do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Usiedliśmy z lunchem po drugiej stronie ulicy, przy jednym z rozstawionych tam
piknikowych stoliczków, na trawniku prowadzącym na plażę.
Plaża za parkiem zapełniona była rodzinami z dziećmi, które pływały przy brzegu na
małych deskach, pluskały się i głośno swawoliły w wodzie. Na piasku wygrzewała się gruba
foka, a jej drzemkę utrwalało dla potomnych kilkudziesięciu nie rozstających się z aparatami
turystów.
- Wie pan, co to jest? - zapytałam.
- Foka mnich.
- Rozumiem, że to jedyne foki, które przed zjedzeniem patroszą ryby.
- Długo myślałaś nad tym dowcipem? - zapytał Monk.
- Od rana - przyznałam ze skruchą.
Kiedy skończyliśmy lunch, wróciliśmy do hotelu i zaparkowaliśmy na parkingu obok
kolejnego mustanga kabrioletu. Monk wysiadł i uważnie się przyjrzał samochodowi.
- To auto, które wypożyczył Brian - zawyrokował w końcu.
~ Połowa zaparkowanych tutaj samochodów to kabriolety mustangi. Skąd pan to wie?
- Pewną różnicę stanowią tablice rejestracyjne.
- Zapamiętał pan numer z tablicy rejestracyjnej?
- Podobnie jak numer nadwozia - dodał Monk. - Zresztą rozpoznaję trzy delikatne
wgniecenia i zarysowanie.
- Zwietnie.
- Wymienili szybę i dach. - Monk zajrzał do środka przez okno po stronie kierowcy. -
Plama na siedzeniu też zniknęła.
- Widzi pan? Jednak ją wyczyścili. Powinien pan być szczęśliwy. - Ruszyłam w
kierunku hotelu.
- Ale to była trwała plama! - zawołał za mną Monk.
- Najwyrazniej jednak nie. - Nie zwolniłam kroku.
Dogonił mnie po chwili.
- Myślę, że wymienili całe siedzenie.
- To dobrze.
- Dlaczego tak się wykosztowali i wymienili całe siedzenie, żeby się pozbyć jednej
plamy, a zostawili brudne dywaniki, wgniecenia i zarysowanie?
- Nie wiem, panie Monk. Powiem nawet więcej, kogo to obchodzi?
- Jednak to daje do myślenia.
Szliśmy przez hol do windy, kiedy zaczepił nas mały Hawajczyk w kolorowej
jedwabnej koszuli, luznych spodniach i ładnych skórzanych butach.
- Przepraszam pana, panie Monk. Pozwoli pan, że zamienię z panem dwa słowa? -
Wyciągnął do Mońka rękę. - Nazywam się Martin Kamakele, jestem kierownikiem hotelu.
Uścisnęli sobie dłonie. Zanim Monk mnie poprosił, miałam już przygotowaną
chusteczkę.
- To pan odpowiada za uzupełnianie zapasów w mi - nibarach? - zapytał Monk.
- Tak, to jeden z moich obowiązków. Dowiedziałem się, że poinstruował pan nasz
personel na czwartym piętrze, aby nie zwijać ręczników, lecz je składać.
- Och, nie musi mi pan dziękować.
- Bardzo doceniam, że osobiście woli pan składane ręczniki, i dołożymy wszelkich
starań, by w naszym hotelu czuł się pan jak najlepiej - mówił Kama - kele. - Ale niestety w
całym hotelu nie możemy składać ręczników.
- Przecież tylko tak można postępować z ręcznikami.
- To jednak sposób najbardziej czasochłonny. Złożenie ręcznika zajmuje trzy razy
więcej czasu niż jego zwinięcie, a nasz personel obowiązuje bardzo napięty harmonogram
prac. Gdyby pokojówki postępowały zgodnie z pańskim zaleceniem, na koniec dnia byłyby
spóznione z obowiązkami o dwie godziny.
- Czy do ich obowiązków należy również umieszczanie w minibarach gości
dodatkowego batona To - blerone?
- Z najmilszą chęcią będziemy składać ręczniki w pańskim pokoju, jednak w
pozostałych, obawiam się, jesteśmy zmuszeni wciąż je zwijać.
- Ależ będę wiedział, że w innych pokojach ręczniki są zwinięte - zauważył Monk. -
Jak pan myśli, czy będę mógł spokojnie spać w budynku wypełnionym zwiniętymi
ręcznikami?
Kamakele spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, ale nie miałam zamiaru w niczym
mu pomagać. To była sprawa między nim a Monkiem.
- Nie wiem, co panu odpowiedzieć, panie Monk - Powiedział w końcu Kamakele.
- Niech mi pan powie, że będziecie składali wszystkie ręczniki.
- Bardzo mi przykro.
Teraz już zarówno Kamakele, jak i Monk patrzyli na mnie wymownie, z prośbą o
pomoc. Westchnęłam i zwróciłam się do kierownika hotelu.
- Sytuacja z ręcznikami bardzo zle wpływa u pana Mońka na zdolność do
koncentracji. Nie wiem, czy panu o tym wiadomo, ale pan Monk współpracuje obecnie z
policją Kauai w sprawie morderstwa pani Helen Gruber. Jest bardzo znanym detektywem.
- Reputacja pana Mońka jest mi doskonale znana - odpowiedział Kamakele. - Zanim
tu przyjechałem, pracowałem jako kierownik hotelu Belmont w San Francisco.
- Zatem wie pan, jak szybko pan Monk pracuje, jeśli tylko potrafi jasno myśleć.
Mógłby wykryć sprawcę tej zbrodni, zanim wieść o niej dotarłaby na kontynent. Jeśli jednak
coś go rozprasza... cóż, śledztwo może się ciągnąć tygodniami, a zła prasa na temat hotelu,
czego nie da się uniknąć, rozniesie się po świecie. Kto wie, jak to wpłynie na rentowność
pańskiego hotelu.
- Rozumiem. - Kamakele przygryzł wargi. - Myślę, że uda się nam to jednak załatwić.
Co państwo powiecie na przeprowadzkę do bungalowu zajmowanego wcześniej przez panią
Helen Gruber? To dom całkowicie wyodrębniony; nie będzie pan w budynku ze zwiniętymi
ręcznikami. Pańskie ręczniki będą tam oczywiście składane.
- Ale to zamknięte przez policję miejsce zbrodni-
- Już nie. Dzisiaj rano policja oficjalnie zwolniła apartamenty.
- Niestety nie stać nas na opłatę pięciu tysięcy dolarów za dobę - powiedziałam. - Ani,
prawdę mówiąc, na nic o wiele tańszego.
- Ludzie, których rzeczywiście stać na takie opłaty, i tak nie będą chcieli mieszkać w
miejscu, gdzie popełniono morderstwo - tłumaczył Kamakele. - Obawiam się, że bungalow
będzie stał pusty, dopóki gruntownie go nie odnowimy i nie wystawimy do wynajęcia jako
nowego lokum. Możecie go zająć za tę samą sumę, jaką płacicie teraz za pokoje.
Spojrzałam na Mońka, nakazując mu wzrokiem, by koniecznie przystał na propozycję.
Monk się zgodził.
- Zwietnie - ucieszył się Kamakele. - Natychmiast każę przenieść państwa rzeczy.
- Czy znał pan osobiście panią Gruber? - zapytał Monk.
Kamakele przytaknął.
- Odesłano ją raz do mnie z recepcji. Pani Gruber doprowadzała ich do białej gorączki.
Twierdziła, że słyszy jakieś głosy. Może i słyszała, ale jestem pewien, że we własnej głowie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta