[ Pobierz całość w formacie PDF ]
19
20
zobaczyła zwisającą glacę swojego twardo śpiącego męża, a sąsiedzi ujrzeli wystający tyłek. Tu jeszcze raz
przydała się sąsiedzka pomoc, bo bez niej mama sama nie dałaby rady wyciągnąć mężusia z dziury.
Rozdział XVII
Nadszedł czas, aby spełnić przynajmniej część moich marzeń. W klubie ,,Kolejarz zorganizowano
kółko taneczne. Zapisałyśmy się tam z Celiną natychmiast. Nie był to co prawda balet, tylko taniec ludowy,
ale nam to wystarczało w zupełności. Tańczyłyśmy więc krakowiaka, oberka, kujawiaka z wielkim
zacięciem. Niestety , dzieci nie przychodziły regularnie na próby, pani instruktorka zdenerwowała się i
mniej więcej po roku rozwiązano działalność . Bardzo tego żałowałam. Po tańcach przyszła kolej na teatr.
Pierwsza moja rola, to rola herolda w sztuce,, O szewczyku Dratewce . Wchodziłam na scenę i wołałam
głośno: ,,Król idzie, hej król idzie . Byłam z tego dumna. Zwłaszcza, że nie wymawiałam ,,r , a co za tym
idzie nie wszystkie amatorskie teatry chciały mnie przyjąć w swoje szeregi. Warto dodać, że litery tej nie
wymawiała oprócz mnie i Trudy jeszcze siostra moja Ewa, Celina z trzeciego piętra i Wanda z parteru. Teatr
istniał bardzo długo, a potem samoistnie przeistoczył się w kabaret. Zarówno w teatrze jak i w kabarecie
grałam główne role. Tylko, że kabaret okazał się niewypałem, bo nasz instruktor jak i aktorzy nie mieliśmy
bladego pojęcia o kabarecie. Wychodziło więc nam coś, z tekstami kogoś. Oczy na to otworzył nam reżyser
z Warszawy, który przyjechał do nas w ramach pomagania młodym aktorom. Wróciliśmy więc do teatru.
Rozdział XVIII
Nasza kamienica stała przy ulicy prowadzącej do dworca kolejowego. Było to powodem pewnego
zabawnego zdarzenia.
Na drugim piętrze mieszkała sąsiadka, której mąż pracował na drugą zmianę. Wracał do domu o godzinie
23. Zazwyczaj o tej porze już spała, więc nie zamykała drzwi, żeby mąż mógł wejść.
Po godzinie 22 obudziła się najmłodsza córka naszej sąsiadki i mama musiała wstać do dziecka. Kiedy
wróciła z powrotem do łóżka mąż już spał. Wsunęła się cicho pod kołdrę. Zaniepokoił ją jednak zapach
alkoholu wydobywający się z ust pochrapującego męża. Usiadła na łóżku i już chciała zapytać gdzie pił,
lecz w świetle latarni zza okna zobaczyła całkiem obcego mężczyznę. Zerwała się przestraszona, narzuciła
20
21
szlafrok i przybiegła do nas zadzwonić na milicję. Po przyjezdzie władzy okazało się, że pijany delikwent
nie mieszkał nawet w naszym mieście. Po drodze na dworzec urwał mu się film , a że mieszkał też na
pierwszym piętrze myślał ,że przyszedł do domu. Milicja zabrała chłopa na izbę wytrzezwień . Sąsiadce
facet musiał zapłacić za nocleg. Taka była wola panów w niebieskich mundurach.
Rozdział XIX
Takich historii, które po latach opowiada się jako anegdotki było w naszym domu wiele. Najbardziej
pamiętam te, które wydarzyły się w moim mieszkaniu lub w bezpośrednim sąsiedztwie. Kamienica nasza
miała jedną wadę. Mianowicie mieszkania tam były bardzo wysokie. Wieszanie firan, czy zwykła wymiana
żarówki sprawiały wszystkim lokatorom nie lada kłopot. Do tej czynności potrzebny był niewątpliwie
mężczyzna, bo panowie są przeważnie wyżsi od kobiet. U nas w domu roboty na wysokościach wykonywał
tata. Kiedy trzeba było zmienić żarówkę, pod lampę stawiało się stół, na stół taboret, na taboret mały
stołeczek. Na tak przygotowaną piramidę wchodził bohater dnia i wykonywał tę z pozoru prostą czynność.
Nie za każdym razem wychodziło to bez szwanku. Kiedyś tata wszedł po niedokładnie ustawionych
stołkach, a będąc już na górze zachwiał się i spadł. Zdarzenie to obserwowały żona i teściowa. Zamiast biec
nieszczęśnikowi na ratunek, wybuchnęły śmiechem. Tego było już za wiele. Zmiać się z nieszczęścia męża i
zięcia? Zdenerwowany i urażony tata w porywie sprawiedliwego gniewu wpadł do kuchni, chwycił garnek z
czerwonym barszczem i rzucił go na podłogę.
- Teraz się k..wy śmiejcie - krzyknął.
Niestety śmiech zamarł na ustach mamy i babci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]