[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest ofiarą jakiegoś diabelskiego dowcipu, a świadkiem nieprawdopodobnego wy-
darzenia. . . Zresztą, w wyglądzie tej dziewczyny od samego początku widoczne
były jakieś takie nieziemskie cechy, niezwykłe, bo inaczej dlaczego Mirona Iwa-
nowicza, człowieka opanowanego i nie kochliwego, przyciągnęła ona jak ćmę
światło?
I póki te bezładne myśli kotłowały się w jego głowie, jak świerszcze w wy-
sokiej trawie, Miron Iwanowicz stał ze zdjęciem w ręku, nie chcąc patrzeć na nie
i jednocześnie nie mając odwagi podnieść wzroku na Tanie.
Co więc pani proponuje? zapytał w końcu.
Nie burzyć kapliczki.
Ale przecież pani uważa, że i tak nie będzie zburzona.
Prawda. Ale jeszcze nie wiemy za jaką cenę.
76
Tania popatrzyła w zszokowane oczy Mirona Iwanowicza, wzięła go pod rękę
i wyprowadziła na powietrze, w ciemną noc. Miron Iwanowicz posłusznie usiadł
na ławeczce.
Nie jestem w stanie zrozumieć przyznał zwracając zdjęcia.
Wszystko pan rozumie.
No bo na co czekaliście tyle czasu?
To proste jesteśmy na granicy przenikania.
Przenikania do nas?
Tak. Głębiej już zapuścić się nie możemy. Sto dwadzieścia lat to granica.
Dlatego tyle przegapiliście?
Dziś jest nas jeszcze mało powiedziała Tania. Jednostki. Ale jutro
będzie więcej. Na razie kosztuje to trzy czwarte energii całej Ziemi.
Dlaczego tak dużo?! Wstrząs i niedowierzanie walczyły o prymat
w umyśle Mirona Iwanowicza.
Czy pan nie rozumie? %7łyjemy w świecie, który wyście uczynili. Wczo-
raj i dzisiaj. Zbudowany albo zniszczony. Uszlachetniony albo zhańbiony. Jeśli
możemy powstrzymać coś niedobrego, to będziemy to robić. Jutro, pojutrze, co-
dziennie. Dzisiaj to jeden z pierwszych dni.
Tania położyła wąską dłoń na ręce Mirona Iwanowicza, jakby uspokajając go.
Proszę się nie denerwować powiedziała. My w ogóle staramy się nic
nie mówić ludziom z przeszłości. Ale pan jest taki uparty.
Ale ta kapliczka to drobiazg ożywił się nagle Miron Iwanowicz. W pew-
nej chwili nie tylko uwierzył duchem, ale szczerze, ostatecznie, że właśnie on
został wybrany jako ten inteligentny rozmówca, uwierzył też, że postąpili słusz-
nie. Dacie sobie z nią radę. Ale muszę wam powiedzieć, że są znacznie waż-
niejsze problemy. Ciągle zanieczyszczane są zbiorniki wodne, lasy wiecie jak
się odbywa wyrąb i spławianie drewna? A zanieczyszczenie atmosfery? Przecież
wy też musicie czymś oddychać? Czy tylko kulturą się zajmujecie?
Zajmujemy się wszystkim.
No to tym się właśnie zajmujcie. Tego nie można odkładać na pózniej.
Mironie, kochany powiedziała Tatiana, a jej oczy świeciły jaśniej niż
błękitna sukienka pan, chyba, nie wszystko zrozumiał. Nie jesteśmy waszymi
niańkami. My to wy, tyle że jutro. Nie my, a wy musicie zatrzymać się i nie
zatruwać siebie i nas.
Oczywiście powiedział Miron Iwanowicz. Jasne. To bardzo trafne
spostrzeżenie o tej wspólnej odpowiedzialności.
Jestem tu dopiero od kilku dni i słowo honoru wstrząsnęła mną prze-
paść między szlachetnymi zamiarami i waszymi codziennymi działaniami. Wszy-
scy zgadzacie się, że nie wolno marnować lasów i truć rzek. Wszyscy zgadzacie
się, że nie wolno burzyć pomników kultury i zostawiać w trawie puszek. Ale kiedy
to dotyczy jednej konkretnej osoby, kiedy jest sama i nikt jej nie widzi i nie może
77
złapać za rękę, dlaczego rzuca tę nieszczęsną puszkę i głuszy ryby dynamitem?
Dlaczego?
Miron Iwanowicz trzymał w ręku niedopałek; jeszcze przed chwilą chciał go
cisnąć w krzaki. Niedopałek parzył go już w palce, ale teraz nie mógł nim cisnąć
za siebie.
Ja nie głuszę ryb powiedział, przesuwając palce na niedopałku. Zrozu-
miał, że musi się śpieszyć. %7łe Tania odejdzie. W każdej chwili. Miron nie jest jej
do szczęścia potrzebny. Załatwi swoje i odejdzie. Ja tylko chciałbym wiedzieć,
nie powiem nikomu. Proszę, bardzo proszę, jako wyjątek. Oczywiście, rozumiem,
że budynek dyrekcji nie wytrzyma stu lat. Materiały przecież są kiepskie. Ale
przecież w przyszłości zamierzam przejść na monolit. Mam pewne pomysły. To
dla mnie bardzo ważne wiedzieć, co uda mi się zrealizować. Powiedz mi, proszę.
Papieros w końcu oparzył mu palce i Miron Iwanowicz cisnął go w krzaki.
Ja wiem tylko, że ten budynek dyrekcji będzie zburzony. To się wydarzy
jeszcze przed moim urodzeniem. A poza tym nic więcej nie wiem.
Szkoda powiedział Miron Iwanowicz. Zresztą, architekci wszędzie
są zapominani. A tę kapliczkę zgoda, będziemy jej strzec.
Dobrze powiedziała Tania. W tym tygodniu wstąpi pan do Towarzy-
stwa Ochrony Pomników. Nie formalnie, a jako aktywny członek.
Oczywiście zgodził się Miron Iwanowicz. A czy mogę zadać pani
prywatne pytanie?
Nie jestem zamężna.
Nie, ja o kapliczce. Miron Iwanowicz miał wrażenie, że gdzieś na górze
ktoś otworzył okno. Może podsłuchiwał. Znowu zaczął więc mówić szeptem:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]