[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Karola! ja ci przebaczam.
m r
Nie, moja córko! Ta śmiertelna bladość twojej twarzy potępia ojca. Biedna óiewczy-
no, ja ci zabrałem uciechę twojej młodości o, nie przeklinaj mnie.
ama ia
j c j c c
Ciebie?
m r
Czy znasz ten obraz, córko moja?
ama ia
Karola!
m r
Tak wyglądał, gdy rok zaczynał szesnasty. Teraz to inaczej och! wnętrzności mi
pali. Ta łagodność musi być gniewem, ten uśmiech rozpaczą nieprawdaż, Amalio?
Wszak to był óień jego uroóin, gdyś go w jaśminowym gaju malowała? O córko
moja! wasza miłość tyle mi szczęścia sprawiała.
ama ia
Z c b
Nie! nie! to nie on! Na Boga, to nie Karol! Tu, tu c c j c on tak
doskonaÅ‚y, tak inszy! Leniwa farba nie ma mocy wyzwierciedlićv ³ niebiaÅ„skiego ducha,
co w jego ognistem oku siÄ™ żarzyÅ‚. Precz z tym obrazem! òieÅ‚o partacza!
m r
Ten słodki, rozgrzewający wzrok gdyby stał nad łożem mojem: w śmierci żyłbym
nawet! Nigdy bym nie umarł!
ama ia
Nigdy byś, nigdy nie umarł! Zmierć tylko lekkim byłaby skokiem, jak się z jednej
myśli do drugiej, piękniejszej przeskakuje ten wzrok ułatwiłby ci przejście poza grób.
Ten wzrok poza gwiazdy uniósłby ciebie!
m r
Ciężko, smutnie! Umieram, a Karola tu nie ma. Do grobu mię zaniosą, a on płakać
nie bęóie na grobie moim. Jak to słodko, gdy modlitwa syna do snu cię śmierci kołysze
to śpiew nad kolebką!
ama ia
Prawda! słodko, niebiańsko, gdy do snu śmierci śpiew cię kochanka kołysze.
Wtenczas i w grobie sen się przedłuża, sen długi, wieczny, nieskończony sen o Karolu
aż póki zmartwychwstania ówonem nie zaówonią a odtąd& Z y j c .
W jego objęciach na wieki!
c y j c
Hektor! chcesz uciec z mego objęcia,
Góie Eacydy mordercze cięcia
ZlÄ… Patroklowi krwawe ofiary?
Któż potem, powieó, óiecku pokaże,
Jak óidy ciskać, jak czcić ołtarze,
Gdy cię Orkusa połkną pieczary?
m r
Piękna pieśń, moja córko! Musisz mi ją przed śmiercią moją jeszcze powtórzyć.
ama ia
To pożegnanie Andromachy i Hektora. Karol i ja często tę pieśń razem śpiewaliśmy
przy lutni.
v ³ y c óiÅ›: oówierciedlić.
ryd ryk schi r Zbójcy 26
Idz, droga żono, podaj zgubną lancę,
Puszczaj, niech idę w óikie bojów tańce!
Ja na ramionach swoich dzwigam TrojÄ™.
Za Astianaksem tam nasze sÄ… bogi;
Twój Hektor padnie za óieóiny swoje
W Elizjum nasze znów się zbiegną drogi .
da i
c c
Jakiś człowiek pyta się o pana. Prosi o przypuszczeniev t powiada, że ma ważne
wiadomości.
m r
Na tym świecie dla mnie jedno jest ważne ty wiesz, Amalio jeśli to nieszczę-
śliwy, co mojej pomocy potrzebuje, z płaczem odejść nie powinien.
ama ia
Jeśli to żebrak, niech najśpieszniej przychoói.
c
m r
Amalio! Amalio, miej litość nade mną!
j
Nigdy nie szczęka broń twa do boju,
Miecz twój samotny wisi w pokoju,
Ginie Pryjama bohaterski ród!
Pójóiesz, góie słońce dnia nie uczyni,
Góie Kocyta słychać płacz w pustyni,
Miłość twa umrze w głębiach Lety wód.
Moje myśli, moje chęci
Zginą w rzece niepamięci,
Ale miłość moja nie!
Słuchaj! wróg óiki w mury kołacze,
Przypasz mi pałasz, porzuć twe płacze!
Miłość Hektora nie umiera, nie!
c b y
ra cisz k
Oto jest ten człowiek. Powiada, że okropna wiadomość czeka cię, ojcze. Możesz jej
słuchać?
m r
Ja o jednej tylko wiadomości pamiętam. Zbliż się, mój przyjacielu, i nie szczędz mnie.
Podać mu szklankę wina!
h rma
y
Miłościwy panie! Nie karz biednego człowieka, jeżeli mimo chęci ugoói w serce
twoje. Cuóoziemcem jestem w tym kraju, ale was, panie, znam baróo dobrze. Wy
jesteście ojcem Karola.
m r
SkÄ…d to wiesz?
h rma
Znałem waszego syna, panie!
ama ia
Z y j c
On żyje? żyje? Ty znasz go? góie on jest? góie?
v t y c tu: dopuszczenie; wpuszczenie do domu i spotkanie z gospodarzem.
ryd ryk schi r Zbójcy 27
c yb c
m r
Czy wiesz co o moim synie?
h rma
Choóił w Lipsku do szkoły. Potem błąkał się po świecie, nie wiem jak daleko. Prze-
wędrował całe Niemcy i (jak mi mówił) z odkrytą głową, z bosemi nogami żebrał przy
drzwiach chleba. W pięć miesięcy pózniej wybuchła znowu nieszczęśliwa wojna mięóy
Prusami i Austrią, a gdy na świecie nie miał się niczego spoóiewać, pociągnął do Czech za
odgłosem zwycięskiej trąby Fryderyka. Pozwól mi, mówił do wielkiego Szweryna, żebym
zginął na łożu bohaterów ja nie mam już ojca!
m r
Nie patrz tak na mnie, Amalio!
h rma
Dano mu chorągiew do ręki. Pęóił z nią za skrzydłem zwycięskiem Prusaków. Pod
[ Pobierz całość w formacie PDF ]