[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zatelefonowałem do córki. Uspokoiłem ją, powiedziałem jej, że czuję się lepiej niż kiedykolwiek,
dobrze służy mi zmiana powietrza, że rozszerza mi płuca. Nie poinformowałem jej, że mój
przyjaciel Salva nie żyje.
Powiedziałem jej, że znaleźliśmy już dom Christensenów i że zaraz zaczniemy ich śledzić.
Córce wcale nie podobało się to, co mówiłem, wszystko to miało dla niej posmak obsesji,
sprawiało, że mówiła „No, jasne!”, więc zmieniłem temat i powiedziałem jej, że jest to doskonałe
miejsce do spędzenia wakacji, z licznymi koloniami starszych cudzoziemców. I dodałem coś, co,
jak wiedziałem, jej się spodoba: skorzystam z okazji, żeby obejrzeć domy do wynajęcia i na
sprzedaż, białe domy z gankiem i małym ogrodem, gdzie mógłbym zamieszkać, a ona
przyjeżdżać i spędzać tyle czasu, ile by chciała.
– A za co? – zapytała, co robiła, kiedy jakiś pomysł przypadł jej do gustu.
Może byłem bardzo egoistyczny w stosunku do Raquel i niestety nadal taki byłem wobec
naszej córki. Nie dawałem jej odetchnąć, nie pozwalałem zapomnieć o złu. Bez przerwy jej o nim
przypominałem, ścigając demony. Ona cały czas powtarzała, że nie ma czasu na naprawianie
świata i że chce być normalną osobą, taką, której nie przydarzyło się to, co zdarzyło się jej
rodzinie, że przynajmniej ma do tego prawo, czyż nie?
A ja zadawałem sobie pytanie, czy to sprawiedliwe, by Fredrik i Karin żyli otoczeni
kwiatami i niewinnością.
Po przyjściu do hotelowego pokoju położyłem się na łóżku w ubraniu, trochę okryłem się
kołdrą i włączyłem telewizor. Nie chciałem zasnąć, lecz zapadłem w głęboki sen, a kiedy
otworzyłem oczy, zapadała noc, ja zaś wyczułem pod ręką ucisk pilota. Odpocząłem, lecz także
czułem się zamroczony, poszedłem więc do łazienki, zataczając się, jakbym był pijany. Ponieważ
nie wyjąłem soczewek, piekły mnie oczy. Wyszedłem z hotelu, idąc aż do portu, żeby odetchnąć
naprawdę świeżym powietrzem. Droga do Tosalet była pełna zakrętów, dlatego nie miałem
najmniejszej ochoty prowadzić samochodu po nocy, chciałem poczekać do następnego dnia,
mając wielkie poczucie straconego czasu. Nie byłem tutaj na wakacjach, nie miałem na nie czasu.
Wakacje są dla młodych, dla ludzi, którzy mają przed sobą całe życie, mnie bowiem czekał za
rogiem długi odpoczynek.
Piękne portowe światła nic nie znaczyły w porównaniu ze światłami, jakie może zapalały się
w ogrodzie Christensenów. Tamte światła miały znaczenie, były znakami pasującymi do mojego
świata i prowadziły mnie ku utraconemu piekłu. Obmyślając plan działania, spacerowałem w
górę i dół Paseo Marítimo, przy którym nadal otwarty był kiosk, gdzie kupiłem kapelusz. Jutro
wcześnie zjem śniadanie i pojadę do Tosalet. Poczekam, aż Fredrik wyjdzie i podążę za nim.
Zanotuję, co robi. W ciągu dwóch lub trzech dni będę miał pojęcie, jakie ma zwyczaje. Chociaż
chodzi o odznaczonego oficera SS, mistrza w ucieczkach z kraju do kraju, w przeprowadzkach z
domów, miast, nie może uciec przed starością, a starość składa się z nawyków i na nich się
opiera.
Nie miałem jeszcze pewności, jak wykorzystam zebrane informacje, ale wiedziałem, że w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]