do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strony to dobrze. Aatwiej jej będzie się z nim rozstać, kiedy nadejdzie jego
czas.
- Na zawsze pozostanie w naszych wspomnieniach, które jej przekaże-
my. Poza tym, skoro tak długo jest na tym świecie, czuję, że nie opuści nas
jeszcze przez kilka najbliższych lat.
Selene bardzo chciała w to wierzyć, ale w podświadomości wyczuwa-
ła, że tu na ziemi zbliża się koniec drogi życiowej Jeba.
- Lepiej pójdę go ratować, zanim twoja córka udusi go z miłości jego
własną muchą.
- Dlaczego ona zawsze, kiedy coś psoci, jest moją córką?
- Prawo matek.
- Chloe, nie żuj muchy wuja Jeba.
- Wszystko w porządku, pani Selene. Przy niej czuję się znowu młody.
Od strony domu nadeszła Ella z dużą czerwoną torbą na ramieniu.
- Gotowi do drogi?
- Pani Ellu, jeśli nie ma pani nic przeciw temu, chciałbym zamienić na
osobności słówko z panią Selene.
- W takim razie zabiorę małą, żeby się pożegnała z tatą - oświadczyła i
zdjęła dziewczynkę z jego kolan.
- Pa, pa! - Chloe wyciągnęła rączkę i pomachała.
- Bądz szczęśliwa, dziecinko. Jesteś darem dla tego świata - odpowie-
dział Jeb.
Selene ścisnęło w gardle, kiedy zrozumiała, że Jeb żegna się na za-
wsze. Popychając wózek staruszka, ruszyła w kierunku zagajnika orzecho-
wego.
- O co chodzi? - spytała.
- Rozmawiałem dziś z panną Chloe - westchnął.
- Wiem, zaczyna już mówić.
- Chodziło mi o siostrę Adriena.
- Jak to? - zdziwiła się.
- Widziałem ją wśród aniołów, kiedy spoglądałem na jej portret, ten
wiszący obok podobizny panny Grace. Prosiła, żebym pani przekazał wia-
domość. Dziękuje pani za przywrócenie brata do życia i za to, że go pani
tak kocha. Teraz może spokojnie odejść do domu.
- Dziękuję, że mi to mówisz.
- Jestem stary. Najwyższy czas, żebym się również udał do domu.
- Domyślam się. To był długi dzień.
- Chciałem powiedzieć, że jestem gotowy spotkać się z moją rodziną w
domu niebieskim.
- Rozumiem. Będziemy bardzo za tobą tęsknić - odparła, gładząc go po
policzku z oczami pełnymi łez.
- Proszę nie płakać. - Otarł jej łzy. - Miałem dobre życie i panią czeka
podobne. Proszę się opiekować małą i kochać swojego mężczyznę. On po-
lega na pani i pani miłość utrzymuje go przy życiu.
- On również jest dla mnie oparciem.
- Oczywiście. Jego przeznaczeniem było zrozumieć panią, a pani - po-
kochać go.
Selene mocno przytuliła staruszka, po czym ruszyli w kierunku czeka-
jącego samochodu. Jeb przez ostatnie dwa lata stał się bardzo ważną osobą
w życiu Morrellów i każde rozstanie z nim było dla nich coraz trudniejsze,
bo towarzyszyła mu obawa, że już go więcej nie zobaczą.
- Niech pani nie będzie smutna. Nie wiem dokładnie, kiedy zostanę
wezwany, ale gdybym mógł liczyć na jeszcze jeden kawałek tego wspania-
łego ciasta brzoskwiniowego pani Elli, pewnie postarałbym się przeciągnąć
moje odejście, żeby mnie nie ominął kolejny niedzielny obiad. Lub nawet
kilka.
- To się da załatwić. - Uśmiechnęła się.
Adrien pomógł wsiąść Jebowi na przednie siedzenie samochodu Elli, a
Selene sprawdziła w międzyczasie, czy Chloe jest dobrze przypięta pasami
i pocałowała ją w policzek.
- Bądz grzeczna - poprosiła. - Zobaczysz mamusię i tatusia za kilka
dni.
Dziewczynka wsunęła kciuk do buzi i przymknęła oczy.
- Nic się nie martwcie. Będzie się doskonale bawiła z wnuczką mojego
brata.
- Wiem. Gdyby sprawiała kłopot, daj nam znać. I zadzwoń, gdy tylko
dojedziecie.
- Na wypadek gdybyście byli zbyt zajęci, puszczę wam sygnał: jeden
dzwonek. - Uśmiechnęła się dwuznacznie.
Selene ucałowała po raz ostatni córeczkę i Jeba, po czym zamknęła
drzwi samochodu. Machając dłonią, obserwowała auto, aż zniknęło za ho-
ryzontem.
Adrien objął żonę w tali i przytulił, posyłając jej to samo spojrzenie,
które ją oczarowało, kiedy go poznała.
- Pani Morrell, czy kochała się pani kiedyś pod starym drzewem?
- Nie, ale zdecydowanie wolałabym miękkie łóżko od twardej kory.
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem. - Uśmiechnął się.
- Wiesz, że zawsze jestem otwarta na różne propozycje.
- A co powiedziałabyś na drugie dziecko?
- Nie miałabym nic przeciwko temu, żebyśmy mieli synka, który byłby
do mnie podobny, skoro nasza córka zupełnie nie jest.
- To może od razu wejdziemy do środka i zabierzemy się do pracy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta