do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cicho, jakby usiłował to wszystko z siebie wyrzucić, zanim zmieni zdanie. - Czy mnie lubisz
jakoś inaczej, czy tak jak wszystkich. A potem Geri powiedziała mi, że ty się ogóle nie
umawiasz na randki...
O mój Boże. Słowo, Geri już nie żyje. - ...no a ja doszedłem po prostu do wniosku, że
cóż, nie było mi przeznaczone. A Geri naprawdę okazywała mi tyle współczucia i jakoś tak
jedno poprowadziło do drugiego, i... Normalnie totalnie nie żyje. - No wiesz. Och jasne!
- No więc zdecydowałem... Ale to było jakby... - Scott przeczesał włosy gestem
całkiem podobnym do gestów Luke'a. - Nie mogłem tak naprawdę wybić sobie ciebie z
głowy. A im więcej czasu z tobą spędzałem, no wiesz, przy obiedzie i na zebraniach
 Gazety , tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że to z tobą chcę być, i że Geri i ja... Po
prostu do siebie nie pasowaliśmy. No dobra, może jej daruję życie. Ale tylko może. Scott
wreszcie znów obrócił się do mnie. Jego oczy były nieodgadnione w ciemności.
- Ale wtedy pojawił się Luke. - powiedział.
- Tak? - Nadał nie rozumiałam, co Luke ma z tym wspólnego. - I co?
- I... no... to przecież Luke Striker, Jen. - No to co?
- Oj, daj spokój, Jen? Przecież to ty zgodziłaś się iść z nim na Wiosenne Szaleństwo!
- Tak - mruknęłam przeciągłe.
I wtedy powoli... bardzo powoli... zaczęło mi świtać, co Scott usiłuje mi przekazać.
Nagle tak wiele rzeczy, których wcześniej nie rozumiałam, zaczęło się składać w
całość. Jak to, że w samochodzie Scott podał mi chusteczki higieniczne zamiast mnie
pocałować. To wcale nie znaczyło, że mu się nie podobałam.
Och, nie. Zrobił tak, bo myślał, że ja się kocham w Luke'u Strikerze.
Sądził, że jestem zajęta.
A wtedy przed domem chciał zapytać, czy jestem zakochana w Luke'u Strikerze.
I nagle poczułam się tak, mimo że była przecież ciemna noc - i mówiąc szczerze,
trochę marzłam w szyfonowej sukience - jakby zabłysło słońce.
Poważnie. Jakby wzeszło słońce i oblało mnie ciepłem swoich promieni.
- Poszłam z Lukiem na Wiosenne Szaleństwo - wyjaśniłam, oszołomiona pełnym
napięcia spojrzeniem Scotta - bo mnie o to poprosił. Nie dlatego, że się w nim kocham. W
gruncie rzeczy jestem chyba jedyną dziewczyną w mieście, która się w nim nie kocha. I nigdy
się nie kochała.
- Naprawdę? - Scott złapał mnie za rękę, potem ją przytrzymał, nie za mocno, ale też
wcale nie tak, jakby planował ją szybko wypuścić. - Więc tobie to nie przeszkadza, że on... i
Geri? Ty nie... Ty się nigdy...?
- Oczywiście, że nie. - Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Czułam się jak w filmie.
Słońce świeciło, ptaszki ćwierkały. Pomyślałam, że za chwilę zobaczę tęczę, a w tle pojawi
się chór rewiowy śpiewający Day by day. - Nigdy się nie kochałam w Luke'u...
A potem - zadziwiające - po prostu powiedziałam prawdę. Tak lekko, jakbyśmy
rozmawiali o książkach...
- .. .kochałam się w tobie, Scott.
No i zawisło między nami to słowo na K.
Jakby nigdy nic.
Trochę żałowałam, że nie mogę go schwycić i wepchnąć sobie z powrotem do ust...
.. .ale Scott ścisnął moją dłoń jeszcze mocniej. Teraz już zdecydowanie, tak jakby w
ogóle nie zamierzał jej wypuszczać z uścisku.
- Czy ty właśnie powiedziałaś, że mnie kochasz? - spytał z wyraznym
niedowierzaniem.
No cóż, co miałam zrobić? Stało się przecież. Tak, powiedziałam to. Nie mogłam tego
teraz cofnąć.
I wiecie co? Nagle wcale nie miałam na to ochoty.
- Tak mniej więcej od piątej klasy podstawówki - wyjaśniłam. Wiedziałam, że plotę
głupstwa, ale nic mnie to nie obchodziło. - To dlatego nigdy się z nikim nie umawiałam.
Potem wyjechałeś. Ale wróciłeś, a ja...
Nie udało mi się już wiele dodać. Scott chwycił mnie w ramiona i przyciągnął do
siebie.
I znów zaczął mnie całować.
A ja go nie powstrzymywałam.
Całowaliśmy się przez cały pokaz fajerwerków. Nawet nie zauważyliśmy, że był jakiś
pokaz fajerwerków...
.. .chyba dlatego, że sami mieliśmy własne fajerwerki.
A kiedy objęci wróciliśmy do ogniska, Trina podbiegła do nas, wołając:
- A gdzie wy byliście? Ominęły was wszystkie... Hej! Co... ? - I wtedy oczy jej się
rozszerzyły. - O rany!
Wreszcie zauważyła obejmujące mnie ramię Scotta. A może dostrzegła na mojej
twarzy rozanielony uśmiech. Przynajmniej tak mi potem mówiła, że wyglądałam na
rozanieloną... Nawet z tą koronką królowej Anny w opasce zamiast niezapominajek.
Ale wy też pewnie mielibyście rozanielone miny, gdyby osoba, w której się
kochaliście od piątej klasy podstawówki, powiedziała wam właśnie, że też was kocha.
Scott zgadza się z Lukiem i Geri, że powinnam w przyszłym roku kandydować do
funkcji przewodniczącej samorządu szkolnego. Mówi, że jeśli trzeba, to dostarczy wszelkie
ciastka, babeczki i słodycze na moją kampanię wyborczą.
I chociaż ja nigdy nie przepuszczam okazji, żeby spróbować czegoś, co ugotuje Scott,
moim zdaniem funkcja przewodniczącej samorządu szkolnego to jednak trochę za mało.
A czemu nie Biały Dom?
Przecież jestem wybitną specjalistką od relacji międzyludzkich.
W całym Los Angeles mówi się o ....
Luke'u Strikerze, którego widziano wczoraj na Rodeo Drive na spacerze z jego obecną
stałą przyjaciółką, studentką pierwszego roku uniwersytetu stanowego Geri Lynn Packard.
Młoda gwiazda kina miała bandaż na prawym bicepsie. Mówi się, że Striker przechodzi
ostatni etap usuwania tatuażu, który mu pozostał po zeszłorocznym romansie z gwiazdą z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta