do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i chowając twarz w jej włosach.
Gdy spróbowaÅ‚a siÄ™ uwolnić, instynktownie przytrzy­
mał ją mocniej.
- Patrick! - Z desperacją dała mu kuksańca.
Ocknął się, przez chwilę próbował sobie uprzytomnić,
gdzie jest i co się dzieje, a gdy sobie przypomniał, odsunął
się tak gwałtownie, jakby zbudził się ze żmiją w objęciach.
- Przepraszam - wymamrotał, kładąc się jak najdalej. -
Pewnie myślałem.
Nie chciała wiedzieć, o kim myślał.
- Nic się nie stało - ucięła. - Zpij.
Już widział, jak uda mu się zasnąć po tym, jak przez
chwilę wdychał zapach jej skóry, jak czuł dotyk jej ciała
i pieszczotę włosów na twarzy. Spędził resztę nocy, leżąc
na samym brzegu materaca sztywno niczym kÅ‚oda i sta­
rając się nie myśleć o tym, jak to było obudzić się z Lou
w ramionach.
Jessica Hart
112
Przez resztÄ™ podróży nie musieli już spać razem i Pa­
trick powtarzał sobie, że to dobrze, bo gdyby cokolwiek się
wydarzyÅ‚o, sprawy by siÄ™ skomplikowaÅ‚y i musiaÅ‚by pożeg­
nać się ze swoim swobodnym życiem kawalera. Chciał jak
najszybciej wrócić do Londynu, do domu i do pracy, by
zapomnieć o ciepłym ciele Lou, o jej skórze, która jaśniała
w ciemności sypialni, o zarysie jej nagiego ramienia.
Oboje odetchnÄ™li, gdy podróż dobiegÅ‚a koÅ„ca i mo­
gli zająć się swoimi sprawami. Dzieci wróciły od Lawrie-
go, więc dom był pełen życia, gdyż nieustannie spraszały
przyjaciół i razem z nimi chlapaÅ‚y siÄ™ caÅ‚ymi dniami w ba­
senie. WidzÄ…c, że Lou panuje nad sytuacjÄ… i zawsze dosko­
nale wie, kto znajduje siÄ™ na terenie posesji, Patrick nie za­
braniał nikomu przychodzić, zresztą zadziwiająco szybko
przywykł do ciągłego harmidru i rozgardiaszu. To był taki
cichy dom, myślał czasami. I taki nudny... Nic dziwnego,
że tak rzadko w nim przesiadywał, że szukał towarzystwa
gdzie indziej.
Zaczął wracać z pracy wcześniej niż przez te wszystkie
lata. Prawie zawsze zastawał Lou w ogrodzie, klęczącą na
ziemi, coś wyrywającą, przycinającą, sadzącą. Podobało
mu siÄ™, jak na jego widok przysiadaÅ‚a na piÄ™tach, uÅ›mie­
chała się i odgarniała włosy z czoła, czasem zostawiając na
nim ciemnÄ… smugÄ™. Wieczorami zazwyczaj siadywali na
tarasie i rozmawiali przy lampce wina, potem jedli kolacjÄ™
z Tomem i Grace i ich przyjaciółmi, których imion Patrick
nigdy nie mógł spamiętać.
Poza zajmowaniem się ogrodem i gotowaniem dla całej
gromady nastolatków Lou nie miała wiele do roboty.
- I jak było w pracy? - spytała Patricka któregoś dnia
prawie z żalem.
Podwójne oświadczyny
113
- W porządku - rzekł bez większego przekonania. - Jo
jest bardzo kompetentna, ale to nie to, co ty. - Popatrzył
na stojÄ…cÄ… na drabinie Lou, która przycinaÅ‚a zbyt rozroÅ›­
niÄ™tÄ… glicynie. - Bez ciebie jest tam jakoÅ› dziwnie. Braku­
je mi ciebie.
Lou powiedziaÅ‚a sobie, że to jeszcze nie powód do wpa­
dania w euforię i dalej przycinała zdrewniałe pędy.
- Mnie też tego brakuje - przyznała się. - Przez te
wszystkie lata marzyÅ‚am, żeby wreszcie nie musieć praco­
wać, a teraz nie bardzo wiem, co ze sobą począć. Dobrze,
że twoja gospodyni znalazÅ‚a innÄ… pracÄ™ i przynajmniej mo­
gę zajmować się domem.
Patrick usiadł przy stole i nagle coś sobie uprzytomnił.
- Co tutaj tak cicho? Gdzie sÄ… dzieci?
- Nocują dziś u przyjaciół. - Lou zeszła z drabiny.
- Jesteśmy dziś więc sami?
- Na to wygląda. - Zaczęła zamiatać leżące na ścieżce
" cięte pędy.
- A może poszlibyÅ›my gdzieÅ› na kolacjÄ™? - zapropono­
wał spontanicznie.
Lou zerknęła na niego i wróciła do sprzątania.
- Naprawdę nie potrzebujesz mnie zabawiać. Czemu nie
pójdziesz z Ariel?
Przez chwilę nie wiedział, o kogo chodzi.
- Nie mówiłem ci? Wróciła na Malediwy, bo poznała
tam jakiegoś instruktora nurkowania, chce za niego wyjść
i urodzić mu dzieci. Ciekawe tylko, czy on zdoÅ‚a jej za­
pewnić taki poziom życia, do jakiego przywykła - dodał
cierpko.
- Nie przeszkadza ci to? - spytała ostrożnie.
Zdziwił się.
Jessica Hart
114
- Oczywiście, że nie. Szczerze powiedziawszy, zupełnie
o niej zapomniałem, dopiero ty mi przypomniałaś.
Lou zamiotła wszystko na jedno miejsce, a potem szuflę
przerzuciła do taczek.
- A nie spotkałeś nikogo innego, kto by ci się podobał?
- spytała jak gdyby mimochodem.
- Nie. Jeszcze nie.
- W takim razie możesz mnie zabierać na kolacje, dopóki
nie znajdziesz sobie nowej przyjaciółki - oznajmiła, udając
kompletną niefrasobliwość. - Pójdę tylko wziąć prysznic.
Patrick starał się nie myśleć o Lou pod prysznicem, gdy
kartkowaÅ‚ swój notes, szukajÄ…c numeru jakieÅ› odpowied­
niej restauracji. Och, byÅ‚o wiele modnych lokali w Londy­
nie, w których zawsze mógł liczyć na wolny stolik, lecz Lou
pewnie za nic miała miejsca, gdzie należy się pokazywać
i przyglądać się, kto jeszcze przyszedł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta