do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lodów z kartonika. Georgia powinna wziąć jej stronę, a nie
bronić Tony'ego. - Zresztą on dobrze wie, dlaczego
wyjechałam - burknęła.
- Niekoniecznie - zaprotestowała Georgia. - A poza tym
może nieco przeceniłaś jego uczucia?
- Och, Georgio! Przecież nie można całować kobiet w taki
sposób, a potem liczyć, że one przejdą nad tym do porządku
dziennego.
- A w jakiż to sposób całuje Tony Domenico? -
podchwyciła skwapliwie Georgia.
- Och... Po raz pierwszy pocałował mnie w świetle
księżyca, oświadczając, że odtąd, patrząc na księżyc, zawsze
już będzie myślał o mnie.
- Tony tak powiedział? Nasz Tony?!
- Mój Tony.
- Nie będzie wcale twoim Tonym, jeśli natychmiast nie
wrócisz do Roperville i nie zaczniesz o niego walczyć.
Gdy Georgia to mówiła, jedno z blizniąt kopnęło ją tak
mocno, że omal nie przewróciło kartonika z lodami, który
postawiła na swoim brzuchu. Alicja złapała kubek w ostatniej
chwili.
- Masz jeszcze zamiar je jeść? - spytała.
- Już nie mogę. Mam w brzuchu za mało miejsca. -
Georgia przekręciła się na bok. - Jeśli zaraz wyjedziesz, o
pierwszej dotrzesz do wschodniego Teksasu.
- Nie mam na to czasu - odparła Alicja z ustami pełnymi
lodów. Ta druga porcja nie smakowała już tak dobrze jak
pierwsza. - Zaczynam końcowy montaż walentynkowego
 Hartson i Flowers".
- Po prostu unikasz Tony'ego.
- I nadal będę go unikać. Zresztą on sam wspomniał o
sprzedaniu naszego programu wielkim sieciom telewizyjnym.
- Pochyliła głowę. - I mam nadzieję, że dotrzyma słowa.
Wtedy już nigdy nie będę musiała go oglądać!
- Azy kapią ci do lodów. - Georgia podała przyjaciółce
chusteczkę.
W tym momencie zadzwięczał telefon. Georgia podniosła
słuchawkę. Z wyrazu jej twarzy Alicja wywnioskowała, że
dzwoni Tony.
W czwartek było szaro i mokro. Pogoda dokładnie
oddawała nastrój Tony'ego.
Miał wrażenie, że Alicja zapadła się pod ziemię. Dzwonił
już do wszystkich, w tym dwa razy do Georgii, która jednak
twierdziła, że nie ma pojęcia, gdzie znajduje się Alicja. Nie
wiedział, czy ma jej wierzyć, czy nie. Chciał nawet
poinformować Georgię o swoim planie, ale powstrzymał się w
ostatniej chwili.
Musiał już wyjść na stadion. Wpatrując się w telefon, po
raz ostatni uległ impulsowi i raz jeszcze zatelefonował do
Georgii.
- Posłuchaj, Georgio - zaczął - nie zamierzam znów cię
pytać, czy rozmawiałaś z Alicją. Ale jeśli tak, po prostu
powiedz jej, że jest mi potrzebna.
- Do nagrania reportażu z konkursu?
- Tak... - Głos miał szorstki. Nastała cisza.
- Jesteś zmęczony?
- Nie spałem przez całą noc.
- Nie spałeś przez całą noc? - powtórzyła Georgia.
- I chciałbym, żeby szanowna pani redaktor wzięła na
siebie część obowiązków! - rzucił ostro, ale zaraz się
zreflektował. - Przepraszam.
- Rozumiem. Liczyłeś na Alicję, a ona cię zawiodła.
- Trochę materiału nakręciła - przyznał uczciwie.
- To do niej niepodobne, by wycofała się przed
ukończeniem pracy. Bardzo nieprofesjonalne.
- Rozumiem, że najważniejszy jest dla niej program
walentynkowy. - Przymknął oczy i ciągnął cichym głosem: -
Właściwie chciałem się tylko upewnić, czy u niej wszystko w
porządku...
- Na pewno tak - pocieszyła go Georgia. - Gdy tylko
skontaktuje się ze mną, przekażę jej tę wiadomość.
- Dziękuję ci, Georgio. - Odłożył słuchawkę i dłuższą
chwilę wpatrywał się w aparat.
Telefon zadzwonił. To musiała być Alicja! Szybko
podniósł słuchawkę.
- Pan Domenico?
- Tak, słucham - powiedział, nie kryjąc zawodu.
- Dzwonię z Kwik Print. Czy sam pan odbierze
zamówione bileciki, czy mamy je dostarczyć na stadion?
Różowe bileciki, za pomocą których chciał się oświadczyć
Alicji... Nie były mu już potrzebne. Przez chwilę zastanawiał
się, czy nie odwołać przedstawienia. Ale ludzie zadali już
sobie tyle trudu... Lepiej doprowadzić przedsięwzięcie do
końca i pózniej powiedzieć im, że coś nie wyszło.
- Proszę dostarczyć je na stadion - zdecydował. -
Dziękuję. Dziś po południu zamierzał oświadczyć się Alicji.
Cóż, ona
już tego nie zobaczy, ale może zainspiruje to jakiegoś
innego mężczyznę, który do tej pory nie miał odwagi wyznać
miłości swojej dziewczynie.
- Nieprofesjonalne! - obruszyła się Alicja.
- Nazywam rzeczy po imieniu - odparta Georgia.
- Ja nigdy nie działam nieprofesjonalnie. - Alicja wstała i
wyrzuciła do kosza na śmieci kubeczki po lodach. - Jestem
znana z tego, że stawiam pracę na pierwszym miejscu. Spytaj
kogokolwiek z branży, a wszyscy to potwierdzą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta