do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

minut temu pokoje dziesięć i dwanaście przydzielono
dwóm dentystom z Iowy i ich żonom. Oni również mieli
potwierdzone rezerwacje.
Paski od toreb uwierały Trippa w ramię.
- Innymi słowy, nie znajdzie się tu dla nas miejsce?
- Ależ nie. Znajdzie się.
- Doskonale. Proszę więc nam podać numery pokoi.
Kobieta rzuciła Amber ukradkowe spojrzenie. Nic
z tego nie rozumiał. Dopiero po chwili Amber wyjaśniła
mu, na czym polega kłopot.
- Nie pokoi, tylko pokoju, Tripp. MajÄ… dla nas zare­
zerwowany jeden pokój.
- Ale za to najÅ‚adniejszy - dodaÅ‚a szybko wÅ‚aÅ›ciciel­
ka, próbując jakoś wynagrodzić nieporozumienie.
Tripp popatrzył na Amber. Włosy ma w nieładzie,
szminkę startą. Znajduje się w podróży od wielu godzin,
cierpi na chorobÄ™ lokomocyjnÄ…, lecz mimo to wyglÄ…da
niezwykle ponętnie. Jak ona to robi?
- Nasze pokoje nie muszÄ… z sobÄ… sÄ…siadować. - A na­
wet lepiej, żeby nie sąsiadowały, pomyślał. - Mogą być
SANDRA STEFFEN
142
na różnych piÄ™trach. ProszÄ™ w tym najpiÄ™kniejszym umie­
ścić pannę Colton, a mnie dać jakikolwiek.
- Obawiam się, że wszystkie inne są zajęte.
Na twarzy Trippa odmalowaÅ‚a siÄ™ zÅ‚ość. Amber nie wie­
dziaÅ‚a, jak ma siÄ™ zachować. CaÅ‚Ä… podróż dokÅ‚adnie zapla­
nowaÅ‚a. W ciÄ…gu najbliższych czterdziestu oÅ›miu godzin za­
mierzała uwieść Trippa, a przynajmniej zrobić coś, aby się
w niej zakochał. W końcu wcale nie musi mieszkać w Fort
Bragg. Jej praca w Fundacji Hopechest polega na pozyski­
waniu funduszy. Równie dobrze mogłaby je pozyskiwać
w Santa Rosie czy gdziekolwiek indziej.
Praca jest ważna - ale miłość była ważniejsza.
Niektórzy ludzie uważają, że są kowalami swego losu.
%7łe mogą na niego wpływać i dowolnie go kształtować.
Amber wierzyła, że można dopomóc losowi, ale tylko
do pewnego stopnia. Była realistką. Nie żyła w świecie
złudzeń.
Nie planowała zakochać się w Trippie Calhounie, ale
ponieważ tak siÄ™ staÅ‚o, chciaÅ‚a, by odwzajemniÅ‚ jej uczu­
cie. Ucieszyła się, słysząc, że pokoje dziesięć i dwanaście
sÄ… poÅ‚Ä…czone drzwiami, i że oba sÄ… wolne, gdyż poprze­
dnia rezerwacja została odwołana. Godzinami chodziła
po sklepach, szukajÄ…c idealnej sukienki i butów. Zapa­
kowaÅ‚a na drogÄ™ Å›wieczki zapachowe, najpiÄ™kniejszÄ… ko­
szulę nocną oraz ulubioną płytę z romantyczną muzyką.
Przygotowała wszystko w najdrobniejszych detalach, ale
nigdy w życiu nie posunęłaby siÄ™ tak daleko, by zare­
zerwować tylko jeden pokój.
Cóż, najwyrazniej los jej sprzyja. Uśmiechnęła się
w duchu.
%7Å‚ONA NA POKAZ 143
- Zróbmy tak - powiedziaÅ‚ Tripp. - Ty zostaniesz tu­
taj, a ja poszukam czegoś w pobliżu.
Tego nie przewidziała.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam za nieporozumienie
- rzekÅ‚a wÅ‚aÅ›cicielka pensjonatu. - Jeżeli pan sobie ży­
czy, podzwoniÄ™ po hotelach w okolicy, ale nie sÄ…dzÄ™, aby
w którymś znalazło się wolne miejsce.
Amber nie odezwała się słowem, natomiast z każdą
sekundą coraz większą sympatią darzyła miłą, elegancką
kobietÄ™ za ladÄ… recepcji.
- Akurat jest szczyt sezonu turystycznego. W dodat­
ku w tej części miasta odbywa się kilka różnych zjazdów.
W hotelach mają komplety gości, a w pensjonatach też
zaczyna brakować miejsc. Może państwo obejrzą pokój,
a ja w tym czasie spróbuję coś wykombinować...
Tripp wzruszył z rezygnacją ramionami.
- Robi się coraz pózniej - zauważyła cicho Amber.
Próba przed jutrzejszą uroczystością zaczyna się
o siódmej. Potrzebuję czasu, żeby się odświeżyć, ubrać...
SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… na znak zgody. WolaÅ‚aby, by okazaÅ‚ tro­
chę więcej entuzjazmu, ale trudno. Krok po kroczku...
- RayAnn, można ciÄ™ prosić na chwilÄ™? - wÅ‚aÅ›ciciel­
ka pensjonatu zwróciÅ‚a siÄ™ do dziewczyny, która wyglÄ…­
dała jak młodsza wersja jej samej.
- Tak, mamo?
- Pomóż paÅ„stwu z bagażami. I zaprowadz do trzy­
dziestki.
RayAnn, silna, solidnie zbudowana pannica w wieku
szesnastu lub siedemnastu lat, wzięła od Trippa dwie wa­
lizki.
SANDRA STEFFEN
144
- ProszÄ™ za mnÄ….
Najpierw przeszli przez duży salon, w którym szpako­
waty mężczyzna rozmawiaÅ‚ z ekscentrycznie odzianÄ… ko­
bietą - spoglądając na nią, Amber pomyślała, że albo
w Missisipi wylądowały kosmitki, albo niewiasta brała
udział w jakimś przedstawieniu o Marsjankach - następnie
RayAnn poprowadziła ich krętymi schodami na górę.
- Trzydziestka jest fantastyczna. BÄ™dÄ… paÅ„stwo za­
chwyceni.
Schody na poddasze były wąskie i strome. Zarówno
Tripp, jak i córka właścicielki dotarli na miejsce zziajani.
Amber, która niosła tylko torebkę, nawet się nie zasapała.
- To jedyny pokój na tym piÄ™trze - oznajmiÅ‚a Ray­
Ann.
Tak, pomyślała Amber; los jej zdecydowanie sprzyja.
- Jak się państwu podoba?
Rozejrzeli się dookoła.
Pokój rzeczywiÅ›cie robiÅ‚ wrażenie: ukoÅ›ne pÅ‚aszczy­
zny, miękki puszysty dywan w kolorze dojrzałych śliwek,
antyczne biureczko, osiemnastowieczna komoda, po obu
jej stronach wielkie, skórzane fotele; głównym elemen­
tem było jednak ogromne małżeńskie łoże, na którym
leżaÅ‚a wspaniaÅ‚a weÅ‚niana kapa oraz kilkanaÅ›cie ozdob­
nych poduszek.
Amber nie mogła oderwać od niego oczu. Tu rozegra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta