do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 W Wenezueli na deser jadamy kokosy z karmelem  powiedział.
Każde słowo wypowiadał w sposób sugerujący, że myśli o czymś innym,
znacznie gorętszym niż kokosy z karmelem, ale spojrzenie miał spokojne i miłe. Nie
byłam pewna, czy flirtuje. Doskonałe połączenie.
 Od jak dawna mieszkasz w Nowym Jorku?
 Urodziłem się tutaj. Moja mama pracowała na Wall Street, a na wakacjach
spotkała swojego przyszłego męża. Grał w zespole. Wyemigrował, żeby być z nią,
ale nigdy nie zdołał się zadomowić, więc wrócił do Ameryki Południowej, kiedy
byłem dzieckiem. Nadal tam mieszka. Przez większość dzieciństwa podróżowałem
między dwoma miastami. Studiowałem w Caracas. Zacząłem się uczyć gry na
skrzypcach...
 Oo? Dlaczego przestałeś?
 Nie byłem w tym zbyt dobry. Kiedy grałem, zawsze rozpraszały mnie
dzwięki orkiestry. Chciałem wszystko kontrolować.
Roześmiałam się.
 W takim razie jesteś urodzonym dyrygentem.
 Tak sądzę. Wiesz, bardzo dobrze grasz. Jak Latynoska. Z pasją.
 Dziękuję  powiedziałam z wahaniem.
 To nie puste komplementy. Ale orkiestra cię ogranicza. Lepiej brzmiałabyś
solo.
 To miło z twojej strony, ale nie wiem, czybym potrafiła. Bałabym się stać
sama na scenie.
 Przywykłabyś. Myślę, że by ci się spodobało.
Wyciągnął rękę i przez chwilę myślałam, że ujmie moją dłoń, ale zamiast tego
wziął łyżeczkę i nabrał kolejną porcję lodów.
Zastanawiałam się, czy mówił serio. Moja skromność miała swoje granice.
Chciałabym występować solo przed widownią, chociaż ta perspektywa przerażała
mnie tak samo, jak ekscytowała.
Przez kilka krępujących chwil siedzieliśmy w milczeniu. Zaczęłam wygarniać
resztki deseru palcem, żeby jakoś pokryć nagłe zakłopotanie. W końcu przerwałam
ciszę.
 Podobały mi się ostatnie tygodnie. Lubię amerykańskich kompozytorów, a
zwłaszcza Philipa Glassa.
 To dobrze.  Roześmiał się.  Chociaż nie sądzę, żeby wszyscy
podzielali twoją opinię. Niektórzy uważają, że jest monotonny.
 Czy twoja rodzina obchodzi Zwięto Dziękczynienia?
 Niezupełnie. Moja mama kiedyś świętowała, ale teraz żyje po
wenezuelsku. W czwartek organizuję małe spotkanie. Kilkoro  sierot z miasta, które
nie mają dokąd pójść na świąteczny obiad. Byłoby miło, gdybyś przyszła.
Przedstawię cię komuś.
 Zapowiada się wspaniale  odparłam, ignorując uporczywy niepokojący
głos w swojej głowie, który mówił mi, że zachęcanie Simóna nie jest fair ani w
stosunku do niego, ani do Dominika.
Kilka dni pózniej siedziałam w tej samej kawiarni z kobietą, która
odpowiadała na moje pytania o warsztaty krępowania.
Cherry wyglądała tak, jak sugerowało jej imię. Włosy miała ufarbowane na
intensywny róż i krótko, równo ścięte. Była niska, piersiasta i cała ubrana na różowo,
poza czarną skórzaną kurtką  bez tego ostrzejszego akcentu wydawałaby się
dziewczęca. Obfite usta grubo pomalowała błyszczykiem, a palce udekorowała
różnymi dużymi pierścionkami, które lśniły w świetle, gdy gestykulowała. Cherry
mówiła rękami niemal tak dużo jak Simón.
 Więc jesteś nowa w mieście?  spytała. Sądząc po akcencie, mogła
pochodzić z północy. Powiedziała, że jest z Alberty, gdzieś niedaleko Calgary. To
pewnie wyjaśniało, dlaczego chętnie pomaga nowicjuszce.
 Niezupełnie  odpowiedziałam.  Mieszkam tu od kilku miesięcy.
Jestem nowa... w tych kręgach.
 Nie martw się. Jesteśmy przyjaznie nastawieni. Byłaś wcześniej wiązana?
 Liną? Nigdy.
 W takim razie lepiej, żebyś nauczyła się tego na warsztatach, niż wpadła na
imprezie na kogoś, kto nie wie, jak to robić, albo zwiąże cię i zostawi. Będę cię
pilnowała.
Obserwowałam, jak jej dłonie delikatnie pieszczą duży kubek mrożonej kawy
z dodatkami. Jeden z pierścionków wyglądał jak duży pająk  długi czarny kamień
stanowił korpus, a osiem srebrnych nóg otaczało palec niczym klatka. Na kolejnym
pierścionku widniała czaszka z błyszczącymi oczami z kamieni imitujących diament.
Wątpiłam, czy będzie delikatna, ale czasami trudno to stwierdzić. Jeśli zachowanie
wśród ludzi oddawało to, co się dzieje w sypialni, zdecydowanie miałabym więcej
szczęścia podczas randek.
Warsztaty odbywały się w lofcie między Midtown a Meatpacking District.
Pokój był częścią czyjegoś mieszkania, ale korytarz prowadzący do sypialni
oddzielono parawanem, salon natomiast zmieniono w przestrzeń ćwiczeniową. Był
jasny i przestronny. Bardziej przypominał salę do jogi niż lochy. Po podłodze
rozrzucono poduszki, na których siedzieli kursanci  kobiety i mężczyzni w różnym
wieku.
Młoda para przytuliła się do siebie na dużej pufie ze sztucznej skóry.
Sprawiali wrażenie zdenerwowanych nowicjuszy. Pozostali, wyluzowani, radośnie
rozmawiali ze sobą. Odgłos gotującej się wody w czajniku tworzył domową
atmosferę, a w kuchni sporo ludzi czekało, żeby nalać sobie wrzątek do kubków z
herbatą czy kawą. Na jednym ze stolików leżały różne herbaty ziołowe, stał półmisek
z owocami i czekoladkami. Niedaleko samotny mężczyzna z długimi włosami, w
podniszczonej skórzanej kurtce pochłaniał miskę chipsów ziemniaczanych.
Cherry przedstawiła mnie kilku osobom. Po chwili zajęłam miejsce obok niej i
Tabithy, która prowadziła warsztaty. Tabitha przypominała pogańską boginię: długie
ciemne włosy opadały jej na ramiona niczym rzeka, jej sylwetkę spowijała sięgająca
podłogi czerwona suknia z jaskrawymi niebieskimi kwiatkami. Nie włożyła butów.
Była niska, ale zawładnęła pokojem w taki sposób, że wydawała się wyższa.
Zaczęła od przedstawienia kwestii bezpieczeństwa związanych z
krępowaniem linami. Mówiła, jak unikać uszkodzeń ciała i uduszenia: nigdy nie
zakładaj uprzęży na szyję.
W rękach trzymała parę tępych nożyc do lin.
 Zawsze miejcie je pod ręką  doradziła  przydadzą się, jeśli będziecie
musieli uwolnić partnera szybko, na przykład w przypadku pożaru, urazu lub
nieoczekiwanej wizyty teściowej.
W pokoju rozległ się chichot.
Pokazała kilka podstawowych wiązań, rozkładając linę na podłodze i powoli
wiążąc supły.
Naśladowałam jej ruchy, zaskoczona uczuciem satysfakcji, kiedy udało mi się
poprawnie wykonać pierwsze wiązania na nadgarstku Cherry.
Uśmiechnęła się.
 Widzisz, to świetna zabawa, prawda?
Druga połowa sesji była na bardziej zaawansowanym poziomie. Właśnie na tę
część czekałam.
Tabitha poprosiła mnie, żebym dała się związać. Chciała pokazać wiązanie
ramion box tie, które stanowi podstawę dla większości uprzęży ciała.
 Wyciągnij ramiona do tyłu.
Jej cichy, ale zdecydowany głos sprawiał, że miałam miękkie kolana.
Ustawiła moje ramiona we właściwej pozycji. Nie była to pozycja do
modlitwy, tak jak wtedy, gdy Dominik związał mi nadgarstki pończochami 
przedramiona miałam złączone, a palcami dotykałam łokcia drugiej ręki.
Zaczęła wiązać mi ramiona, robiąc pętlę pomiędzy nadgarstkami a łokciami.
Po chwili związała górną, potem dolną część mojego tułowia, otaczając liną piersi i
unieruchamiając ręce przy bokach ciała. Fachowo przebiegła palcami po moich
ramionach, zanim zaciągnęła więzy  sprawdzała, czy lina jest we właściwym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta