do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrzucić Abdolonima ze schodów za to, że chciał się z moją córką żenić, a dziś
wypada mi chyba prosić bogów, aby jak najprędzej zabrał ją jako niewolnicę,
bo może znalazłaby sposobność, aby się za mną wstawić. W każdym razie
trzeba mi teraz pójść do niej, by ją pożegnać i pouczyć, co ma królowi powie-
dzieć. Oćwiczyłem ją wprawdzie wczoraj łodygami róż dość dotkliwie, ale jeśli
odziedziczyła po mnie choć szczyptę rozsądku, powinna przecież zrozumieć,
że ojciec, który jest niezadowolony z wyboru córki, ma prawo i obowiązek w
jakiś sposób jej to okazać. Tak jest! Nie chcę się łudzić, ale cała moja na-
dzieja w Thalestris i trzeba jak najprędzej z nią się rozmówić.
Przemawiając tedy w ten sposób do własnej duszy stroskanej, udał się do
pokoju dziewicy, która po wrażeniach ubiegłej nocy spała tak silnie, że zale-
dwie zdołał się jej dobudzić.
 Thalestris, dziecię moje  rzekł uroczyście  otwórz oczy i uszy, albo-
wiem nieszczęśliwy twój ojciec, który jest w obliczu śmierci, przychodzi poże-
gnać się z tobą i udzielić ci ostatniego błogosławieństwa.
Tu powiedział jej wielką nowinę nocy oraz to wszystko, o czym poprzednio
w duszy rozmyślał. Lecz ona słuchała go jednym uchem, przeciągając się
rozkosznie i leniwie, a w końcu rozbudziwszy się dobrze, ukryła nagle swą
jasną twarz w poduszkę i wybuchnęła śmiechem tak dzwięcznym, jak gdyby
kto rozsypał szklane paciorki na marmurową podłogę.
 Wyrodna córko!  zawołał z oburzeniem Marhabal.  Ty śmiejesz się,
gdy, twój nieszczęśliwy ojciec, który jest w obliczu śmierci, przychodzi, aby
pożegnać...
Ale nie zdołał skończyć, gdyż Thalestris zerwała się z purpurowej pościeli
tak szybko, jak ptak zrywa się spośród kwiatów, i objąwszy szyję ojca, cała
różowa, do spłonionej jutrzenki podobna, poczęła jednym tchem mówić:
 Ojcze, król przebaczył ci wczoraj, a mnie powiedział, że jestem królową
króla!
Marhabal zmienił się w posąg kamienny  i dopiero po długiej chwili rzekł:
 Wróć do łóżka, Thalestris, albowiem nogi mi tak osłabły, że muszę
usiąść.
Więc Thalestris wskoczyła znów do pościeli, a on siadł przy niej, zdjął
myckę, przeciągnął raz i drugi ręką po ogolonej głowie i zapytał:
 Toś ty widziała króla?
 Widziałam.
 Kiedy?
 Dzisiejszej nocy
 Był u ciebie?
38
Dziewica ukryła znów twarz w poduszkę.
 Nie, ja byłam u niego!
Nowe milczenie.
 Przed obiorem czy po obiorze?  zapytał zmienionym głosem Marhabal.
 I przed obiorem, i po obiorze.
 Uf!...
 Thalestris!
 Słucham, ojcze...
 I ty... i ty powiadasz, że monarcha taki był łaskaw dla ciebie?...
 O! i jak jeszcze!
 Nie chowaj twarzy w poduszki.... Czy on był łaskaw przed obiorem  czy
po obiorze?
 I przed obiorem, i po obiorze.
 Uf!...
Thalestris przestała istotnie kryć twarz w poduszki, albowiem spostrzegła,
że oblicze ojca rozjaśnia się coraz bardziej w miarę rozmowy i staje się po
prostu wesołe.
Jakoż Marhabal uśmiechnął się w końcu nie tylko wesoło, ale nawet fi-
glarnie. Pogroził córce palcem, chwycił ją lekko za ucho i pochyliwszy się ku
niej zapytał:
 A jak ty myślisz? Kto będzie dostawcą waszego dworu?...
39
WESELE
Pewnego razu członkowie areopagu w Atenach z archontami na czele, tu-
dzież prytanowie, a wraz z nimi najznakomitsi sofiści, filozofowie, przedniejsi
kupcy, artyści i delegowani przez miasto właściciele nieruchomości stanęli
przed Markiem Antoniuszem, po czym tak zwany eponim, czyli. pierwszy ar-
chont, w ten sposób do niego przemówił:
 Bogom podobny i bogom równy Antoniuszu! Nie korzystać z twego po-
bytu w Atenach i nie złożyć ci czci przynależnej  byłoby z naszej strony
zbrodnią, której dusze nasze nie zdołałyby odpokutować przez całą wiecz-
ność w Hadesie. Stajemy więc przed twoim obliczem i z tym większą rado-
ścią, że w twej osobie, o boski, możemy uczcić zarazem Dionizjosa, którego
jesteś wcieleniem  i Rzym, który jest naszym zwierzchnikiem, władcą i do-
brodziejem. Wszyscy bowiem, ludzie rozsądni i umiarkowani  wszyscy, dla
których drogi jest spokój i porządek, rozumieją, jaką wdzięczność winniśmy
Rzymowi nie tylko za to, że w swoim czasie uwolnił nas spod przewagi mace-
dońskiej, ale także i za to, że zagarnąwszy pod swe skrzydła całą Helladę,
pozbawił nas w ciągu lat następnych zbytecznej niepodległości i położył ko-
niec naszym wewnętrznym niesnaskom. Jeżeli bowiem zdarzyły się przy tym
pewne nieprzyjemne wypadki Związkowi Etolskiemu, Achajskiemu, tudzież
dawnemu Koryntowi, jeśli pózniej i nas, Ateńczyków, pokarał Sulla za cza-
sów Mitrydata, to przyczyną tego była nasza lekkomyślność, nie zaś rzymska
surowość. Ale wspomnienia Mumiusza i Sulli pokryły się już pyłem lat ubie-
głych, natomiast świeżą jest pamięć nieograniczonego miłosierdzia boskiego
Cezara i twego, o prześwietny Dionizjosie, którego sam pobyt między nami
nową okrywa sławą nasz sławny i starożytny gród ateński. Mogliście nam
odjąć wszystko i mielibyście zupełną słuszność tak czyniąc, a jednak w łasce
swej zostawiliście nam tyle wolności, ile właśnie dla naszego szczęścia i spo-
koju potrzeba. Są wprawdzie między nami żywioły wywrotowe, są, niestety,
ludzie, którzy, nie mogąc zapomnieć o czasach Milcjadesa i Temistoklesa,
marzą o zupełnej niepodległości i całkowitej wolności  są demagodzy, którzy
nie rozumieją, że przyszłość nasza da się utwierdzić jedynie pod hasłem:
 Państwowość rzymska przy samorządzie miejscowym  ale my, panie, któ-
rzy w tej chwili podnosimy w górę ramiona, a schylamy przed tobą, jak przed
Zewsem, nasze głowy, nie podzielamy tych zbrodniczych zasad i potępiamy
je zarówno usty, jak sercem. Oceń, boski, naszą wierność i przebacz, jakeś
przebaczył, że znalazło się kilku szaleńców, którzy poważyli się za czasów
pobytu w naszym mieście Brutusa i Kasjusza wznieść im posągi obok sta-
rych posągów Arystogitona i Harmodiosa. Ani wszyscy za niektórych, ani
dobrzy za złych, ani roztropni za głupich odpowiadać nie powinni. Toteż gdyś
40
niedawno kazał osmagać twym liktorom warchołów, którzy ośmielili się za-
śpiewać na Ceramiku wstrętną i niedorzeczną pieśń:  Jeszcze Grecja nie zgi-
nęła, póki my żyjemy  poznaliśmy w tym twą mądrość, która umie winnych
od niewinnych odróżnić, i twoje miłosierdzie, które ci nie pozwoliło za wy-
bryk garstki motłochu obłożyć kontrybucją poważnych i prawomyślnych
obywateli. Lecz właśnie z tego powodu miłość i wdzięczność wezbrały tak
bezgranicznie w naszych sercach, że przez kilka dni i nocy namyślaliśmy się,
jak by ci ją wyrazić  i oto wznieśliśmy dwa wielkie twe spiżowe posągi, z
których jeden stanął na rynku, drugi na Akropolu. Będziem je wieńczyć, o
boski, codziennie, a tymczasem lud nasz zbiera się już przed nimi tłumnie i
od rana do wieczora, panie, czci cię okrzykiem:  Evoe saboi Dionisos!
 Evoe saboi Dionisos!  powtórzyli członkowie areopagu, prytanowie, sofi-
ści, artyści, kupcy i właściciele nieruchomości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta