do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie minęło, że naprawdę go kocha.
Tamtego dnia w restauracji zrozumiała to ostatecznie i mało
brakowało, a ujawniłaby swoje uczucia. Dlatego niemal wybiegła z
sali w panice, przyrzekając sobie nie widywać się z nim aż do dnia
rozprawy.
Alex nie mógł - a może nie chciał - wyjawić jej, ile czasu
upłynie do chwili orzeczenia rozwodu, więc to sprowokowało ją do
szukania odpowiedzi gdzie indziej. W końcu zasięgnęła opinii innego
prawnika - męża koleżanki z pracy - i ku swemu przerażeniu
dowiedziała się, że zazwyczaj na otrzymanie rozwodu czeka się około
dwóch lat, a nawet dłużej, w zależności od stopnia skomplikowania
sprawy.
Dwa lata? Nie potrafiła tego pojąć. A przecież po właściwej
rozprawie w sądzie, do której brakowało zaledwie dwóch tygodni, nie
będzie miała żadnego pretekstu, żeby próbować skontaktować się z
Alexem.
Co będzie, jeśli okaże się, że instynkt zle jej podpowiedział?
Może tylko wydawało jej się, że gdy wchodziła, w jego oczach
pojawiało się coś szczególnego? %7łe zainteresowanie, jakie jej
okazywał, jest udziałem wszystkich jego klientów? Czy tak samo
pocieszał inne kobiety? Czy martwił się o nie? Sprawiał, że żyły
nadzieją?
211
RS
- Tess? Gdzie jesteś?
- Tutaj - odparła cicho.
- Postawiłem ci pytanie.
- Przepraszam. Nie dosłyszałam.
- Często ci się to zdarza?
- Nie rozumiem?
- To prawda - wtrącił inny uczestnik spotkania. - Zawsze jesteś
gdzieś daleko, jakbyś w ogóle nie tolerowała naszej obecności.
- To zachowanie typowe dla ludzi bogatych - zauważyła
siedząca w rogu kobieta.
- Bogatych? - powtórzyła Tess z niedowierzaniem.
- Wszyscy wiemy, że twój ojciec jest lekarzem.
- Jasne, tacy siedzą na forsie.
Tess nie miała pojęcia, co ci wszyscy ludzie tutaj robią. Nikt jej
nie wytłumaczył, czy są to pacjenci pana Ortona, czy też podobnie jak
w jej przypadku - skierował ich tutaj sąd. Za to stało się dla niej jasne,
że wszyscy uważają ją za osobę nie wartą wiele i niezdolną do
właściwego sprawowania roli matki.
Boże, jak długo jeszcze?
- Chcielibyśmy usłyszeć, jak przebiegały odwiedziny twojego
syna u ojca - odezwał się Or-ton, opierając się na rozklekotanym,
składanym krześle.
- Czy twój dzidziuś znów płakał do słuchawki, że chce wrócić
do domu? - To pytanie padło z ust kobiety o czarnych, kręconych
włosach. Zadawanie bólu zdawało się jej sprawiać wielką
przyjemność.
212
RS
- Czekamy na odpowiedz.
Jeśli odmówi, Lew Orton przedstawi to w raporcie. Gdyby
skłamała, Grant na pewno podważy jej słowa. Jeśli zaś powie prawdę,
oni znów zaczną się nad nią znęcać. Zebrała wszystkie siły.
- Tak. Zadzwonił do mnie - odrzekła.
- Dlaczego? Co takiego mu powiedziałaś, że telefonuje do ciebie
za każdym razem, kiedy ojciec go zabiera do siebie? Scotty jest
również jego synem. Ojciec ma pełne prawo, żeby być ze swoim
dzieckiem.
- Oczywiście, że ma - zgodziła się Tess.
- Czego mały chciał tym razem?
- Chciał tylko porozmawiać.
- Do diabła. Jest z tobą przez dziewięćdziesiąt dziewięć procent
czasu. Ale z ciebie samolubna dziwka. Gdybyś była moją żoną, to
nauczyłbym cię paru rzeczy.
- Licz się ze słowami, Dave - ostrzegł Orton, ale Tess mogłaby
przysiąc, że ten wybuch sprawił mu przyjemność.
Bała się, że dłużej już nie wytrzyma, reszta tymczasem parsknęła
śmiechem.
- Właśnie dlatego znalazłeś się tutaj, Dave.
- Znowu jej się naprzykrzałeś po wyjściu z więzienia?
- Zaraz. zaraz, jeszcze nie skończyliśmy z Tessą - upomniał ich
Orton. - O której godzinie twój mąż odwiózł Scotty'ego do domu?
- W ogóle go nie odwiózł - odparła, siedząc z pochyloną głową. -
Ponownie zatrzymał go na noc.
213
RS
- Och! - Wszyscy zaczęli naigrawać się z niej, udając
współczucie.
- Lew, on złamał umowę dotyczącą odwiedzin - dodał inny
mężczyzna. - Boże, co za nieszczęście. I co teraz ma zrobić biedna
mamusia?
- Jak na to zareagowałaś? - Lew Orton patrzył na nią ostro.
- Kiedy było już około jedenastej wieczorem, zadzwoniłam do
niego, żeby dowiedzieć się, czy coś się stało.
- Dlatego, że był dłużej ze swoim własnym dzieckiem? -
zaatakował ją kolejny członek grupy.
- Myślisz, że coś strasznego mu się stanie, jeśli ojciec chce mieć
go dla siebie trochę dłużej?
Zagryzła wargi, żeby nie wybuchnąć.
- Nie, nie boję się. Grant jest dobrym ojcem, ale Scotty dopiero
przyzwyczaja się do tych odwiedzin i poza tym miał być w domu w
niedzielę wieczorem. Byłam niespokojna, dopóki z nim nie
porozmawiałam.
- Gdybyś była moją żoną...
- Zamknij się, Dave. Nie mówimy teraz o tobie. Rozmawiamy o
tej Pani Snobce, co tutaj siedzi. Takie kobiety wychowują chłopców
na maminsynków. Jeśli on zostanie z tobą, to wyrośnie na pedała.
- Jak pan śmie! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta