[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzinne - powiedział, wznosząc toast.
- O co ci właściwie chodzi? - uśmiechnęła się.
- Nie bardzo mogę się zorientować, do czego zmie
rzasz.
I znowu poczuł znany ucisk w żołądku i koło serca.
Wezbrała w nim tęsknota połączona z pożądaniem.
- Sam dobrze nie wiem-przyznał.
Ale ten fakt nie denerwował go, choć powinien być
zdenerwowany. Był szczęśliwy. Wprost niewiarygod
nie, totalnie szczęśliwy. Za każdym razem, gdy na nią
popatrzył, czuł się szczęśliwszy. Mógłby tak na nią
patrzeć do końca życia.
Oddychał z trudem.
- Nic ci nie jest? - Freddie dała wyraz swej troski,
klepiÄ…c go po plecach.
- Nie, wszystko w porządku. Czuję się świetnie.
Teraz z kolei ona poczuła lekkie zdenerwowanie.
Odstąpiła o krok do tyłu.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - spytała z nie
pokojem.
20 0 CZEKAJC NA NICKA
- Jak?
- Jakbyś mnie nigdy przedtem nie widział.
- Nie wiem - skłamał.
Doskonale wiedział dlaczego: bo nigdy przedtem
nie patrzył na nią oczami zakochanego mężczyzny.
Stała się rzecz w najwyższej mierze zdumiewająca:
zakochał się po uszy w kobiecie, która była jego naj
bliższym przyjacielem.
- Siądzmy. - Czuł, że musi usiąść.
- Dobrze. - Ostrożnie przysiadła na kanapie. -
Nick, ty się zle czujesz. Może lepiej zrezygnujmy
z teatru.
- Nie, nic mi nie jest. Czy nie powiedziałem, że
czujÄ™ siÄ™ Zwietnie?
- Ale nie wyglÄ…dasz dobrze. JesteÅ› blady.
Tak przypuszczał. Nigdy przedtem nie był w nikim
zakochany. Podrywał dziewczyny, uwodził, bawił się
nimi, ale teraz wyglądało na to, że to on przepadł
z kretesem.
Przez Freddie. Ona była tego przyczyną.
Zaczął się już przyzwyczajać do tego, że może się
z nią kochać. Ale zakochać się to całkiem co innego.
Nie mógł teraz myśleć o niczym innym. To uczucie,
tak dla niego nowe i nieznane, zawładnęło nim w spo
sób przemożny.
- Wiesz, Fred... sprawy między nami bardzo
szybko posuwają się naprzód.
Uniosła brwi ze zdziwieniem.
- Uważasz, że dziesięć lat to szybko?
- Wiesz dobrze, o czym mówię. - Machnął ręką.
CZEKAJC NA NICKA 201
- Myślałem, że potrafię rozgraniczyć sprawy zawo
dowe i prywatne.
Przeszedł ją zimny dreszcz. Przeraziła się.
- Próbujesz się mnie łagodnie pozbyć, Nick? -
spytała, starając się zachować spokój.
- Skąd - oburzył się. Sama myśl o jej utracie była
niewyobrażalna. - Nie - powtórzył i chwycił jej dłoń
tak mocno, aż jęknęła. - Chcę cię, Fred, właśnie za
czynam sobie uświadamiać, jak bardzo.
Serce na chwilę jej zamarło.
- Masz mnie, Nick - szepnęła. - Zawsze będziesz
mnie miał.
- Wszystko się zmieniło. - Nie bardzo wiedział,
jak to wyrazić, żeby jego słowa usatysfakcjonowały
ich oboje, ale musiał jakoś dać jej do zrozumienia, co
czuje. - Nie dlatego, że poszliśmy razem do łóżka.
Nie dlatego, że to, co przeżywam z tobą, jest inne,
silniejsze od tego, co dotąd przeżywałem.
- Nick. - Przepełniona miłością przycisnęła ich
splecione dłonie do twarzy. - Nigdy przedtem tak do
mnie nie mówiłeś. Nie przypuszczałam, że to nastąpi.
On też nie. Teraz bał się, że nie potrafi dostatecznie
szybko dobrać odpowiednich słów.
- Nie chcę niczego przyspieszać, Fred, nie chcę
nalegać, ale myślę, że powinnaś wiedzieć...
Odgłos ciężkich kroków na schodach sprawił, że
Nick zaklął głośno. %7ładne z nich się nie poruszyło,
gdy w progu stanął Rio. Miał poważną i zaniepokojo
nÄ… minÄ™.
- Nick, lepiej zejdz szybko na dół - powiedział.
2 0 2 CZEKAJC NA NICKA
Nick poczuł, jak strach ściska mu gardło.
- Zack?
- Nie, nie Zack.-Rio popatrzył na Freddie błagal
nym wzrokiem. - Ale lepiej zejdz.
- Zaczekaj - rzucił Nick do Freddie, ale Rio za
oponował.
- Niech też zejdzie. Może pomóc. - Kiedy Nick
mijał go, położył mu dłoń na ramieniu. - Chodzi
o MarlÄ™.
Nick zatrzymał się, odwrócił do Freddie. Nie było
sposobu, żeby nie wciągnąć jej w tę sprawę.
- Bardzo z nią zle? - spytał.
Kucharz tylko potrząsnął głową i poczekał, aż
Nick z Freddie wyjdÄ…. ImiÄ™ Marla nic Freddie nie
mówiło. Myślała, że może to któraś z dawnych ko
chanek Nicka wtargnęła do baru powodowana za
zdrością albo, co gorsza, pijana.
Ale widok, jaki ukazał się jej oczom, gdy weszli do
kuchni, zaprzeczył takim domysłom. Kobieta była
ciemna, szczupła i kiedyś musiała być ładna, zanim
zmartwienia i ciężka praca wyżłobiły głębokie bruz
dy w jej twarzy. Trudno było jednak powiedzieć coś
więcej, gdyż była poraniona i posiniaczona.
Siedziała w milczeniu, za nią stał chłopiec z zapad
Å‚ymi oczami, kurczowo siÄ™ trzymajÄ…c oparcia jej
krzesła, a u jej stóp siedziała mała dziewczynka z pal
cem w buzi. Kobieta trzymała na kolanach może trzy
miesięczne, popłakujące niemowlę.
Nick chciał na nią krzyknąć, chciał potrząsnąć tą
kobietą, tą dziewczyną, którą kiedyś znał i niemal
CZEKAJC NA NICKA 2 0 3
pokochał, by przestała patrzeć tym pustym, prze
razliwie beznadziejnym spojrzeniem zbitego psa. Nie
zrobił tego jednak. Podszedł do niej i delikatnie ujął ją
za brodę. Uniosła ku niemu wzrok. Z jej oczu spłynę
Å‚a pierwsza Å‚za.
- Przepraszam, Nick. Wybacz mi. Nie wiedzia
łam, dokąd pójść.
- Nigdy nie przepraszaj, kiedy tu przychodzisz.
Nie musisz za nic przepraszać. Cześć, Carlo. -
Uśmiechnął się lekko do chłopca i delikatnie przesu
nął dłoń po jego ramieniu.
Carlo zesztywniał i jeszcze bardziej zamknął się
w sobie. Wiedział, że dużym dłoniom nigdy nie moż
na ufać.
- A kimże jest ta duża dziewczynka? To Jenny?
Ależ ty urosłaś. - Nick podniósł ją i przytulił. Nie
wyjmując palca z buzi, położyła głowę na jego ramie
niu. - Rio, usmaż dzieciakom parę hamburgerów, do
brze? - zwrócił się do kucharza.
- Już to robię.
- Jenny, chcesz usiąść na blacie i popatrzeć, jak
Rio gotuje?
Dziewczynka skinęła głową. Nick posadził ją na
kontuarze. Carlo stanÄ…Å‚ obok.
- Nie chcę ci sprawiać kłopotu, Nick - zaczęła
Marla, poruszając się miarowo, by ukołysać nie
mowlÄ™.
- Chcesz kawy? - Nie czekajÄ…c na odpowiedz,
wziął dzbanek. - Marlo, dziecko jest głodne.
- Wiem. - Z ogromnym wysiłkiem pochyliła się
20 4 CZEKAJC NA NICKA
i sięgnęła po papierową torbę, która leżała na podło
dze obok krzesła. - Nie mam pokarmu, ale dostałam
parę odżywek.
- Przygotuj je. - Freddie z nieśmiałym uśmie
chem wyciągnęła ręce. - Potrzymam małą, dobrze?
- Oczywiście. To dobre dziecko. Tylko że... -
Marla zaczęła cicho płakać.
- Wszystko będzie dobrze - uspokajała ją Freddie,
biorąc na ręce dziewczynkę. - Teraz wszystko będzie
dobrze.
- Jestem taka zmęczona - powiedziała Marla. -
To dlatego, że jestem zmęczona.
- Nie. - Nick postawił przed nią kawę. - Nie uda
waj. Znowu cię pobił, tak?
- Nick. - Freddie popatrzyła wymownie w kie
runku dzieci.
- Myślisz, że one nie wiedzą, co się dzieje? - za
pytał, ściszając jednak głos. - Wróć do rzeczywisto
ści. - Usiadł obok Marli i włożył jej w dłonie kubek
z kawÄ…. - Czy tym razem zawiadomisz wreszcie poli
cjÄ™?
- Nie mogę, Nick. - Skuliła się, słysząc gniewny
pomruk z jego strony. - Nie wiem. co by wtedy zro
bił. On jest szalony, Nick. Wiesz, w jaki szał wpada
Reece, kiedy siÄ™ upije.
- Wiem. - Potarł dłonią pierś. Miał blizny, które
nie pozwalały mu o tym zapomnieć. - Mówiłaś, że go
zostawisz.
- Zostawiłam go. Przysięgam, że zostawiłam. To
bie bym nie kłamała, Nick. Byłam w tym mieszkaniu,
CZEKAJC NA NICKA 205
które mi załatwiłeś przed urodzeniem dziecka. Nie
przyjęłabym go z powrotem, nie po tym, co się stało
ostatnim razem.
Ostatnim razem, jak pamiętał Nick, Reece zrzucił
ją ze schodów. Była w szóstym miesiącu ciąży.
- A więc skąd ta przecięta warga, podbite oko?
Popatrzyła ze znużeniem na kubek i podniosła go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]