[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Padlina porozwieszana na winorośli kościelnego z każdym dniem jest coraz bardziej
zepsuta i obrzydliwa. Wariatka z Martina pokazuje piersi zdechłej lisicy gryząc przy tym
orzechy.
- Precz stąd, przeklęta wariatko, w tobie jednej więcej jest grzechu niż w Sodomie i
Gomorze! Zakryj swe nędzne ciało i módl się do Pana Boga naszego Jezusa Chrystusa, bo
wszyscy zostaniemy skazani za twoje sprośności!
Pewnego dnia kościelny trafił kamieniem wariatkę z Martina między piersi, aż jej się krew
puściła ustami; kościelny pokładał się ze śmiechu.
- O Jezu, ale ją trafiłem! O mało co nie strzaskałem jej płuc!
Catuxa Bainte, wariatka z Martina, pluskając się w sadzawce przy młynie Aucja Mauro
wygląda jak zagubiona kózka-sierotka albo jak aniołek bez śladu grzechu pierworodnego.
- Zimna woda?
- Nie, proszę pana, nie bardzo.
Kiedy widać zbliżającą się chmarę much, wiadomo, że w środku znajduje się ksiądz z San
Miguel de Bucinos, który ma chyba ciało słodkie jak ulepek.
- Dolores.
- Słucham, don Merexildo.
- To wino skwaśniało, tyje wypij.
- Dobrze, proszę księdza.
Dolores popija bez większego ociągania, jej prawie wszystko smakuje. Dolores, której brak
jednej ręki, traci równowagę, jak sobie dogodzi.
Są dni, kiedy wszystko jest pokoślawione, widać, że ludzi zawsze bardziej przegina na
jeden bok.
Don Merexildo zyskał wielką sławę tym, że te rzeczy ma niesłychanej grubości i kamiennej
twardości; gdyby nie był księdzem, mógłby zarabiać na życie pokazując swoje cudeńka na
odpustach.
- Panie i panowie, zobaczycie tu najprawdziwszy organ Antychrysta, najbardziej
nieprawdopodobnego kindybała, za przeproszeniem państwa, na całym Półwyspie
Iberyjskim. Nie pchajcie się, każdy zdąży zobaczyć, bo obiekt nie traci na wartości z
upływem czasu.
Ale oczywiście są pewne rzeczy, których kapłanom nie wypada robić przez szacunek dla
bliznich.
- Dolores.
- Słucham, don Merexildo.
- Te jabłka są zgniłe, sama je zjedz.
- Tak, proszę księdza.
- A jak jeszcze raz zerwiesz mi zgniłe jabłka, to ci je wsadzę w tyłek.
- Tak, proszę księdza.
Rumuński król Karol odwiedza Belgrad, towarzyszy mu następca tronu książę Michał.
Luisino Bocelo, wykastrowany służący, własność don Benigna, i Dolores, bezręka służąca z
plebanii księdza z San Miguel, te dwie istoty zdawały się być naznaczone palcem
wściekłości, która wymusza posłuch kopniakami, palcem haczykowatym, zrogowaciałym i
wskazującym na chybił trafił.
- A czy kopniaki muszą trafiać prosto w żołądek?
- Nie, gdzie popadnie, to wszystko jedno.
Muszę sobie zapisać, żeby poprosić moich kuzynów z La Coruna o więcej cygar, chcę je
podarować Marcosowi Albite z wdzięczności za drewnianego świętego Kamila, bardzo
możliwe, że będzie to prawdziwe dzieło sztuki. W czasach spędu w Xures Marcos Albite i ja
byliśmy po imieniu, pózniej przyszła wojna i wiele rzeczy się wydarzyło i wiele zagubiło, i
teraz mówimy sobie raz na ty, raz na pan, jak podleci, przed ludzmi przeważnie jesteśmy na
pan, ja częściej mówię po imieniu do niego niż on do mnie. Muszę pamiętać, żeby poprosić o
więcej cygar moich kuzynów z La Coruna, Marcos Albite to dobry chłopak i w tej skrzynce
musi się nudzić jak mops.
- Gwiazdka jest już prawie niewidoczna, muszę ją na nowo pomalować; zielona farba
wygląda bardzo dobrze, wszyscy to mówią, ale schodzi tak samo jak inne i trzeba ją
odświeżać.
Gramolą to coś więcej niż patefon, jest bardziej luksusowa, a także bardziej nowoczesna,
gramolą nie ma tuby, głos wychodzi z niej przez dwie szpary umieszczone po bokach.
Rosicler ma krewnych Argentyńczyków, którzy na gramolę mówią vitrola, fonograf to
urządzenie jeszcze bardziej przestarzałe niż patefon. Raimundo z Casandulfów podarował
naszej kuzynce gramolę marki odeon, model cadet. Do muzyki, która przenika duszę, np.
Zwiatło księżyca, Dla Elizy, polonez Chopina, najlepiej pasuje pianino, natomiast do muzyki,
której słucha się przy migdaleniu i nie bardzo wiedząc, co się dzieje, lepsza jest gramolą, ma
więcej tajemniczości i więcej trucizny. Pożegnalny walc, czyli muzyka mniej więcej
pośrednia, nadaje się i do pianina, i do gramoli. Pianino jest malutkie, wykonane z drewna
gwajakowego, z klawiaturą z kości słoniowej, panienka Ramona odziedziczyła je po swojej
matce, która bardzo lubiła grać i robiła to nawet w niezłym stylu. Pewnego wieczoru ubiegłej
zimy, kiedy już obie były zmęczone wspólnym tańcem, panienka Ramona powiedziała do
Rosicler:
- Nie brandzluj mi małpy, to sprawia przyjemność, ale sprowadza nieszczęście, zresztą to
suchotnik.
- Biedny Jeremiasz!
Pianino panienki Raniony jest marki Cramer, Beale and Co. i ma dwa srebrne świeczniki
dla ozdoby; kiedyś ludzie żyli lepiej niż teraz.
- Tak, ale też i wcześniej umierali.
- Nie jestem taki pewien.
Robin Lebozan miał zwyczaj przynosić Rosicler czekoladki.
- Masz, jedz, żebyś miała twardy biust, jak czuję twardy biust, to i mnie zaraz twardnieje.
- Cicho, świntuchu!
Robin Lebozan pożycza panience Ramonie tomiki poezji. Rosalia, kiedy pisała Na brzegu
rzeki Sar, mieszkała już w La Matanza, naprzeciwko stacji The West i bliżej drugiej rzeki,
Ulli. Na brzegu rzeki Sar pisane jest po kastylijsku, a Nowe stronice po galicyjsku, oba zbiory
są piękne i natchnione. Na brzegu rzeki Sar Rosalia opublikowała tuż przed śmiercią, nie żyła
długo, nawet nie doczekała pięćdziesiątki. Robin Lebozan przypuszcza, że Rosalia nie
przyszła na świat w Santiago, jak mówią książki, ale w Padrón, skąd ją zaraz po urodzeniu
wywieziono, żeby złagodzić ból jej matki zhańbionej przez prezbitera; gdyby wiedziano, że ta
dziewczynka z czasem stanie się największą poetką w kraju, pewnie nie robiono by tego w
takim pośpiechu i w sposób tak mało uważny; o mało co jej nie uśmiercili.
- Co za tępaki!
- Tak, tylko zważ, że to były inne czasy.
Robin Lebozan sądzi, że Rozalia miała romans z Becquerem, ale tego nie może udowodnić.
Becquer był w tym samym wieku co Rosalia, no, tak mniej więcej, ale umarł jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]