[ Pobierz całość w formacie PDF ]
góry, a na jej twarzy widać było szczery zachwyt. - Ale będzie zabawa.
- No więc ubzdurał sobie, że skoro parę razy dałam mu się zaprosić na kolację, a także
pozwoliłam, żeby wsadził mi język do ust - co wcale nie było takie podniecające - to
powinnam być szczęśliwa i dumna i rozebrać się do naga, żeby ze mną podokazywał. Seks
jest świetną rozrywką - ciągnęła Darcy, oblizując pobrudzone czekoladą palce - ale lepiej
spędzić czas na malowaniu paznokci bądz na oglądaniu telewizji.
- Mężczyzni są przy tobie tak otumanieni - powiedziała Brenna - że nie wiedzą, co
zrobić z rękami. Potrzebujesz cyników i egoistów, takich jak ty sama.
Jude zakrztusiła się winem, przekonana, że zaraz rozpęta się burza, ale Darcy
uśmiechnęła się tylko przebiegle.
- A kiedy go znajdę - zakładając, że będzie bogaty jak król Midas - owinę go sobie
ciasno dookoła tego palca. - Podniosła do góry wskazujący palec. - I pozwolę, żeby mnie
traktował jak królową.
Brenna parsknęła śmiechem, zgarniając kolejną porcję chipsów.
- A kiedy już to zrobi, będziesz nim śmiertelnie znudzona. Darcy to perwersyjna istota
- zwróciła się do Jude. - I właśnie to w niej ubóstwiamy. Ja jestem prostą kobietą i walę, co
myślę. Szukam mężczyzny, który spojrzy mi prosto w oczy, przekona się, jaka jestem. A
potem padnie na kolana i obieca mi wszystko.
- Oni nigdy nie patrzą nam w oczy - powiedziała wzburzona Jude, zaskoczona swymi
słowy.
- Naprawdę? - zainteresowała się Brenna, unosząc brwi i nalewając do pełna kieliszek
Jude.
- Kobieta jest dla nich odbiciem tego, co znają z własnego życia. Kurwą lub aniołem,
matką lub dzieckiem. W zależności od tego, w jakim punkcie się zatrzymali, czują się
zmuszeni do opieki albo do zdobywania. Albo wiążą się z nami z wyrachowania -
powiedziała półgłosem. - A potem pozbywają się nas bez żalu.
- I kto mówi, że to ja jestem cyniczna! - zawołała Darcy, uśmiechając się wymownie
do Brenny. - Czyżby pozbyto się ciebie, Jude?
Jude czuła przyjemne pulsowanie krwi, rozkoszne wirowanie głowy. W całym swoim
życiu nie spędziła ani jednego szalonego babskiego wieczora.
Sięgnęła po chipsa.
- Przed trzema laty wyszłam za mąż.
- Za mąż? - Brenna i Darcy przysunęły się bliżej.
- Siedem miesięcy pózniej mój mąż przyszedł do domu i ze spokojem oznajmił, iż jest
mu bardzo przykro, ale zakochał się w kimś innym. Stwierdził, że dla dobra wszystkich
zainteresowanych stron wyprowadzi się jeszcze tego samego wieczora i żebyśmy, nie
zwlekając, wnieśli sprawę o rozwód.
- Co za podłość. - W przypływie współczucia Brenna nalała wszystkim wina. -
Skurwiel.
- Niezupełnie. Powiedział szczerą prawdę.
- Pieprzona szczerość. Mam nadzieję, że dałaś mu wycisk. - W oczach Darcy
zapłonęły złe iskierki. - Zaledwie pół roku małżeństwa, a ten już jest zakochany w kimś
innym? No i jak to rozegrałaś?
- Rozegrałam? - Jude ściągnęła brwi. - Nazajutrz wystąpiłam o rozwód.
- Ale za to zabrałaś mu wszystko, co miał.
- Nie, oczywiście, że nie. - Popatrzyła ze zdumieniem na Darcy. - Każdy zabrał to, co
do niego należało. Wszystko odbyło się w cywilizowany sposób.
Ponieważ wyglądało na to, że Darcy z wrażenia odebrało mowę, pałeczkę przejęła
Brenna.
- Gdyby mnie kto pytał o zdanie, powiedziałabym, że cywilizowane rozwody to rzecz
najgorsza pod słońcem. Wolałabym awanturę z tłuczeniem naczyń. Gdybym na tyle kochała
mężczyznę, że przysięgłabym, iż zostanę jego połowicą do końca życia, musiałby gorzko
zapłacić, gdyby mnie porzucił.
- Nie kochałam go. A właściwie sama już nie wiem. O Boże, to straszne, przerażające.
Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.
- No cóż, powtarzam, że jest skurwielem i że powinnaś go była rzucić na pożarcie
psom, niezależnie od tego, czy go kochałaś, czy nie. - Darcy wzięła jedno z upieczonych
przez Mollie O'Toole ciasteczek. - Możesz wierzyć, że niezależnie od tego, z kim bym była,
ostatnie słowo należałoby do mnie. A gdyby próbował mi się wymknąć, płaciłby za to do
końca swojego życia.
- Mężczyzni nie porzucają takich kobiet jak ty - wtrąciła Jude. - Jesteś kobietą, dla
której porzucają takie jak ja. Nie miałam na myśli nic złego...
- Nie przejmuj się. Można to nawet potraktować jako komplement. - Darcy poklepała
Jude po ramieniu. - Myślę też, że wypiłaś dość wina, żeby mi pozwolić pobawić się swoimi
ciuchami. Przenieśmy się więc teraz na górę.
Jude nie wiedziała, co począć z tym fantem. Może dlatego, że nigdy nie miała sióstr,
które by przeczesywały jej szafę. %7ładna z jej przyjaciółek nie okazywała szczególnego
zainteresowania jej garderobą, poza zwykłymi uwagami na temat nowego żakietu czy
kostiumu. Nigdy też nie uważała się za znawczynię mody poza tym, że lubiła klasyczną
elegancję.
Jednak stłumione dzwięki dochodzące z szafy świadczyły o tym, że dla Darcy
garderoba Jude była jak skarby Aladyna.
- Och, popatrz no tylko na ten sweter! Czysty kaszmir. - Darcy porwała ciemnozielony
sweter z golfem i z wielką rozkoszą pocierała nim policzek.
- Idealny do noszenia na cebulkę - zaczęła Jude i chwilę potem ze zdumieniem
stwierdziła, że Darcy zdejmuje swój sweter.
- Równie dobrze można sobie na to popatrzeć w wygodniejszej pozycji -
skomentowała Brenna, kładąc się na łóżku i popijając wino. - To trochę potrwa.
- Mięciutki jak pupka niemowlęcia. - Stając przed lustrem, Darcy nie przestawała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]