do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do rzeczy. Dlaczego jeszcze raz szukacie dostępu do zródła?
Marco zabrał głos i wyjaśnił, o co chodzi:
- Musimy zdobyć ostatni składnik napoju, który będzie w stanie uratować Ziemię.
Zamyślone oczy Shamy badawczo przyglądały się księciu Czarnych Sal.
- No a Góry Czarne? Co zamierzacie zrobić z nimi?
- Z pomocą jasnej wody pewnie uda nam się zniszczyć złe moce.
- yródło zła również?
- Jeśli zdołamy.
Shama siedział w milczeniu. Długo. Potem powiedział:
- Nie potrafię zrozumieć, jak chcecie tego dokonać. Przecież nikt, kto ma w sercu choćby
odrobinę dobra, nie może się nawet zbliżyć do czarnego zródła. Ale, kochani, daję wam
swoje najszczersze błogosławieństwo, pod warunkiem jednak, że powiecie mi, co ja
miałbym ze sobą począć w razie waszego ewentualnego sukcesu. Jak powiedziałem, ja
też należę do tutejszych złych mocy.
- Ależ Zmierć nie jest przecież złem - zaprotestował Oko Nocy.
- Zapominasz o czymś - wtrąciła Shira. - Shama nie reprezentuje zwyczajnej Zmierci. On
jest bóstwem przerwanego życia. Przedwczesnej śmierci. A to sprowadza zawsze wielki
żal i cierpienie na tych, którzy zostają. Dlatego w naszym ziemskim życiu zaliczany był
do bóstw niedobrych.
- No tak, powinienem był pomyśleć - zgodził się Oko Nocy.
- To posłuchajcie, co postanowiłem - rzekł Shama po chwili. - Ze względu na Shirę i Mara
oraz ze względu na wasze dobre intencje nie będziesz musiał mnie spotkać w drodze do
zródeł, chociaż w każdym innym przypadku byś mnie spotkał. Po prostu nie będę
interweniował w twoją wędrówkę.
Na te słowa wszyscy wykrzyknęli radośnie i dziękowali Shamie.
- No, no - śmiał się bożek. - Ale nie dostałem jeszcze odpowiedzi na moje pytanie. Co się
ze mną stanie potem? Jeśli się wam powiedzie?
Shirę ogarnął zapał.
- Gdybyś zechciał, mógłbyś może zamieszkać w mieście duchów w Królestwie Zwiatła.
Tylko że tam będziesz miał, bardzo niewiele do roboty, bo w tym królestwie Zmierć nie
jest codziennym gościem.
46
W oczach wielkiego bóstwa ponownie zabłysły łzy.
- Och, gdybym tylko mógł się tam dostać, to nie skróciłbym życia nawet najmniejszego
żuczka! I zostałbym z wami na zawsze, to cudowne!
Wszyscy uśmiechali się do Shamy z wielką życzliwością.
- Jeśli nam się uda, tak będzie - obiecał Marco.
- W takim razie będę wam pomagał we wszystkim, jak tylko potrafię. Powiedzcie zatem,
czego sobie życzycie!
- Zyskaliśmy potężnego sojusznika - stwierdził Marco z powagą.
Shama uczynił gest dłonią i znowu znalezli się w obrębie upływającego czasu.
Nie stracili nawet chwilki. Nikt nie zdołałby zauważyć, że odbyli tę poufną rozmowę,
gdyby w ogóle znajdował się tu ktoś taki.
Wrócili do surowej terazniejszości. Ale rzeczywistość bywa snem, a sen rzeczywistością.
Nie mieli pojęcia, co teraz jest prawdą.
Oko Nocy znowu poczuł chłód nadciągający z gór, nigdy go nie odczuwali w dolinie,
gdzie czekał J2. Tutaj trudno go było nie zauważyć, przenikał Indianina do szpiku kości.
Młodzieniec otulił się szczelniej płaszczem, Oko Nocy zawsze nosił indiański strój i
bardzo był z tego dumny. Nikt nie mógł mu zarzucić, że nie przyznaje się do swego
pochodzenia.
Shira wciąż dawała wyraz radości z ponownego spotkania ze starym przyjacielem i nie
zwracała uwagi na przenikliwy wiatr wiejący nad równiną. Mar zachowywał się podobnie
jak ona, zaskoczony i uradowany spotkaniem Shamy, wspominał młodość, czasy, kiedy
po raz pierwszy zobaczył Shirę.
Marco był najbardziej opanowany ze wszystkich. On dotychczas nie znał Shamy, ale
oczywiście cieszył się, że bóstwo jest po ich stronie, razem potrafią wiele zyskać.
Wsłuchiwał się w szum z pustkowi i miał wrażenie, że docierają do niego dalekie tony
wieczności.
10
Shama dał do zrozumienia, że teraz Shira i Mar powinni zakończyć eskortowanie swego
przyjaciela. Marco i Oko Nocy rozumieli, że Shama chce zostać z nimi sam, i chętnie na
to przystali.
- Ale ja będę czuwał i w każdym momencie będę wiedział, gdzie się znajdujesz, Oko
Nocy, mój przyjacielu - zapewnił Shama. - I jeśli tylko zdołam, wkroczę w ten lub inny
sposób, gdyby działo się coś niedobrego. Wiem, że nikt nie niesie przed tobą pochodni,
nie masz tego, kim dla mojej Shiry był Mar. Spróbuję jednak ja spełnić jego funkcję,
chociaż w prostszy sposób. Wypatruj światła, mój młody wybrańcze, w potrzebie Shama
wskaże ci drogę.
- Mogę ci za to tylko podziękować, szczerze i gorąco.
- %7ładnych sztuczek jednak nie mogę się podjąć, to nie w moim stylu.
- Ja bym się na to w żadnym razie nie zgodził - odparł pospiesznie Oko Nocy. -
Uczciwość jest moją cnotą i moją bronią.
Owszem, Berengaria wie coś na ten temat, pomyślał Marco. Jej podejmowane
wielokrotnie próby, mające na celu skłonienie Oka Nocy, by sprzeniewierzył się swemu
poczuciu obowiązku, zawsze natrafiały na irytujący, masywny mur indiańskiej uczciwości.
47
Oko Nocy był ciekaw, ile czasu minie, zanim znowu znajdzie się razem z przyjaciółmi.
- Nie więcej niż cztery doby - odparł Shama. - Zresztą wy nie musicie czekać na próżno.
Gdybyś zginął, Oko Nocy, ja natychmiast będę o tym wiedział i wtedy oni mogą wracać.
Zabrzmiało to dość nieprzyjemnie, ale wszyscy uświadomili sobie jeszcze wyrazniej, jak
to dobrze mieć Shamę po swojej stronie.
- A ja? - zapytał Marco. - Jak długo ja mogę mu towarzyszyć?
- Zatrzymasz się przy wejściu, tak jak to uczynili przyjaciele Shiry. I tam powinieneś
czekać, aż Oko Nocy wypełni swoje zadanie. On potrzebuje tego poczucia
bezpieczeństwa, jakie da mu przekonanie, że jesteś w pobliżu.
- Będę czekał - zapewnił Marco spokojnie.
Po czym on i Oko Nocy pożegnali przyjaciół.
Szli pod górę ku szczytom wzniesień, zastanawiając się, co też jest po drugiej stronie.
Może jeszcze jeden szczyt, na który także trzeba się będzie wspiąć?
Nie mówili nic, obaj wiedzieli, że ta najważniejsza chwila nadeszła, chwila, na którą Oko
Nocy tak długo czekał. Był teraz napięty i bardzo skupiony, rozglądał się uważnie na
wszystkie strony. Ale ten dziwny świat trwał pogrążony w ciszy, widocznie nikt nie
przypuszczał, że śmiałkowie zdołają przejść obok Niezwyciężonego.
Szczyt został zdobyty. Poruszeni spoglądali na dół w podobną do krateru dolinę,
znajdującą się bardzo blisko nich. Ponad doliną unosiły się wielkie białe obłoki, które
przesłaniały wszelki widok. Widzieli jednak, że rury schodzą w dół i zrozumieli, że tam
właśnie ukryte jest zejście do zródła wody zła. Nie wątpili ani przez chwilę, że tak jest,
wiele rzeczy świadczyło o tym aż nadto. Jak na przykład ów obrzydliwy smród. Oraz
ciemność widoczna na dnie doliny pod białymi obłokami krążącej z wolna mgły. Odnosiło
się wrażenie, jakby tam na dole w ogromnym kotle gotowało się coś bardzo złego; raz po
raz dostrzegali w centrum doliny migające płomienie błyskawic.
- Prawda, że to wygląda jak Gehenna chrześcijan? - zapytał Oko Nocy.
- Niegłupi pomysł - odparł Marco. - Chodzmy jednak. Ta droga nie jest przeznaczona dla
nas. My powinniśmy znalezć inne wejście. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta