, które widziała przed pałacem.
Hanif uśmiechnął się, gdy powiedziała mu, że po lunchu chciałaby przejechać się
po pustyni samochodem.
- Szejk powiedział, że może się pani wybrać na przejażdżkę, ale trzeba pamiętać,
że pustynia jest niebezpieczna. Czyha na niej wiele niespodzianek dla nieobeznanych lu-
dzi, więc szejk uprzedził, że nie powinna pani jechać sama.
Ach, to przebiegły drań!
- Dam sobie radę. Nie odjadę daleko, a jeśli tylko będę miała dobrą mapę, to z
pewnością się nie zgubię.
- Samochody są wyposażone w GPS, ale książę Szafir wyraził się jasno odnośnie
do pani bezpieczeństwa. Ja z radością do pani dołączę, a Naema pojedzie z nami jako
osoba towarzysząca.
Megan poddała się. Do ucieczki nie był jej potrzebny ani przewodnik, ani przy-
zwoitka.
- To już poczekam na powrót szejka.
Druga próba Megan polegała na znalezieniu komputera. Niby to mimochodem we-
szła do gabinetu Szafira. To był olbrzymi kontrast z resztą bogato udekorowanego pała-
cu. Ten pokój był prawie pusty, wręcz szpitalny w nastroju. I żadnych komputerów. Po
telefonie zostało jedynie puste gniazdko w ścianie, co sugerowało, że Szafir sprytnie
odłączył aparat. Wszystkie szuflady w komódkach z mahoniowego drewna były poza-
mykane na klucz. Megan zaklęła w myślach. Przecież w tak wielkim pałacu musiał być
telefon!
Następnego dnia zaczęła systematycznie przeszukiwać każdy pokój. Bez efektu.
W końcu wślizgnęła się do sypialni Szafira. Gdy tylko znalazła się za progiem po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]