do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Laska była w tym naprawdę niezła. Gdyby nie to, że byłem
na granicy śmierci, podziwiałbym ją jeszcze bardziej. Nie wiem,
skąd wiedziała, co mam do stracenia – moją kobietę, moje dziecko,
przyszłość, na którą zasłużyłem, co docierało do mnie powoli,
stopniowo i w najmniej odpowiednim momencie. To wszystko
było warte tego, by o to walczyć, ale byłem już zmęczony i
brakowało mi powietrza. O wiele łatwiej byłoby zamknąć oczy i
pozwolić, by pochłonęły mnie ból i ogień.
– Cholera, tracimy go! – Nieznajomy głos podniósł się nagle
i znowu wszystko zaczęło znikać. Słyszałem, jak Remy krzyczy, że
jestem idiotą, słyszałem, jak moje serce bije coraz wolniej, czułem,
jak ból wciąga mnie w otchłań, a palący ogień ustępuje
lodowatemu zimnu.
– Dziewczyno, przekonaj go, żeby z nami został, bo mnie nie
słucha.
Wbili mi coś w bok, w rękę, a potem nieznajomy głos ucichł
i zastąpił go inny, ten, na który chyba czekałem cały czas.
– Rome. – Sądząc po jej głosie, płakała, ale nie mogłem
otworzyć oczu, by się o tym upewnić. – Ej, Kapitanie Ponuraku,
popatrz na mnie. – Wydawała się taka smutna, taka nieszczęśliwa, i
wkurzało mnie, że nie mogę zrobić nic, żeby poprawić jej humor.
Naprawdę chciałem na nią spojrzeć, ale to trudne. Moje powieki
zdawały się bardzo ciężkie. Poczułem miękkie dłonie na
podbródku, na czole, na bliźnie. – Słuchaj, wielkoludzie, nie mogę
ci podziękować za to, że uratowałeś mi życie, kiedy na mnie nie
patrzysz. Uratowałeś nas, mnie i dziecko, wiesz? A teraz uratuj
siebie. Dawaj, Rome, nie zostawiaj nas teraz. Obudź się, żebym
mogła ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham.
Nigdy nie chciałem jej zostawić, nawet gdy byłem wściekły i
zachowałem się jak ostatni dupek. Chciałem przeprosić, że
zareagowałem tak impulsywnie, upewnić się, że gdyby mi się
jednak nie udało, ostatnie, co ode mnie usłyszy, to zapewnienia o
miłości, to, jak bardzo jest dla mnie ważna i jak bardzo pomogła
mi odnaleźć samego siebie. Chciałem jej powiedzieć, że według
mnie jest tak doskonała, jak to tylko możliwe. Ale nie mogłem, nie
mogłem otworzyć oczu, nie mogłem nawet kiwnąć palcem, ciągle
brakowało mi powietrza i czułem się jak w próżni.
Poczułem na twarzy coś ciepłego i mokrego. W pierwszej
chwili wydawało mi się, że to znowu krew, ale zaraz poczułem
kolejne krople i usłyszałem szloch Cory. Nie chciałem, żeby była
smutna. Zmobilizowałem resztki sił, ostatki energii, i z trudem
uniosłem powieki, a gdy to zrobiłem, ból uderzył z pełną siłą, aż
jęknąłem i oczy zaszły mi łzami. Nidy nie czułem niczego
podobnego, jakby wywracano mnie na lewą stronę. Urywał mi się
film, zalewał ból, dławił brak powietrza.
Jej oczy, brąz i błękit. Płakała, jasne włosy mieniły się
różowo – pewnie od mojej krwi. Była blada jak ściana, dłoń, którą
dotykała mojej twarzy, drżała. Nasze spojrzenia się spotkały.
Wygięła usta w słabym uśmiechu.
– Zostań ze mną, Rome, błagam cię. Musisz ze mną zostać.
Tak bardzo cię kocham. – Błagała mnie, a ja nie mogłem zrobić
nic, by ją pocieszyć.
Karetka zatrzymała się i znowu rozległ się obcy głos.
– Jesteśmy na miejscu. Zabieramy go na salę operacyjną.
Chciałem zaprotestować, gdy dziwne oczy zniknęły i zamiast
nich zobaczyłem nieznajomą. Zabierali mnie dokądś, a ja
pragnąłem mojej dziewczyny. Przez moment widziałem nad sobą
niebo, a potem tylko biały sufit i świetlówki; nie widziałem
natomiast Cory, a zależało mi tylko na niej.
– Mówiłam, żebyś nie zadzierał z motocyklistami. –
Pochylała się nade mną ładniutka rudowłosa pielęgniarka o
szarych oczach. Znałem ją, ale wolałbym mieć u boku Corę. –
Czekają na niego na sali operacyjnej. Zabierajcie go. Musi
natychmiast trafić na stół.
Chciałem zawołać, że muszę natychmiast zobaczyć moją
dziewczynę, że muszą jej powiedzieć, że nic mi nie będzie, ale
kłuli mnie i szturchali, a potem nie było już ani ognia, ani lodu,
tylko ciemność.
– Rome, obudź się natychmiast, żebym mogła ci powiedzieć,
że cię kocham, albo, przysięgam, nadam naszemu dziecku
idiotyczne imię, jak Żonkil, albo Rover, albo pozwolę, żeby strzygł
je twój brat, póki samo nie zaprotestuje.
Znowu mogłem oddychać. Bolało, bolało jak cholera, ale
moje płuca znowu zaczęły pracować. Uniosłem jedną powiekę i
zaraz tego pożałowałem, bo światło za Corą oślepiało mnie,
powodowało mdłości. Chciałem jej odpowiedzieć, ale wsadzili mi
coś w usta, mogłem więc tylko do niej mrugnąć. Nie widziałem jej
wyraźnie, była tylko wielobarwną plamą na rozmazanym tle.
Ciągle, a może znowu płakała, ale byłem niemal pewien, że
powiedziała, że mnie kocha, więc to nie miało znaczenia. Czułem
jej rękę na swojej dłoni, a potem koło niej zjawiła się rudowłosa
pielęgniarka, spojrzała na monitor, piszczący gdzieś za moją
głową.
– No proszę. Ma pan więcej żyć niż kot, panie Archer.
Szczęściarz z pana. Mało kto wróciłby do nas, tracąc tyle krwi.
Poradziłam pana dziewczynie, żeby zaraz kupiła los na loterii.
Owszem, szczęściarz ze mnie, ale nie miało to nic wspólnego
z tym, że oberwałem i przeżyłem, tylko z kobietą, która trzymała
mnie za rękę i patrzyła jak na ósmy cud świata. Pielęgniarka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta