X


do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mać smycz Bazylego.
- Co pani na to, pani doktor?
- Bazyli jest bardzo łagodny - zapewniła ją Kate.
Mała ujęła smycz i spojrzała na Kate oczami pełnymi
wdzięczności.
- Lubię cię - rzekła nieśmiało. - Ułożę o tobie hi�
storyjkę.
- Dziękuję, kochanie. To będzie wspaniałe.
Patrzyła na Bazylego i Paulę idących w stronę domu.
Dziewczynka i pies wyglądali na parę najlepszych przy�
jaciół.
- Czyje to dziecko? - spytała Kate Bena. - Sąsia�
dów? Chciałabym poznać jej rodziców.
Długo patrzył na nią, zanim odpowiedział:
- Paula jest moją córką.
ROZDZIAA DWUNASTY
Zdumiona, patrzyła na niego bez słowa. Jakim spo�
sobem Paula może być jego córką? Opowiedział jej, jak
utonęła jego żona, ale nic nie wspomniał o dziewczyn�
ce. Nagle przypomniała sobie, że mówił coś o starszym
mężczyznie i o dziecku.
- To Paulę uratowałeś tego dnia, kiedy zginęła twoja
żona, prawda?
Skinął głową w milczeniu. Kate ogarnął smutek
z powodu cierpienia, jakiego Ben doświadczył tamtego
tragicznego dnia i które z pewnością nie minęło. Nagle
poczuła rozgoryczenie i złość, że jej nic o tym nie po�
wiedział.
- Tak. Uratowałem swoją córkę - przyznał wreszcie
ochrypłym głosem. - Była jeszcze mała. Urodziła się
z uszkodzonym biodrem. Naturalnie była operowana.
To dało pewną poprawę, ale niewystarczającą. Potem
odkryliśmy, że pomagają ćwiczenia w wodzie. Kiedy
zerwał się ten wiatr, uczyliśmy ją pływać.
Kate zobaczyła w jego oczach wyraz bezgranicznej
męki. Jej złość minęła. Zniknęła również bezsensowna
zazdrość, jaką odczuwała wobec wyimaginowanej ko�
biety w jego życiu. Tej pięknej, doskonałej istoty nie
było. To Paula czekała co wieczór na powrót Bena.
146 REMEDIUM NA B�L SERCA
Bolała jąjednak świadomość, że Ben nie ma do niej
dość zaufania, by być z nią uczciwy.
- Czy Paula pamięta matkę? - zapytała.
- Myślę, że tak, bo ktoś podobny do Janice pojawia
się w jej historyjkach. Od śmierci matki posługuje się
wymyślonym językiem i ma napady złości. Mam na�
dzieję, że z czasem ustąpią.
- Miała coś takiego, kiedy z nią rozmawiałam. Ale,
Ben, to nie są po prostu napady złości. Gniew Pauli jest
prawdziwy. Myślę, że chowa się za tym swoim wymy�
ślonym językiem, wyraża nim coś, co jest dla niej bar�
dzo ważne. Gniew, strach, może samotność. Myśli, że
gdybyś zrozumiał, co mówi, byłbyś nią rozczarowany.
- Co za nonsens! Ten język to tylko zabawa. Wszy�
stkie dzieci lubią udawać.
- To prawda, ale to nie jest tylko zabawa, Ben. Dla
niej ten język jest rzeczywisty - upierała się Kate.
- Chcesz mi powiedzieć, że ten bełkot wyraża jej
myśli i uczucia?
- Tak, Ben. Dlaczego jej nie zachęcisz, żeby je wy�
powiedziała po angielsku? I pokaż jej, że choćby były
nie wiem jak złe, nigdy nie będziesz się na nią gniewał.
- Gdy milczał, Kate poczuła, że jej gniew powraca.
- Na titość boską, dlaczego nie powiedziałeś mi o niej?
Uważasz, że nie zrozumiałabym albo że oskarżyłabym
cię o zaniedbywanie córki i zostawianie jej samej z go�
spodynią?
- Jak możesz tak mówić, Kate? To niesprawiedliwe
i okrutne.
- Nigdy nie byłeś ze mną szczery, prawda? %7łeby
REMEDIUM NA B�L SERCA 147
ulżyć swemu sumieniu, powiedziałeś mi, jak umarła
twoja żona, ale mówisz ważne rzeczy tylko wtedy, kie�
dy ci się podoba, Dlaczego nie miałeś do mnie na tyle
zaufania, żeby mi opowiedzieć o córce? Wyobrażałeś
sobie, że stracisz coś w moich oczach, bo Paula utyka?
Czy chowasz ją, bo się jej wstydzisz?
Jego twarz zdradzała, że toczy z sobą walkę.
- Przepraszam, Kate, powinienem był ci powie�
dzieć. Ale nie wstydzę się Pauli - dodał z gniewem.
- To straszne, że możesz nawet tak pomyśleć!
Odwrócił się i skierował w stronę domu, prosząc, by
poszła z nim na obiecaną herbatę. Szła bez radości.
Filiżanka herbaty okazała się całym podwieczorkiem
- z kanapkami, ciastem wiśniowym i słodkimi ciastecz�
kami ze śmietaną i dżemem. Jedli w pokoju pełnym
drobiazgów, które zdaniem Kate musiały należeć do
Pauli.
Kolorowe muszelki leżały wśród piór egzotycznych
ptaków. Na półeczce obok zegara stała kolekcja minia�
turowych ozdób - część stanowiły domki i zwierzęta
z koralu, podczas gdy na resztę składały się gipsowe
figurki tancerzy i akrobatów skupione wokół maleńkiej
katarynki.
- Jakie śliczne! - zawołała Kate, siadając przy okrą�
głym stole między Paulą a Benem. - Czy to ty, kocha�
nie, zbierasz takie ładne rzeczy?
Dziewczynka skinęła głową. Sprawiała wrażenie za�
dowolonej, zwłaszcza że Bazyli obwąchał wszystko
wokół i usiadł obok jej krzesła, najbliżej jak można.
- Chciałabym, żeby Bazyli był mój - oświadczyła.
148 REMEDIUM NA B�L SERCA
- Na szczęście nie jest - odparł Ben poirytowany.
Kate zobaczyła, że w oczach dziecka zabłysły łzy.
- Myślę, że Paula powinna mieć jakieś zwierzę - za�
uważyła. - Sprawia wrażenie bardzo samotnej.
- To kompletna bzdura! Ma przecież panią Braton
do towarzystwa, prawda? A jako lekarka powinnaś zda�
wać sobie sprawę, jakim zagrożeniem dla zdrowia ludzi
są zwierzęta.
- Więc nie zgadzasz się z teorią, że głaskanie sierści
zwierzęcia może znacznie obniżyć ciśnienie?
- Och, wiem, że niektórzy lekarze są tego zdania
- rzucił niecierpliwie - ale to nie eliminuje ryzyka in�
fekcji, prawda?
- Czy moglibyście porozmawiać o tym pózniej? -
przerwała pani Braton, wskazując wzrokiem Paulę, któ�
rej oczy były pełne łez.
Kate natychmiast wyciągnęła do niej ręce, a mała
uczepiła się ich niczym liny ratunkowej.
- Poproś tatusia, żeby cię do mnie przywiózł które�
goś dnia. Pomożesz mi wyprowadzić Bazylego na spa�
cer. To chyba nie naruszy twoich świętych zasad? - do�
dała, zwracając się do Bena.
Wzruszył ramionami.
- Jeżeli tego chcesz to dobrze, przywiozę ją. Kiedy
masz zamiar rozpocząć tę... terapię?
- To zależy wyłącznie od ciebie.
Po podwieczorku Kate podziękowała pani Braton,
wzięła smycz Bazylego i pocałowała Paulę w czoło.
- Podwiozę cię do samochodu - zaproponował Ben.
- Dziękuję, ale to zbyteczne.
REMEDIUM NA B�L SERCA 149
- Nie. To odludzie. Poza tym fatygowałaś się tu z li�
stem od Maurice'a, więc powinienem ci pomóc.
Następnego dnia Kate była pełna obaw co do nastroju
Bena, on jednak zachowywał się uprzejmie. Kiedy prze�
słuchano wszystkich kandydatów, a następnie popro�
szono ich, by zaczekali w korytarzu na wynik, Kate
stwierdziła z przyjemnością, że się zgadza z decyzją
Bena. Pózniej z łagodnością, jakiej u niego dawno nie
widziała, poprosił ją na bok i zaproponował, żeby poszli
na herbatę przed jej wieczornym dyżurem w przychod�
ni. Odmówiła.
- Szkoda - stwierdził. - Myślałem, że moglibyśmy
jeszcze trochę porozmawiać.
- O czym? Myślałam, że wszystko powiedziałeś.
- Teraz twoja kolej, żeby mówić, a moja, żeby słuchać.
- Czego?
- Tego, co jest dla ciebie ważne. I dlaczego tak czę�
sto ukrywasz swoje prawdziwe uczucia.
- %7łałuję, ale nie mam czasu - oświadczyła, wiedząc,
że nie powinna zostawać z nim sama.
- A wieczorem? Chętnie wypiję z tobą kawę.
- Boję się, że nic z tego - odparła i uciekła.
Po tej rozmowie nie widziała go przez pewien czas.
Lato kończyło się, w powietrzu czuło się zapowiedz
jesieni. Zdawała sobie sprawę, że to nie nawał zajęć
sprawia, że nie widuje Bena. Ponownie jej unikał. %7ła�
łowała teraz, że tak go odtrąciła, jednak w jakiś perwer�
syjny sposób było jej miło, że już go nie obchodzi. Dało
jej to możliwość spojrzenia z perspektywy na niego
150 REMEDIUM NA B�L SERCA
i jego córkę. Nagle stało się coś, co zburzyło spokój jej
ducha.
Pewnego wieczoru, wróciwszy wcześniej z poradni
dla kobiet, gdzie było mniej pacjentek niż zazwyczaj,
Kate postanowiła odpocząć i nie robić absolutnie nic po
kolacji. Ale gdy zmywała naczynia, ktoś zadzwonił do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.