[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ja nie odparł i wskazał na Susannah. Ale ona. . . tak.
A wtedy?
Roland podniósł żuchwę Waltera.
Ona kiedyś przemówiła. Spojrzał na Eddiego. I znowu przemówi.
To niebezpieczne rzekł spokojnie Eddie.
Tak.
Nie tylko dla ciebie.
Nie.
Kocham ją, człowieku.
Tak.
Jeśli ją skrzywdzisz. . .
Zrobię to, co będę musiał stwierdził rewolwerowiec.
A my się nie liczymy? Prawda?
Kocham was oboje.
Rewolwerowiec spojrzał na Eddiego i ten zobaczył, że policzki Rolanda lśnią
czerwono w blasku węgli dogasającego ogniska. Płakał.
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Wciąż zamierzasz tam dojść, prawda?
Tak.
I będziesz szedł do końca.
Tak. Do samego końca. Obojętnie, co się zdarzy.
Eddie spojrzał na niego z miłością, nienawiścią i całą udręką człowieka, który
stracił resztki nadziei na to, że zdoła wywrzeć jakiś wpływ na jego myśli, pragnie-
nia i uczynki.
Drzewa szumiały na wietrze.
Mówisz jak Henry, człowieku. Eddie też zaczął płakać. Nie chciał te-
go robić. Nienawidził płakać. On też miał wieżę, tyle że nie była mroczna.
Pamiętasz, jak opowiadałem ci o wieży Henry ego? Byliśmy braćmi i chyba byli-
śmy rewolwerowcami. Mieliśmy tę Białą Wieżę i on, w jedyny sposób, jaki znał,
poprosił mnie, bym towarzyszył mu do niej, więc dosiadłem konia, gdyż był mo-
im bratem, kapujesz? I dotarliśmy do niej. Znalezliśmy tę Białą Wieżę. Niestety
okazała się zabójcza. Zabiła go. I zabiłaby mnie. Widziałeś, w jakim byłem sta-
nie. Uratowałeś nie tylko moje życie. Ocaliłeś moją pieprzoną duszę. Eddie
uścisnął Rolanda i pocałował go w policzek. Na wargach poczuł smak jego łez.
309
A więc? Znów na koń? Naprzód, znowu spotkać się z tym człowiekiem?
Rewolwerowiec milczał. Chcę powiedzieć, że nie spotkaliśmy tu wielu ludzi,
ale wiem, że gdzieś tam są, a tam, gdzie jest jakaś Wieża, są też i ludzie. Czekasz
na człowieka, bo musisz się z nim spotkać, a w końcu forsa jedzie, a gówno idzie
albo przemawiają kule zamiast dolców. A więc jak? Na koń? Na spotkanie z tym
człowiekiem? Jeśli ma to być jedynie powtórka tamtej parszywej historii, to oboje
powinniście zostawić mnie na żer krabom. Eddie spojrzał na Rolanda podkrą-
żonymi oczami. Ja już siedziałem w bagnie. Jeśli czegoś się dowiedziałem, to
tego, że nie chcę umrzeć brudny.
To nie będzie to samo.
Nie? Chcesz powiedzieć, że nie jesteś uzależniony? Roland milczał.
Kto przejdzie przez magiczne drzwi i uratuje ciebie, człowieku? Wiesz kto? Ja
wiem. Nikt. Próbowałeś już wszystkiego. Teraz możesz liczyć wyłącznie na twój
pieprzony rewolwer, bo tylko to ci zostało. Tak samo jak Balazarowi. Roland
wciąż milczał. Czy chcesz wiedzieć, czego nauczył mnie mój brat? spytał
Eddie zacinającym się i nabrzmiałym od łez głosem.
Tak odparł rewolwerowiec. Pochylił się, spoglądając w oczy Eddiego.
Nauczył mnie jednego: jeśli zabijesz to, co kochasz, będziesz przeklęty.
Ja już jestem przeklęty stwierdził spokojnie Roland. Może jednak
przeklęci też mogą zostać zbawieni.
Chcesz, byśmy wszyscy zginęli?
Roland nie odpowiedział.
Eddie złapał go za strzępy koszuli.
Chcesz doprowadzić do jej śmierci?
Kiedyś wszyscy umrzemy oświadczył rewolwerowiec. Nie tylko
świat idzie naprzód. Spojrzał prosto na Eddiego i w tym świetle jego niebie-
skie oczy miały barwę podobną do łupku. Jednak będziemy wspaniali. I po
chwili dodał: Jest coś więcej niż świat do zdobycia, Eddie. Nie ryzykowałbym
twojego i jej. . . nie pozwoliłbym chłopcu umrzeć. . . gdyby chodziło tylko o to.
O czym ty mówisz?
O wszystkim, co tam jest odparł spokojnie rewolwerowiec. Pójdzie-
my tam, Eddie. Będziemy walczyć. Będziemy cierpieć. I wytrwamy.
Teraz Eddie milczał. Nie przychodziło mu do głowy nic, co mógłby powie-
dzieć.
Roland lekko uścisnął jego ramię.
Nawet przeklęci kochają rzekł.
310
* * *
Eddie w końcu zasnął obok Susannah, ostatniej osoby, którą Roland powołał
do nowej Trójki, lecz rewolwerowiec siedział i słuchał głosów nocy, podczas gdy
wiatr osuszał łzy na jego policzkach.
Potępienie?
Zbawienie?
Wieża.
Dotrze do Mrocznej Wieży i tam wyśpiewa ich imiona. . . tam wyśpiewa ich
imiona, tam wyśpiewa wszystkie ich imiona.
Słońce ciemnym różem zabarwiło niebo na wschodzie, gdy w końcu Roland,
już nie ostatni krzyżowiec, lecz jeden z ostatnich trojga rewolwerowców, zasnął
i śnił swoje złe sny, rozświetlane jedynym kojącym promykiem nadziei.
Tam wyśpiewam wszystkie ich imiona!
Posłowie
Tak kończy się drugi z sześciu lub siedmiu tomów tworzących długą opowieść
o Mrocznej Wieży. Trzeci ( Ziemie jałowe ) opisuje połowę drogi Rolanda, Ed-
diego i Susannah do Wieży, a czwarty ( Czarnoksiężnik i kryształ ) opowiada
o oczarowaniu i uwiedzeniu, ale głównie o rozmaitych przygodach, jakie przeżył
Roland, zanim czytelnicy po raz pierwszy spotkali go na tropie człowieka w czer-
ni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]