do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczytów chwały, posiane w nim zostało ziarno zła.
XVII
Ludzie przybywają na Zachód
Gdy od przybycia Noldorów do Beleriandu upłynęło z górą trzysta lat, za dni
Długiego Pokoju Finrod Felagund wybrał się pewnego razu z Nargothrondu na
wschodni brzeg Sirionu, żeby polować razem z Maglorem i Maedhrosem, syna-
mi Feanora. Znużyły go jednak łowy, ruszył więc samotnie w kierunku gór Ered
Lindon błyszczących w oddali, i jadąc Drogą Krasnoludów przeprawił się przez
Gelion brodem Sam Athrad, po czym podążył w górę Askaru, aż w końcu prze-
kroczył go kierując się na południe; w ten sposób znalazł się w północnej części
Ossiriandu.
W dolinach na podgórzu Ered Lindon, poniżej zródeł Thalosu, spostrzegł
w wieczornym zmroku światła, a do jego uszu dobiegł z daleka jakiś śpiew. Zdzi-
wił się bardzo, bo Elfy Zielone w tej krainie nie zwykły rozpalać ognisk ani śpie-
wać po nocach.
W pierwszej chwili zląkł się, że może to oddział orków przedarł się na północy
przez linie sprzymierzonych, lecz przybliżając się stwierdził, że to podejrzenie jest
niesłuszne, śpiewacy bowiem posługiwali się językiem, którego nigdy jeszcze nie
słyszał, na pewno nie krasnoludzkim i nie orkowym. Stojąc pod osłoną nocnych
ciemności i drzew, Felagund spojrzał z góry na ogniska i zobaczył jakieś dziwne
istoty.
Byli to ludzie z rodu Beora Starego  jak go pózniej nazwano  i część
gromady podległej temu przywódcy. Po długiej wędrówce ze wschodu Beor prze-
prowadził ich nareszcie przez Góry Błękitne.
Wkroczyli do Beleriandu jako pierwsi przedstawiciele rodzaju ludzkiego w tej
krainie. Zpiewali z radości, przeświadczeni, że uciekli przed wszelkimi niebezpie-
czeństwami i znalezli się w kraju, gdzie niczego nie trzeba się lękać.
Felagund długo im się przyglądał i w sercu jego obudziła się miłość do te-
go nowego plemienia. Nie wyszedł jednak z ukrycia, dopóki ludzie w obozie nie
posnęli. Potem zszedł między uśpionych i usiadł przy dogasającym ognisku, nie
127
strzeżonym przez nikogo; podniósł z ziemi prymitywną harfę, odłożoną przez Be-
ora, i zagrał, dobywając z jej strun muzykę, jakiej uszy ludzkie nigdy dotychczas
nie znały; plemię to nie miało bowiem dotychczas innych nauczycieli niż Elfy
Ciemne w dzikich krajach. Ludzie zbudzili się, a widząc Felagunda i słysząc je-
go muzykę i śpiew, każdy z nich myślał, że to piękny sen, który tylko jemu się
przyśnił; po chwili jednak spostrzegli, że wszyscy wkoło także się przebudzili.
Nic wszakże nie mówili i leżeli bez ruchu, dopóki Felagund grał, urzeczeni pięk-
nem muzyki i przedziwnej pieśni. W słowach króla elfów była bowiem mądrość,
a serca słuchaczy wzbogacały się nią; Felagund śpiewał o początku Ardy, o szczę-
ściu Amanu leżącego za ciemnością morza, a ludzie widzieli wyraznie wszystko,
o czym mówiła pieśń, ponieważ każdy na miarę własnego umysłu pojmował język
elfa.
Wówczas właśnie ludzie dali Felagundowi, pierwszemu z Eldarów, z którymi
się zetknęli, imię Nom, a to znaczy w języku tego plemienia  mądrość ; potem
od imienia króla nazwali jego lud Nominami, czyli Mądrymi. W pierwszej chwili
myśleli, że Felagund jest przedstawicielem Valarów, o których słyszeli, że miesz-
kają daleko na Zachodzie; dlatego właśnie  jak powiadają niektórzy  podję-
li wędrówkę. Lecz Felagund został wśród nich i objawiał im prawdziwą naukę,
a ludzie pokochali go, uznali za swego władcę i na zawsze dochowali wierności
rodowi Finarfina.
Eldarowie górują nad wszystkimi innymi plemionami zdolnością do języków,
a Felagund wkrótce się przekonał, że potrafi czytać myśli, które ludzie starają
się mu przekazać w swojej mowie, toteż z łatwością tłumaczył sobie ich słowa.
Podobno ludzie ci po wschodniej stronie gór długo przestawali z Elfami Ciem-
nymi i przejęli wiele z ich języka; ponieważ wszystkie języki Quendich wyrosły
ze wspólnego pnia, mnóstwo wyrazów i form wmówię Beora i jego ludu przypo-
minało mowę elfów. Wkrótce więc Felagund mógł się swobodnie porozumiewać
z Beorem i prowadził z nim często długie rozmowy podczas swego pobytu w obo-
zie ludzi.
Ale gdy pytał o początek rodzaju ludzkiego i o wędrówki tego plemienia, Beor
odpowiadał bardzo skąpo: sam niewiele o tych sprawach wiedział, gdyż ojcowie
jego ludu mało mówili o swej przeszłości i milczeniem stłumili pamięć o niej.
 Za nami leżą ciemności  mówił Beor  i odwracamy się od nich ple-
cami. Nie chcemy wracać nawet myślą do tamtych spraw. Zawsze nasze serca
zwracały się, ku Zachodowi i wierzymy, że w tamtej stronie znajdziemy Zwiatło.
Pózniej wszakże mówiło się między Eldarami, że gdy ludzie przebudzili się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta