[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Energia zebrana w tego rodzaju ciałach jest jak sprężyny zegarowe.
WARSZAWA, 1887
Na sprężynie takiej wykonywamy pracę skręcając ją, przy czym wywołujemy ruch nie
całej masy sprężyny, lecz zmieniamy względne położenie jej cząstek. Praca ta
zwraca się nam i bywa spożytkowaną na wprowadzenie w ruch mechanizmu połączonego
ze sprężyną. Gdy skręconą sprężynę zegarową trzymamy mocno w taki sposób, aby
skręcenie, czyli odkształcenie było trwałym, wówczas cała masa jest w stanie
wysiłu i dąży do oddania wykonanej na niej pracy.
Ciała znajdujące się w ruchu posiadają także możność wykonywania pracy. Jeżeli
np. kula karabinowa uderzy w odpowiednio urządzony mechanizm, wówczas uderzenie
to można spożytkować na wytworzenie pewnej ilości pracy. Albo kulę,
poruszającą się w jakimkolwiek kierunku, możemy połączyć z ciężarem za pomocą
sznura przerzuconego przez blok w takim razie kula ciężar za sobą pociągnie.
= mgs;
mv2
A więc energia kinetyczna ciała poruszającego się w pewnym kierunku z prędkością
v zależy jedynie od masy m i od jego prędkości v, a nie zależy od miejscowego
natężenia ciężkości.
Mgs = -A Mv2
M masa; s przestrzeń; v prędkość; g miejscowa wartość.
Jeden rodzaj energii, tj. energia potencjalna, przekształca się na inny, tj. na
energią kinetyczną, w ten jednak sposób, że w całym układzie energii ani
przybywa, ani ubywa podczas tego przekształcenia. Jest to jeden z najprostszych
wypadków zasady, mającej bardzo obszerne zastosowanie i znanej pod nazwą zasady
zachowania, czyli nieznisz-czalności energii.
Według tej zasady układ ciał, posiadający pewną ilość energii, zachowuje zawsze
tę ilość energii w tej lub innej formie, dopóki nie wejdzie w takie stosunki z
innymi ciałami, że wraz z nimi utworzy nowy, obszerniejszy układ, w którym
energia jest już inaczej rozmieszczona. Jeśli jednak uważany układ jest tak
wielkim, że już żadne nowe ciało nie może wejść do tego układu jednym słowem,
jeśli układem posiadającym energię będzie cały wszechświat, to w układzie takim
ilość energii nie może się ani powiększać, ani zmniejszać przez udzielanie się
innym ciałom, a wskutek tego ilość energii we wszechświecie jest niezmienną i
liczebnie stałą.
A. DANIELI *
254
DZIENNIKI, TOMIK XV
6 X (czwartek).
Wczoraj chodziłem do redakcji, a raczej do czytelni Roli", aby zaprenumerować
książki. Udało mi się dostać dwa tomy... Turgieniewa. Spotkałem się z ulubionymi
utworami: Dym, Niesczastnaja * itd. Czytałem go długo w noc. Ileż to czasu
minęło, ile uczuć wypaliło się! Gdzie dawna miłość niepojęta czarna otchłań
uczuć, które tak rozumiałem niegdyś czytając Turgieniewa? Patrzysz ze
zdziwieniem na własne serce i smutku pełen żal, nieznośnego śmiechu pełen
upewnia cię, że może niezupełnie wystygło, ale zapomniało, przestało boleć, ale
i czuć przestało... Ani tęsknoty, ani młodych porywów, wichrem bijących w
najtajniejsze kąty duszy nic nie ma...
Nie odpisałem pani Helenie.
4 w nocy.
Czemuż nie można zatrzymać cudownych widzeń, jasnych, wspaniałych myśli,
cudownych obrazów sunących się namacalnie przez głowę i serce? AchK ten
idealny stenograf--sztuka nie stworzy, nie odda wszystkiego! Noc taka minie i
nie powróci. Szczęście ciche a nieskończenie potężne, bezmiernie wszechmocne
widzenia cudowni :h kart nie co dzień schodzi w ciemną głąb moich dni. Boi e
miłosierny pozwól mi napisać wszystko, co czuję...
7 X (piątek).
Wracając od Wacława spotkałem dziwną facetkę: rna lat ze dwadzieścia, wysmukła,
wysoka, o włosach ciemnokaszta-nowych. Rysy ma twarde, a jednak szczególnie
symetryczne, jakby je wyrzezbił początkujący artysta. Cera nie śniada, ale
ciemna, chmurna, zdrowa; rozlewa się na szczękach i policzkach plamami
ciemnobrunatny rumieniec. Ani trochy bie-lidła ani różu nie postało na tej
twarzy. Mały, modny, stożkowaty kapelusz nasuwa na same brwi a szczególnie
WARSZAWA, 1887______________________________________________________
wspaniałe i szczególnie nieprzyjemne są te brwi: co chwila drgają one^porywczo,
zuchwale, dumnie, jak wąskie skrzydła ponurego ptaka. Za każdym takim rzutem na
czole formuje się zmarszczka i nozdrza ślicznego nosa rozdymają się nadając
twarzy wyraz wyzywającego cynizmu. Ubrana była nie to niemodnie, ale jakoś
niedbale. Gdzieś ją czy jej podobną twarz widziałem bardzo dawno, w ciągu
jakichś chwil smutnych czy nieszczęsnych nie pamiętam ale zrobiła na mnie
bardzo przykre, nieznośne wrażenie. Musiałem ją widzieć w Kielcach albo Nowo-
Mińsku pamiętam, że przelotnie, ale kiedy i jak?
Trudno było odróżnić, co ona; za jedna. Nie wygląda na puszczającą się" a
jest w tej twarzy coś niemiłego, coś zdradzającego cynizm i jednocześnie
burzącego krew, jak wicher. Cudnie zbudowana, o szerokich biodrach i piersiach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]