[ Pobierz całość w formacie PDF ]
78 CARLA CASSIDY
- Och, Chance. Dziękuję.
- Dochodzi czwarta. Powiedzmy, że skończymy dzi
siaj wcześniej, o piątej - powiedział, patrząc na zegarek.
- To by znaczyło, że będziemy mogli wyjechać o szóstej.
- Będę gotowa! - Pocałowała go szybko w policzek
i wbiegła po schodach na werandę. Po chwili zniknęła
w domu, Chance natomiast wrócił do swoich ludzi.
- Szczęściarz z ciebie - mruknął Charlie. - Masz
piękną i gospodarną żonę. W okolicy nie znajdziesz lep
szych ludzi od Ramirezów.
Chance skinął głową i wszyscy zabrali się do roboty.
Jednak słowa Charliego wciąż rozbrzmiewały mu
w uszach. Czy naprawdę ma szczęście? Pospiesznie za
brał się do wbijania gwozdzi w ogrodzenie, ale nawet
hałas nie zdołał zagłuszyć tego pytania.
Tak, miał trochę szczęścia. Bez najmniejszego wysiłku
zdobył żonę, która mu sprzątała i gotowała, a także stano
wiła prawdziwy klejnot ich sypialni. A w dodatku nie mu
siał udawać przed nią uczucia i zapewniać, że będzie ją
zawsze kochał. Był pewny, że Lana w odpowiednim mo
mencie sama dostrzeże tabliczkę z napisem WYJZCIE.
Jednak na razie chciał utrzymać ten związek. Czuł
się w nim dobrze. Lana w niczym mu nie przeszkadzała.
Nie była zaborcza, czego się bardzo bał. Ale wciąż po
wracało do niego pytanie: jak długo?". Nie miał pojęcia,
ile to potrwa.
Czy jest szczęściarzem? Chance skurczył się i nagle
poczuł, że zrobiło mu się potwornie głupio.
Miałabyś dziś ochotę na kolację w mieście?"
Lana wciąż przypominała sobie słowa Chance'a. To
prawda, że mogły się wydawać dosyć suche, lecz w isto-
POWRÓT DO PROSPERINO
79
cie skrywały całe morze znaczeń. Mąż" nigdy dotąd nie
proponował jej wspólnego wyjazdu. W ogóle nie poka
zywał się z nią publicznie. To tłumaczyło nerwowość,
z jaką szykowała garderobę na dzisiejszy wieczór.
Jednocześnie starała się pamiętać, że nie powinna przy
wiązywać do tego wielkiej wagi. Ich małżeństwo wydawało
jej się teraz bardziej rzeczywiste, ale przecież wiedziała, że
Chance nie traktuje go w ten sposób. Dla niego w dalszym
ciągu było ono rodzajem interesu, który tylko starał się sobie
jakoś umilać. Lana wiedziała, że lubi się z nią kochać, ale
nie znaczyło to wcale, że ją kocha. To prawda, że nie miała
doświadczeń erotycznych, ale jej przyjaciółki często mówi
ły, że mężczyzni potrafią oddzielić seks od miłości. Teraz
sama ma okazję się o tym przekonać.
Kiedy była już gotowa, usiadła raz jeszcze przed lu
strem. Czy jej makijaż nie wygląda zbyt wyzywająco?
W ogóle rzadko się malowała, ale właśnie dzisiaj chciała
wyglądać ładniej.
- Ale nie aż tak - westchnęła.
Wyjęła chusteczkę z pudełka i zaczęła szybko wycie
rać róż z policzków. Spojrzała jeszcze raz krytycznie do
lustra, ale na zmycie tuszu nie miała już czasu. Mogła
tylko poprawić swą najlepszą sukienkę. Była ona czer
wona i opinała ciasno górę ciała, a następnie opadała
luzno z bioder. Kończyła się przed kolanami, tak że je
szcze mogła pokazać swoje zgrabne nogi.
Lana podkręciła też końce swych gęstych włosów i uz
nała, że był to udany eksperyment. Kupiła lokówkę już daw
no, ale jakoś nie miała okazji dotąd jej użyć. Teraz wyglą
dała bardziej tajemniczo i dystyngowanie. Na koniec spry
skała się jeszcze perfumami i wyszła na korytarz.
Przez drzwi usłyszała podśpiewywanie Chance'a
80 CARLA CASSIDY
w Å‚azience. Zapewne siÄ™ przebiera. To zabawne, kochali
się przecież każdej nocy, i to przy świetle świecy, więc
mogli obejrzeć swoje ciała. Jednak by się przebrać, cho
dzili do łazienki. Lana nie zmieniała przy nim nawet bluz
ki, nie chcąc, by zobaczył jej biustonosz.
Zeszła do salonu i usiadła na kanapie. Pragnęła się
trochę uspokoić przed wyjazdem. To przecież śmieszne,
że tak się denerwuje z powodu zwykłej wizyty w restau
racji. Po prostu zjedzą posiłek, być może spotkają kogoś*
znajomego i będą udawać, że są szczęśliwym małżeń
stwem. A potem wrócą do domu i do dawnego życia...
Potarła swój brzuch. Nie po raz pierwszy zaczęła się
zastanawiać, czy TO już się stało. Czy może udało jej
się zajść w ciążę? Serce jej zabiło na myśl, że może nosić
w sobie nowe życie. Jednocześnie miała nadzieję, że nie
nastąpi to zbyt szybko. Wiedziała, że oznaczałoby to ko
niec ich układu. Mogłaby nawet przeprowadzić się do
innego pokoju albo w ogóle wyjechać z rancza. Myślała
nawet o kupnie testów ciążowych, ale uznała, że na razie
ich nie potrzebuje. I tak dowie siÄ™ o wszystkim w od
powiednim czasie.
- Ojej!
Kiedy uniosła głowę, dostrzegła Chance'a, który in
tensywnie się w nią wpatrywał. Sam włożył szare, luzne
spodnie i prążkowaną koszulę bez krawata. Lana prze
straszyła się, że za bardzo się wystroiła. Być może cho
dziło mu tylko o posiłek w jakimś barze, a nie eleganc
kim lokalu. Zaprosił ją wprawdzie na kolację, ale nie
powiedział przecież, gdzie pojadą. Wstała i obciągnęła
sukienkÄ™.
- Jeśli chcesz, mogę się przebrać - zadeklarowała.
- Nie, nie - zaprotestował. - Tak jest doskonale.
POWRÓT DO PROSPERINO
81
Zbliżył się i przyjrzał się jej uważnie. Lana poczuła,
że nogi zrobiły się pod nią miękkie.
- Wyglądasz... naprawdę pięknie - dodał ze szcze
rym podziwem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]