do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to minus. Coś mi się dzisiaj niedobrego działo z oczami, a przecież nie mogłem powiedzieć,
żebym się nie wyspał. Chociaż co to za spanie z wrogo nastawionym wampirem na
wyciągnięcie ręki?
Od zbyt gwałtownego ruchu obrazek przed oczami zadrgał, a w skroniach załupało.
Zatrzymałem się, oparłem o ścianę baraku. Ilora popatrzyła na mnie podejrzliwie, ale nic nie
powiedziała i poszła dalej. A niech sobie patrzy, od tego mnie nie ubędzie. Cichaczem
poprawiłem przesiąkniętą krwią chustę, którą owinąłem lewy nadgarstek, a potem poszedłem
za towarzyszką.
Mimo wczesnej pory życie w Karawanseraju nie to, żeby kipiało, ale nie tak bardzo
odbiegało rytmem od wczorajszej wieczornej krzątaniny. Zmienił się tylko skład: na razie nie
dało się zobaczyć szwendającej się bezczynnie po ulicach publiki, za to przybywało
handlujących i pracujących. Rozpalano ogniska, gotowano jedzenie, w taborach sprawdzano
oporządzenie przed dalszą drogą, koła wozów, uprzęże i broń. Ktoś biegł z wiadrem wody, ktoś
niósł obrok dla koni. Jak to mówią:  Kto rano wstaje, temu pan Bóg daje . Właśnie...
Przełożyłem do lewej ręki torbę z resztkami wczorajszej kolacji. Jakoś rano nie mogłem nic
przełknąć, ale do obiadu na pewno zgłodnieję. Zatrzymałem Ilorę, która zmierzała w kierunku
wyjścia z Karawanseraju.
- Poczekaj, trzeba wziąć wody.
Dobrze, że sobie w czas przypomniałem. Butla przecież pusta, a po drodze znalezć można
zaledwie jedno lub dwa sprawdzone zródła. Z kałuży przecież pić nie będę, bo to niezły hazard.
Ziewający na całego chłopak zdarł ze mnie sto dolarów, machnięciem kija zmusił osła
zaprzężonego w kierat do zrobienia kółka, a potem podstawił butelkę pod zardzewiałą rurę. Na
szczęście, w odróżnieniu od rury, woda okazała się czysta - jeśli wierzyć treści ogłoszenia,
czerpano ją z pokładu umiejscowionego na głębokości stu metrów.
Odpiłem z butli, żeby sprawdzić smak, a jednocześnie spłukałem z ust suchy osad. W
porządku, teraz można żyć. Czemu mnie tak od samego rana dopadło? W lewej ręce strzyka,
ledwie stoję na nogach.
Też pytanie, wiadomo, czemu...
Opuściliśmy Karawanseraj, skierowaliśmy się w stronę Sokołowskiego. Po dojściu do
rozwidlenia trzeba będzie skierować się na północ. Miałem takie nieprzyjemne wrażenie, że
będziemy zmuszeni wejść na terytorium Mglistego, a tam nie ma normalnych dróg. Przy
odrobinie szczęścia będziemy mogli przebijać się, korzystając ze ścieżek zwierzyny.
Włożyłem rękę do kieszeni kurtki, namacałem kolbę pistoletu. Schować go do kabury? Nie,
nie należy: w tej chwili było jeszcze zimnawo, rozpiąć się nijak, bo zawieje. A zanim poradzę
sobie z guzikami, zanim wsunę rękę za pazuchę... Niech zostanie w kieszeni.
Wiaterek przeczesał falą wysokie łodygi pszenicy, zwracając moją uwagę na brodzącego
po polu człowieka. Zatrzymywał się to tu, to tam, a z podniesionych ku niebu rąk zaczynała
wtedy ściekać niewidzialna dla zwykłego oka energia. W miarę jak szedł, ochronna półsfera
okrywająca pole zaczynała nabierać coraz intensywniejszego szmaragdowego odcienia.
Agromag przy pracy. Najwidoczniej wykorzystuje naturalne strumyki energii, żeby wzmocnić
siłę zaklęć.
To dlatego magowie w większości mieszkają po wsiach i siołach. Gdzie w mieście
znalezliby lepszy poligon wielkości dziesięciu boisk piłkarskich? No i poważanie tu mają jak
należy. A jakże inaczej? Człowieka, który potrafi ogrzać pole podczas kwietniowych mrozów
trzeba szanować i dbać o niego. Temu towarzyszowi też dali osobistą ochronę - na
przeciwległym krańcu pola stała furmanka z trzema uzbrojonymi wieśniakami.
Przyspieszyłem, dogoniłem wampirzycę i poszedłem obok niej. Niby nie szedłem w
samotności, a nie miałem do kogo gęby otworzyć. To nic, nie ma się co przyzwyczajać do
towarzystwa, a wampirzyca niech lepiej pysk trzyma na kłódkę, bo na widok jej zębów
człowieka przechodzą dreszcze. Za każdym razem mam wizję, że przegryza mi gardło.
Okropność!
A droga była dobra i krzaki wykarczowane na pięć metrów od poboczy. Czyżby
mieszkańcy chutoru tak zadbali? Bardzo dobrze. Idziesz i nie zastanawiasz się, jakie
cholerstwo wyskoczy zaraz z gęstwiny.
 Nie obawiaj się najmilsza, mam na szyi tylko krew...  Coś takiego, myśli krążą wokół
jednego! Zmęczyłem się, a nikt już nie podwiezie. Na pewno. Minęły nas dwie furmanki, ale
woznice tylko pognali konie. Nic dziwnego. Z dwoma podejrzanymi, uzbrojonymi cudakami
nikt nie ma ochoty się zadawać. Po co kusić los?
A wampirzyca szła jakby nigdy nic. Mechaniczna lalka, normalnie. Ja też szedłem
podobnie, ale najwyrazniej moja sprężyna rozkręciła się już do końca.
W dodatku zaschło mi w gardle, oczy łzawiły, a lewy nadgarstek sprawiał wrażenie, jakby
ktoś nalał do środka ołowiu. Jeszcze mi mózg nie zaczął wyciekać przez uszy, ale to też było
tylko kwestią czasu. Chód miałem taki, jakbym niósł na grzbiecie coś ciężkiego. Przedmioty
dookoła nabrały jakichś dziwnie ostrych konturów. Ogólnie czułem się po prostu fatalnie.
Szczególnie zresztą też. Nie ku dobremu szło to wszystko, nie ku dobremu. Czułem, że
przesadziłem z wczorajszym eksperymentem.
I co, naprawdę nikt nie podrzuci? Nie, tym bardziej, że było już widać Sokołowski. Od
teraz w ogóle trzeba będzie zasuwać piechotą; mało kto wybierał drogę na północ, bo na stepie
znajdowały się jeszcze dwa chutory, a potem zaczynało się Mgliste. To zaś znaczyło, że trzeba
będzie się tam o wiele baczniej rozglądać. W rejonie, gdzie jeżdżą ludzie, można sobie
pozwolić na odprężenie, ale w głuszy łatwo się natknąć na jakieś głodne bydlę.
Nowicjusze zawsze są zdumieni, bo jak to tak gdzie ludzie są, tam i żarcia więcej, i
spokojniej, a gdzie nie pojawiają się całymi tygodniami, różne potwory można znalezć pod
każdym krzakiem. A przecież to jak najbardziej zrozumiałe. Na ruchliwych drogach wszystko
dawno wytłuczone i zabezpieczone, gdyż i kupcy wiozą ze sobą cały arsenał, i Patrol często
obławy urządza. A w odludne miejsca nikomu nie spieszy się lezć.
Czym żywią się te wszystkie monstra? A kto to wie?
Mogę powiedzieć na pewno tylko jedno - nie ludzmi. Nie ma w Przygraniczu tyle narodu.
No i w menu drapieżników człowiek nigdy nie stał na pierwszym miejscu. Na drugim też.
Zwierzęta po prostu starają się ludzi unikać, a jeśli nie, to tylko w czasie wielkiego głodu.
A różne diabelstwo w ogóle żywi się w inny sposób.
Taki grabarz albo inny stwór z piekła rodem może wyczekiwać na ofiarę miesiącami. Zaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta