do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nagle lodowaty strach ścisnął go za serce. Dlaczego Hannah nie wychodzi?
Oczywiście mogła gdzieś się wybrać, ale...
Zza warsztatu wyłonił się Simen i serdecznie wyciągnął rękę na
powitanie. Uścisnęli sobie dłonie z radością, jednak parobek miał dziwnie
poważną twarz. Ole go takim nie pamiętał.
- Wszystko u was dobrze? - spytał Ole, zerkając na okna domu.
- No cóż... - Simen z Mari wymienili spojrzenia i chłopak w krótkich
słowach opowiedział, co się stało.
Flemming od razu chciał biec do Hannah, lecz Ole go powstrzymał.
- Dowiedzmy się najpierw dokładnie, co się stało.
Simen z grubsza nakreślił sytuację, szczegóły mogli poznać pózniej, ale
już to, co powiedział, wystarczyło, by i Olego, i Flemminga ogarnął wielki
gniew, a zarazem poczucie winy, że żadnego z nich przy tym nie było.
- A co z dzieckiem?
Gdy tylko Flemming spytał, Mari już wiedziała, kto jest ojcem. Dzięki
Bogu! Odetchnęła z ulgą. Hannah wreszcie zazna trochę szczęścia.
Służąca uroniła łzę radości w imieniu swojej pani. Wreszcie radość
zawita do Rudningen, tego była pewna.
- Idz pierwszy. Ja mogę z nią porozmawiać pózniej. -Ole lekko
szturchnął Flemminga w bok. Doktor nie dał się prosić dwa razy, tylko
pobiegł w stronę schodów. Na najwyższym stopniu zatrzymał się i już
opanowany przekroczył próg. Podobnie jak w deszczową noc dawno temu
musiał schylać głowę.
Simen i Ole poszli obejrzeć gospodarstwo, a Mari zaczęła szykować
powitalny posiłek. Dziś na niczym nie będzie oszczędzać.
Flemming zatrzymał się w drzwiach, patrząc na leżącą bez ruchu postać.
Hannah miała oczy zamknięte, a twarz bladą, ale oddychała równo. Cicho
podszedł do łóżka i ujął bezwładną dłoń spoczywającą na kołdrze. Lekko ją
uścisnął i wtedy zobaczył, że powieki Hannah się unoszą. Zaraz szeroko
otworzyła oczy, całkiem budząc się ze snu.
RS
167
Musiała mrugnąć parę razy, nim zrozumiała, że nie śni. Flemming! To
naprawdę Flemming!
- Hannah, najdroższa Hannah!
Ledwie zdołał wyszeptać te słowa, tak mocno ścisnęło mu się gardło.
Przepełniała go czułość dla tej kobiety, dla niej był gotów na wszystko.
- Boże, jakże ja za tobą tęskniłem! Tak się o ciebie bałem! Ogromnie
teraz żałuję, że pozwoliłem ci przyjechać tu samej, Hannah. Tak cię
kocham!
Z oczu Hannah popłynęły łzy. Mocny uścisk dłoni i te słowa, to było za
wiele. Znów się rozpłakała, ale tym razem z najczystszej radości. Ogromnie
go jej brakowało. Wzywała go we śnie i czekała.
Flemming objął ją, bardzo uważając na zraniony bark. Trzymał ją w
objęciach i poczuł, że nawiązała się między nimi jeszcze silniejsza więz.
Siedzieli tak dopóty, dopóki płacz Hannah nie ucichł.
- Mogę? - Flemming chciał odsunąć kołdrę, a Hannah pozwoliła mu na to
skinieniem głowy. Wycieńczona osunęła się na poduszki. Czuła, że ten
płacz dobrze jej zrobił. Flemming delikatnie powiódł dłonią po jej brzuchu i
poczuł, że ogarnia go niezwykłe uczucie. To było jego pierwsze spotkanie z
dzieckiem. Z jego dzieckiem. Z dzieckiem jego i Hannah.
Był teraz przy nich. Mógł się zająć i przyszłą matką, i maleństwem.
Poczuł wielką radość. Delikatnie okrył Hannah i schylił się nad jej bladą,
lecz rozjaśnioną szczęściem twarzą. Objęli się z miłością.
RS
168
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta