[ Pobierz całość w formacie PDF ]
porozmawiać, ptaszyno?
Kiedy usłyszałam zdrobnienie, którym nazywała mnie Babcią zatęskniłam za nią ze zdwojoną siłą
tak że łzy stanęły mi w oczach.
-Tęsknisz za swoim dawnym domem? zapytała łagodnie Neferet.
-Nie, właściwie nie. Może tylko za Babcią ale tyle się ostatnio działo, że dopiero teraz to
poczułam powiedziałam z poczuciem winy.
-Nie tęsknisz za ojcem ani za matką bardziej stwierdziła, niż zapytała Neferet, mimo to
uznałam, że powinnam odpowiedzieć.
-Nie. Ojca w gruncie rzeczy nie mam. Odszedł od nas, kiedy byłam mała. Mama trzy lata temu
wyszła za mąż i... no cóż...
-Mnie możesz powiedzieć. Na pewno zrozumiem, słowo powiedziała Neferet.
-Nienawidzę go! zawołałam z taką złością o jaką siebie nawet nie podejrzewałam. Od
kiedy wszedł do naszej rodziny - ostatni wyraz wypowiedziałam sarka stycznie nic już nie
było takie jak przedtem. Mama zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Tak jakby nie mogła już
być matką i żoną jednocześnie. Dom od dawna przestał być dla mnie prawdziwym domem.
Kiedy miałam dziesięć lat, umarła moja matka. Ojciec nie wziął sobie drugiej żony, tylko mnie
używał w tym charakterze. Odkąd więc skończyłam dziesięć lat, aż do momentu, w którym Nyks
mnie wybawiła, swoim Znakiem zmieniając moje życie, a wtedy miałam piętnaście lat, byłam przez
niego wykorzystywana seksualnie. Neferet zrobiła pauzę, dając mi czas, bym się otrząsnęła z
szoku wywołanego jej wyznaniami. ~ Więc kiedy mówię, że okażę zrozumienie, nie są to czcze
słowa.
-To okropne wykrztusiłam. Nie miałam pojęcia, co można więcej powiedzieć.
-Wtedy rzeczywiście to było okropne. Ale teraz to wyblakłe wspomnienia. Trzeba ci wiedzieć,
Zoey, że ludzie, którzy kiedyś odgrywali jakąś rolę w twoim życiu, będą dla ciebie coraz mniej
ważni, aż w końcu przestaniesz się nimi w ogóle przejmować. Zrozumiesz to lepiej, kiedy
przejdziesz już całą Przemianę.
W jej głosie wyczułam zimną obojętność, która mnie trochę zdeprymowała, mimo to
powiedziałam:
-Nie chcę przestać przejmować się Babcią.
-Oczywiście, że nie. Jej ciepło i troskliwość powróciły. Słuchaj, jest dopiero dziewiąta
wieczorem, więc za dzwoń do niej. Możesz się spóznić na lekcje z teatru, powiem profesor
Nolan, że jesteś usprawiedliwiona.
-O, dziękuję, dobrze, świetny pomysł. Ale nie o tym chciałam rozmawiać. - - Nabrałam
powietrza do płuc. -Wczoraj wieczorem piłam krew.
Neferet kiwnęła głową.
-Tak, Córy Ciemności lubią czasem dodać do rytualnego wina trochę krwi adeptów. Czy
bardzo cię to zbulwersowało?
-Nie byłam przygotowana, ponieważ dowiedziałam się o tym dopiero po fakcie. I rzeczywiście,
muszę przyznać, że poczułam się bardzo zbulwersowana.
Neferet się nachmurzyła.
To nieetyczne ze strony Afrodyty, że cię nie uprzedziła. Powinnaś sama zdecydować, czy
chcesz tego czy nie. Porozmawiam z nią na ten temat.
-Nie zawołałam szybko. Naprawdę nie ma takiej potrzeby. Ja się tym zajmę.
Postanowiłam wstąpić do Cór Ciemności i nie chcę zaczynać od sprawiania Afrodycie kło-
potów.
-Może masz rację. Afrodyta bywa porywczą a ja wierzę, Zoey, że dasz sobie radę. Staramy się
zachęcać adeptów do samodzielnego w miarę możliwości rozwiązywania konfliktów, jakie
mogą powstawać między nimi. Popatrzyła na mnie uważnie, a w jej spojrzeniu widać było
troskę. To normalne, że podczas kilku pierwszych prób krew, mówiąc delikatnie, w ogóle
nie smakuje. Przekonasz się o tym, jak trochę dłużej z nami pobędziesz.
-Nie o to chodzi. Mnie właśnie bardzo smakowała. Erik powiedział, że moja reakcja jest
nietypowa.
Neferet uniosła w górę swoje idealnie zarysowane brwi.
- Faktycznie. Czy oprócz tego czułaś się podekscytowaną kręciło ci się w głowie?
- Tak, i jedno, i drugie. Neferet spojrzała na mój Znak.
- Jesteś wyjątkowa, Zoey Redbird. Wiesz, myślę, że dobrze by było przesunąć cię z obecnego
kursu socjologii na socjologię 415.
- Wolałabym nie - - zaprotestowałam natychmiast.
- Już i tak czuję się odmieńcem, kiedy każdy gapi się na mój Znak i obserwuje, czy nie robię czegoś
dziwnego. Jeśli przeniesiesz mnie do grupy, która jest tu już od trzech lat, naprawdę uznają mnie za
dziwoląga.
Neferet namyślała się, skrobiąc Nalę po łepku.
- Rozumiem, o co ci chodzi, Zoey. Wprawdzie nastolatką przestałam być jakieś sto lat temu,
ale wampiry mają bardzo dobrą pamięć, również do szczegółów, więc przypominam sobie, jak sama
przechodziłam Przemianę. - - Westchnęła. Może pójdzmy obie na kompromis. Pozwolę ci zostać
na obecnym kursie socjologii dla trzeciego formatowania ale chciałabym też dać ci podręcznik z
wypisami, które omawiamy w starszych klasach, a ty będziesz czytała jeden rozdział tygodniowo i
obiecasz mi, że przyjdziesz do mnie ze wszystkimi pytaniami, jakie ci się nasuną.
-Zgoda odpowiedziałam.
-Wiesz, Zoey, kiedy przejdziesz Przemianę, staniesz się zupełnie inna. Wampiry nie są ludzmi,
chociaż mają wiele cech ludzkich i humanitarnych. Na razie może ci się to wydać trudne do
pojęcia, ale pragnienie krwi jest równie normalne dla wampirów jak pragnienie napojów
gazowanych teraz dla ciebie.
-Czy nic przed tobą się nie ukryje?
-Nyks hojnie mnie obdarzyła. Oprócz duchowego powinowactwa z kotami i zdolności
uzdrowicielskich mam tak że dużą intuicję.
-Potrafisz czytać w moich myślach? zapytałam za niepokojona.
-Nie, ale potrafię składać fragmenty w całość. Na przy kład domyślam się, że chcesz mi jeszcze
coś opowiedzieć w związku z ostatnią nocą.
Wciągnęłam do płuc duży haust powietrza.
-Byłam speszona własną reakcją na krew, więc wybiegłam z sali rekreacyjnej. Wtedy zresztą
znalazłam Nalę. Sie działa na drzewie bardzo blisko muru szkolnego. Myślałam, że nie może
stamtąd zejść, więc wdrapałam się na mur, żeby ją ściągnąć, i kiedy do niej przemawiałam,
zobaczyłam moją koleżankę z kolegą ze szkoły.
-I co dalej? zapytała Neferet, a jej ręka głaszczą ca dotychczas Nalę znieruchomiała. Teraz
całą swoją uwagę skupiła na mnie.
-Byli na haju i lekko podpici. Ojej, nie chciałam tak od razu wszystkiego wyklepać.
-Chcieli cię skrzywdzić?
- Nie, nic z tych rzeczy. To była moja najlepsza przyjaciółka i mój prawie były chłopak.
Neferet znów uniosła brwi.
- To znaczy, przestałam się z nim spotykać, ale nadal coś do siebie czujemy.
Kiwnęła głową na znak, że rozumie.
-Mów dalej.
-Miałyśmy z Kaylą coś w rodzaju sprzeczki. Ja jestem dla niej teraz kimś innym i prawdę
mówiąc, ona dla mnie też. I żadnej z nas nie podoba się nowy ogląd tej drugiej. -Kiedy to
powiedziałam, uznałam, że trafiłam w sedno. Bo Kayla się nie zmieniła to ja zaczęłam ją
inaczej postrzegać. Chodziło o drobiazgi, na które przedtem specjalnie nie zwracałam uwagi,
jak to jej paplanie o niczym, złośliwości, które nagle stały się dla mnie trudne do zniesienia.
W każdym razie ona odeszła a ja zostałam sama z Heathem... Prze rwałam, zastanawiając
się, jak opowiedzieć resztę.
Neferet zmrużyła oczy.
-I poczułaś żądzę jego krwi podpowiedziała mi.
-Tak wyszeptałam.
-Zoey, piłaś jego krew? Jej głos brzmiał szorstko.
-Spróbowałam kropelkę. Zadrasnęłam go. Nie chciałam, ale gdy usłyszałam bicie jego pulsu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]