do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i szczerą rozmowę. Powiedział, że czas się zastanowić, co chcę robić. I ja już wiem.
Chcę projektować biżuterię. Luc skontaktował mnie z żoną Seva, Francescą. Obiecała
mnie wziąć pod swoje skrzydła i skierować na właściwe kursy.
- Luc cię skontaktował...?
R
L
T
- %7łałuję, że się rozwodzicie. Jest miły. Lubię go.
- Teraz ja, teraz ja! - Katrina nie mogła się doczekać swojej kolejki.
- Nie mogÄ™ obiecać, że nigdy i nigdzie nie bÄ™dÄ™ siÄ™ wtrÄ…cać - ostrzegÅ‚a Téa,
odsuwając od siebie telefon jeszcze dalej. - Jednak nie zamierzam zdalnie sterować
waszym życiem. Zacznę do rezygnacji z tego numeru.
- W porządku. O mnie nie musisz się martwić. Wstąpię do wojska albo zostanę
policjantką - oznajmiła Katrina.
- %7Å‚artujesz - wykrztusiÅ‚a Téa.
- Poznałam wielu sensownych policjantów - wyjaśniła Katrina. - Podczas prac
społecznych na rzecz społeczności lokalnych - dodała. - Czuję, że moim powołaniem jest
praca w policji. - Spojrzała na nie triumfalnie, unosząc brew z kolczykiem. - Skończy-
łyśmy?
- Jeszcze ja - zauważyła Madam, nawet teraz dzielnie trzymająca emocje na
wodzy. - Mnie także możesz oddać telefon, jeśli chcesz.
- Nigdy w życiu. Dla ciebie jestem dostępna zawsze i wszędzie. - Uściskała
serdecznie babkę i spojrzała na dziewczyny. - Dla was też, ale jako starsza siostra, nie
matka. - I w tym momencie ostatecznie przestała się obwiniać o śmierć rodziców.
Godzina w towarzystwie Sonyi minęła na nadspodziewanie miłej rozmowie.
- Rozumiem, że Téa zaaranżowaÅ‚a nasze spotkanie?
- Pana żona jest czarującą osobą. Odnalazła mnie i wyjaśniła, jak silne wrażenie
wywarła na panu moja tragedia. Przepraszam, Luc. Wiele bym dała, żeby cofnąć
wszystkie te okropne rzeczy, które panu powiedziałam. Proszę zrozumieć, szalałam z
rozpaczy.
- Nigdy nie miałem do pani pretensji.
- Mam też osobisty powód do spotkania z panem. Chciałam wreszcie panu
podziękować.
- Podziękować? - Tego się najmniej spodziewał.
- Przez długi czas byłam na pana wściekła. Chciałam umrzeć, a pan mnie uratował.
Próbowałam nawet popełnić samobójstwo. Wiedział pan o tym? - Potaknął w milczeniu.
R
L
T
- Tak podejrzewałam. Ale w pewnym momencie odkryłam, że chcę żyć. Trzeba było
długiej terapii, abym zrozumiała, że odcinając się od emocji, skazuję się na ponurą
egzystencję. Otworzyłam się na życie i znalazłam miłość. Mogę nawet powiedzieć, że
znalazłam swoją drugą połówkę.
- Myślałem, że był nią Kurt.
- Ja też. Ale teraz sądzę, że w pierwszym małżeństwie najważniejszy był fakt, że
tworzymy rodzinę. Kochałam - tu głos jej się załamał - mojego synka. Wciąż za nim
tęsknię. Nigdy nie pozna swojego rodzeństwa, ale dopilnuję, żeby jego brat czy siostra
znali go z moich opowiadań.
- Cieszę się, że znalazła pani siłę, aby żyć dalej. I że znowu znalazła pani miłość -
odparł Luc.
- Pan też - rzekła z naciskiem, nachylając się ku niemu. - Może pozwalam sobie na
wścibstwo, ale proszę nie popełniać pomyłki, której ja cudem uniknęłam. Proszę nie
odwracać się od życia. Czasem trzeba zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę,
inaczej szczęście przejdzie bokiem. Od czasu do czasu fortuna się od nas odwraca, ale
miłość pomaga wszystko przetrzymać.
Luc siedział w samochodzie, zbierając myśli. Sonya miała rację w wielu sprawach.
Odwrócił się od życia. A przecież ma wybór. Może kontynuować swą pustą egzystencję
z czasu przed TéÄ… lub zaryzykować i otworzyć serce na miÅ‚ość. PomyÅ›laÅ‚ o swoich
dziadkach i blisko sześćdziesięciu latach czułości i oddania, śmiechu i łez. Tak samo
wygląda małżeństwo jego rodziców i kuzynów. Czy odrzuciliby miłość, by się uchronić
przed cierpieniem? Odpowiedz nasuwała się sama.
Jakie bÄ™dzie jego życie bez Téi? Bez jej ciepÅ‚a i szlachetnoÅ›ci, bez poczucia
humoru i zmysłowości. Przypomniał sobie wyznanie wymruczane mu do ucha w noc
poślubną i poczuł, że twarda skorupa pęka i pozwala sercu bić mocniej.
To gra o wszystko. Albo kocha TéÄ™ i chce spÄ™dzić z niÄ… resztÄ™ życia, albo jÄ… straci.
Ktoś inny da jej wszystko, czego on jej odmówił. Po moim trupie, pomyślał z nagłą
złością na samego siebie. Jest kretynem. Pozwolił, by szczęście wymknęło mu się z rąk.
A dlaczego? Bo był tchórzem. Jeszcze nie jest za pózno. Zawsze zdobywał to, czego
pragnÄ…Å‚. A najbardziej na Å›wiecie pragnie Téi.
R
L
T
W obecnym stanie ducha nie odebrałby telefonu, gdyby nie był od Nonny.
- Twoja żona jest u nas. Przyjeżdżaj - ponagliła go.
- Właśnie tłumaczy Primowi, że wasze małżeństwo było pomyłką. Wspomniała o
rozwodzie.
- Nonna, ratuj. Napójcie ją domowym piwem i grajcie na zwłokę. Jestem w drodze.
Drugi telefon był do Seva.
- Musimy się natychmiast spotkać. Co? O, do licha. W takim razie spotkajmy się
po drodze do szpitala. Tak, to pilne. To sprawa życia i... miłości.
- I tak siÄ™ sprawy majÄ…. Rozumiecie mnie, prawda? - Téa poczuÅ‚a, że jÄ™zyk jej siÄ™
plącze, a dziadkowie Luca nadal kręcili głowami.
- Może gdybyś nam to wyłożyła od początku... - zasugerował Primo.
- Chyba tracę wątek - przyznała.
- W takim razie dla odmiany porozmawiajmy o innych sprawach. Lubisz
niemowlęta? Ty i Luc będziecie mieli śliczne dzieciaki. Rudowłose diablątka.
- Ale ja wÅ‚aÅ›nie tÅ‚umaczyÅ‚am, że nie bÄ™dzie żadnych dzieci - chlipnęła Téa.
- Tam, gdzie Dante jest mężem, zawsze są dzieci, mam rację, Luciano? - Primo
skierował wzrok gdzieś za nią.
- Absolutnie, dziadku.
Téa omal nie spadÅ‚a z krzesÅ‚a na dzwiÄ™k gÅ‚osu męża.
- Jesteś pijana, kochana żono. A ja chciałem, żebyś dobrze zapamiętała dzisiejszą
noc. Nonna, pomóż. Potrzeba nam dużo kawy. I przy okazji zadzwoń do Seva. Francesca
właśnie zaczęła rodzić.
Wiosenne powietrze podziałało jak zimny okład. Gwiazdy nad ich głowami
skrzyÅ‚y siÄ™ jak najpiÄ™kniejsze diamenty. Téa uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że jakimÅ› cudem
znalazła się tam, gdzie chciała być najbardziej: w ramionach Luca.
- Jesteś snem czy jawą? - spytała rozmarzonym głosem. Pocałował ją w
odpowiedzi. - Jak miło. Możemy udawać, że nadal jesteśmy małżeństwem i mieć kolejną
noc poślubną.
R
L
T
- Nie musimy udawać. Nadal jesteśmy małżeństwem.
- Już niedługo.
- Przynajmniej pięćdziesiąt lat, a pewnie więcej.
- Ale poważnie, co tu robisz? - zapytała.
- Chciałem ci podziękować za spotkanie z Sonyą.
- Bałam się, że będziesz na mnie zły - przyznała. - Juice ją dla mnie zlokalizował.
Jak poszło? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta