do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kuchni.
- Kilka stoi w kredensie w jadalni. Na dole po lewej.
- Dziękuję - zaszczebiotała Konstanse i zniknęła.
- Ona jest zakochana w Karstenie Grøndalu - oznajmiÅ‚a Klara, odsta-
wiając ciasto ponownie do schłodzenia i zatrzasnęła drzwi szafki. - Teraz
masz okazję, żeby się go pozbyć na dobre, gdybyś chciała.
Emily nie odpowiedziała, śledziła tylko wzrokiem Klarę, która posypy-
wała owoce cukrem. To właśnie jest trudne, pomyślała Emily. Człowiek
powinien wiedzieć dokładnie, ile tego cukru dać, ale jak to możliwe? Czy
ona najpierw próbowała owoców?
Klara jakby czytała w jej myślach.
- Zliwki są lekko cierpkie w smaku - rzekła - więc dodaję trochę więcej
cukru. Teraz pozostaje już tylko czekać na ciasto.
- PrzyniosÄ™ ten list.
R
L
List w dalszym ciągu leżał w recepcji. Emily ujęła go w dwa palce, zna-
lazła nóż do papieru, rozcięła kopertę i zaczęła czytać. Było tak, jak przy-
puszczała.
- Krawcowa wzięła już miarę na ślubną suknię! - zawołała w stronę
kuchni.
- No to miała szczęście - zawołała Klara w odpowiedzi. - Jakiego koloru
będzie suknia?
- Ciotka nazywa ten kolor kremowożółtym. Ceremonia będzie bardzo
skromna, gości niewielu. Zaraz potem wyruszają do Włoch w podróż po-
ślubną.
- Do Włoch? Och, jak im zazdroszczę, że mogą tam pojechać! W jakimś
magazynie widziałam rysunki z Włoch.
Emily nie odpowiedziała, ale zawróciła w stronę kuchni, czytając po
drodze resztę. Potknęła się w progu, musiała przystanąć, ale czytała dalej:
Na koniec muszę Cię jeszcze raz błagać o wybaczenie i zrozumienie,
ukochana Córko. Tak, w dalszym ciągu nazywam Cię córką. Dzieci, które
sama urodziłam, są w niebie. Bóg zabrał je do siebie zbyt wcześnie. Ale ja
zawsze będę czuć, że to Ty jesteś moim prawdziwym dzieckiem. Czasami
mam wrażenie, że pamiętam poród, i pamiętam, jak to było, kiedy nosiłam
CiÄ™ pod sercem. Czy Ty to rozumiesz, Emily? Rozumiesz, jak bliska mi siÄ™
stałaś?
Domyślam się, że jesteś w szoku. Ale mam szczerą nadzieję, że będziesz
miała dość czasu, żeby się zastanowić, zanim przyjedziesz tutaj na nasz
ślub, może w końcu uznasz, że dla Ciebie było lepiej dorastać tutaj, w Ber-
gen, niż razem z tą surową, wszystkich oceniającą Twoją rodziną.
Napisz mi, kiedy przyjeżdżacie!
Twoja oddana Alice
Nie napisała  matka", ale nazywa Emily swoją córką. Emily położyła
list na parapecie i patrzyła, jak Klara przykrywa ciastem owoce.
- No i sÄ… jakieÅ›" nowiny z Bergen?
R
L
- Nie. Ona oczekuje Karstena i mnie na ślubie w pierwszą sobotę paz-
dziernika.
- Masz zamiar pojechać?
- Nie, myślałam, żeby wywołać wielki sztorm, który uniemożliwi że-
glowanie do Bergen!
- Uważaj, bo złe nie śpi, możesz to powiedzieć w złą godzinę - ostrzegła
Klara, ugniatając ciasto. - Czy możesz przygotować kilka plasterków owo-
ców jako dekorację i roztrzepać białko do posmarowania?
- Mam szczerą nadzieję, że powiedziałam to w złą godzinę. Nie mam
najmniejszej ochoty tam jechać.
Smarowała ciasto białkiem, czując, że tak jest naprawdę. Cieszyła się
szczerze, że ciotka wychodzi za mąż za Bernera, i miała nadzieję, że wkrót-
ce będzie bardzo zajęta mężem i na nic innego nie starczy jej czasu. W żad-
nym razie nie pragnęła kolejnej podróży do Bergen.
- Zupę rybną przygotowałam według starego przepisu, który znalazłam
tu w hotelu - oznajmiła Klara, wkładając dobrze oczyszczonego szczupaka
do emaliowanego garnka. - Szczupak powinien się gotować godzinę w
dwóch litrach wody z dodatkiem stu gramów masła, marchwi, kawałka se-
lera, soli, pieprzu i dwustu gramów białego wina.
- Cała ryba?
- Tak, ale zupę trzeba potem odcedzić. Musisz pamiętać, żeby zdjąć
szumowiny natychmiast, gdy tylko ryba zacznie się gotować.
Emily skinęła głową.
W czasie, kiedy ryba się gotowała, one przygotowywały główne danie:
miała to być pieczeń wołowa, szpikowana paskami słoniny. Pieczeń należa-
ło dusić w żeliwnym garnku z dodatkiem cebuli, marchwi, pietruszki i
szczypioru.
- Teraz będzie najtrudniejsze - rzekła Klara, rozkładając na blacie ar-
kusz papieru do pieczenia. Posmarowała papier masłem.
- Najpierw pogotujemy mięso jakieś pół godziny, potem owiniemy je w
ten papier, zagotujemy i przykryjemy szczelną pokrywą. Dzięki temu mięso
R
L
ugotuje się dokładnie i będzie takie kruchusieńkie, że wprost będzie się
rozpływać w ustach.
Usłyszały, że Konstanse woła Margit, a zaraz potem na schodach rozle-
gły się szybkie kroki. Klara przewracała oczami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta