[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czasie.
Co miałam powiedzieć? %7łe to moja wina, bo nie byłam bardziej
wymagająca? Bardziej podobna do tygrysicy?
146
RS
- Naprawdę sądziłem, że jeśli się postaram, z tobą może mi się to udać.
Możliwe, że tak by się stało, ale wyjechałaś, i wtedy się opamiętałem.
Zrozumiałem, że żyję w ciągłym kłamstwie, a ty zasługujesz na znacznie
więcej, niż mogę ci kiedykolwiek dać. Ja zresztą też zasługuję na więcej, niż
planowałem. Czy mnie rozumiesz?
O tak, znakomicie go rozumiałam. W końcu. Miałam wrażenie, że do
tej pory było tak, jakbym próbowała dopasować kwadratowy klocek do
okrągłego otworu. Pchałam, kręciłam, obracałam. Teraz wreszcie się udało.
%7łeby uszczęśliwić matkę, Don tłumił w sobie wszystko. Miłość do pracy
fizycznej, własną seksualność. Wszystko, czym był. A ja mu to ułatwiałam...
- Przepraszam cię, Philly.
- Nie, to ja cię przepraszam. -Podałam Calowi swoje rzeczy i objęłam
Dona. - Bądz szczęśliwy. A przede wszystkim zawsze bądz sobą.
- Muszę iść. Alex na mnie czeka. Dam ci znać, kiedy będę miał nowy
adres. Może zaprosicie nas na ślub. - Rzucił okiem na Cala.
- Już się czujcie zaproszeni - odparł.
- W którą stronę jedziesz? Mógłbyś mnie podrzucić? - spytała Sophie,
kiedy Don ruszył do drzwi. - Umówiłam się z Tony'm na lunch i na pewno
się spóznię...
- Wreszcie kilka rzeczy się wyjaśniło - przerwałam ciszę, która zapadła
po ich wyjściu.
- Nie przyszło ci to nigdy do głowy? Większość mężczyzn chciałaby
czegoś więcej niż trzymanie się za ręce. Nawet jeśli nie są zakochani po
uszy.
- Mówił, że powinniśmy poczekać. Kiedy byłam młodsza, wydawało
mi się to bardzo romantyczne. Poza tym oboje mieszkaliśmy z rodzicami. -
147
RS
Nagle zrobiło mi się wstyd, że byłam taka naiwna. - No, lepiej pójdę wziąć
prysznic i ubiorę się.
- Nie idz - poprosił Cal. - Chcę ci najpierw powiedzieć, że mówiłem
poważnie o naszym ślubie. Jeśli tylko się zgodzisz...
Nie miałam żadnych wątpliwości, że mówił poważnie. Cal nie był
człowiekiem, który zrobiłby coś bez zastanowienia. A jednak...
- Czy nie sądzisz, że jest zbyt wcześnie, by mówić o małżeństwie?
- Przecież nie sugeruję, że mamy ustalić datę. Mówię po prostu o
swoich planach. Ale oczywiście masz rację. Musimy spędzić ze sobą dużo
czasu. Szkoda, że nie latasz, bo poprosiłbym cię, żebyś rzuciła finanse i
przyjęła stanowisko mojej asystentki na tropikalnej wyspie. Nie obiecuję ci
raju, ale kiedy będziesz ze mną, niewiele będzie brakować.
Pomyślałam o swojej awersji do latania. Szum silników,
przyspieszenie. Okropne uczucie strachu, gdy samolot podrywa się z ziemi.
I zrozumiałam, że z Calem gotowa jestem przejść przez ogień.
- Całkiem możliwe, że jeśli będziesz trzymał mnie za rękę, jakoś
wytrzymam.
- Masz moje słowo. Możemy zacząć od niezbyt dalekich wycieczek i
stopniowo je wydłużać. Na początek może weekend w Paryżu i zakupy
świąteczne? Moglibyśmy kupić coś dla ciotecznej babki Alice.
- Ale to nie tylko latanie. Pająki na tej wyspie będą znacznie większe,
prawda?
- Możliwe. Ale obiecuję, kochanie, że nigdy nie będziesz musiała
udawać, że się ich nie boisz.
- I wystarczy, że krzyknę, jeśli zobaczę jakiegoś w wannie, a ty od
razu przyjdziesz?
148
RS
- A po co straszyć biedne pająki? Po prostu wejdziemy do wanny. -
Uśmiechnął się czule. - Tym sposobem już nigdy nie będziesz musiała
krzyczeć.
Uznałam, że dla spędzenia życia z Callumem McBride'em gotowa
jestem oglądać te odrażające potwory.
- Hm, brzmi to niezgorzej.
- Szkoda tylko tych ubrań, które sobie kupiłaś. Może powinnaś jednak
przez najbliższe pół roku dojeżdżać metrem do pracy, żeby chociaż trochę je
ponosić?
- Na kiedy planujesz wyjazd do raju?
- Nie wcześniej niż za dwa miesiące.
- W takim razie wszystko w porządku. Zwrócę połowę tych ciuchów i
wymienię na bikini.
- O, to dopiero brzmi niezle. - Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie
ręce, chcąc mi pokazać, jak świetny jest mój pomysł.
- Muszę wziąć prysznic - powstrzymałam go. - Przy okazji
przypominam, że nie tylko ja miałam do załatwienia różne sprawy. Musisz
iść do rodziców, Cal.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]